W obronie krzyża
No coz... jutro do szkoły a ja mam wielkie plany. W koncu klasa maturalna sie rozpoczela, wiec nie ma co. Mam zamiar zdawac 6 przedmiotow, w tym 2 jezyki wiec musze sie solidnie przylozyc. Musze sobie powtorzyc i zrozumiec bardziej ta matme, przysiasc do infy i nie lekcewazyc fizyki, i bedzie dobrze:D Oprocz tego trzeba sie zapisac na dodatkowy francuski w Profi, zdac potem TELC-a, zdac prawko no i jeszcze jakies korki sobie z matmy zalatwic w razie czego. Roboty bedzie co nie miara. A co z tego wyjdzie? Zobaczymy. W koncu trzeba walczyc o miejsce na infie na AGH. Mam nadzieje ze bede konsekwentny w moich planach Trzymajcie za mnie kciuki
Ja óczem się angielskiego od przedszkola. We wrześniu minie 9 lat, od kiedy poznaję ten język. W podstawówce był on na żałosnym poziomie, a poza tym co rok zmieniał się nauczyciel (OPCM :)). Teraz, kiedy poszłam do gimnazjum, odkryłam, że tak naprawdę nic nie umiem. Na dodatkowy chodzę też od dawna, ale zwykle byłam w słabszej grupie. Od września porządnie ruszę do przodu (przepisuję się do innej szkoły językowej), więc może kiedyś ukończę moje nieszczęsne tłumaczenie ff-a. Do tej pory nie wiem, co mną kierowało, że się na to porwałam. Cóż, czasem ma się takie chwile szaleństwa XD
Od września uczę się francuskiego na bardzo wysokim poziomie. Za 2 lata zdaję państwowy egzamin DELF (coś takiego jak angielskie TELC, jeśli ktoś się orientuje). Przyduszają nas w tej szkole nieźle, nie powiem :) Od jutra zaczyna się cykl całorocznych bilansów. Na pierwszy ogień poszła gramatyka :( Najgorsza. Co do języka: jakoś tak sam w sobie mi się nie podoba. Taki... charczący. I te odmiany czasowników... (dla niezorientowanych: we francuskim każdy czasownik odmienia się osobno -_-') Średnio. Ale porwałam się na to sama, więc teraz mam XD.
Mój język marzeń? Hiszpański. Achh... to jest dopiero piękna mowa. Jak już przestaną mi się mieszać dwa wyżej wymienione języki (na początku na francuskim zamiast "et" (i) pisałam "and" XD Za nic nie mogłam się przyzwyczaić!), zaraz zacznę się uczyć. Ale nie sama, mam tzw słomiany zapał (rozmówki hiszpańskie i podręcznik do nauki tegoż języka leży i kurzy się w szafie :)), będę musiała zapisać się na zorganizowane zajęcia. Pojęczę, pojęczę, ale się nauczę! (taką mam nadzieję przynajmniej XD)
Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali do końca,
Magda :)