W obronie krzyża
" />co do openera 08, to słyszałam pogłoski o modest mouse, radiohead [chociaż ich już od dawna próbują ściągnąć do polski] i o interpolu. tzn, co do tego ostatniego to mam wrażenie że przed każdym openerem je słyszę, ale przy okazji nowej płyty dało się zauważyc sporą kampanię reklamową, [nawet na onecie ich reklamowano, linki do teledysków na stronie głównej itd - tam gdzie zwykle znajduje się doda]. czyli, ktoś włożyl w to jakąś kasę i zapewne nie bez powodu, byłoby miło gdyby moje podejrzenia się sprawdziły
Ja oglądałam to o 9.00, Doda mówiła, że stworzy jakiś "Doda Mobile", gdzie każdy będzie mógł sobie ściągnąć na telefon "jej perlisty śmiech", i że jej najbliższe plany to nagrywanie teledysku to ballady, która jest najlepsza na zimowe wieczory
Piszę notkę na blogu, piszę na forum, słucham muzyki, szukam teledysków Dody i Virgin na Internecie, by ściągnąc na komórkę, popijam sok pomarańczowy
Marcin de Kamiński, współzałożyciel The Pirate Bay, przyciągnął moją uwagę ciekawym poglądem na kwestię totalnej wolności w Internecie w kontekście nielegalnej wymiany plików z muzyką i video.
Na argument, że na Pirate Bay można znaleźć płytę zespołu, który uważa, że bez piractwa zarobiłby dużo pieniędzy, odpowiada:
- Czy na pewno? Czy osoby, które ściagnęły płytę kupiłyby ją w sklepie? Jednoznacznej odpowiedzi nie ma.
(Też uważam, że te wszystkie"straty" wytwórni płytowych to wirtualne pieniądze.)
Na pytanie Kto zapłaci twórcom za dzieło jeśli wszystko za darmo się skopiuje? odpowiedział:
- Może jeśli niektóre rzeczy nie powstaną kultura będzie lepsza? Nie wolno nikogo zmuszać do kupowania kultury, za którą nie chce płacić.
Trafne spostrzeżenie. Możliwe, że dzięki piratom wiele kiepskiej muzyki nie powstało i nigdy nie powstanie. (Jeżeli pomimo piractwa te wszystkie gwiazdki i gwiazdeczki i tak sprzedają swoje płyty i zarabiają pieniądze to bez piractwa tej beznadziejnej papki byłoby jeszcze więcej.)
Artysta powinien zarabiać pieniądze na scenie, a pliki z jego muzyką to tylko reklama.
Dobra grupa metalowa, hip-hopowa czy reggae zarabia na koncertach. Celem fana jest zobaczenie/usłyszenie ich na żywo. To samo z wybitnymi solistami.
Natomiast empetrójki, teledyski... to reklama. Jeżeli dla jakiegoś "artysty" to już produkt finalny, na którym chce jak najwięcej zarobić to chyba minął się z powołaniem.
Podobnie jest z filmem. Z internetu możemy ściągnąć jedynie skompresowaną kopię lepszej lub gorszej jakości. Oryginał można zobaczyć w kinie. Obraz w wielkości 15 na 8 metrów. Dźwięk Dolby Digital. Oglądając cały film na kompie możemy jedynie zepsuć sobie przyjemność obejrzenia tego filmu w kinie. Bo tylko tam mamy pełnię doznań. W domu możemy ewentualnie "zapoznać" się z danym dziełem.
Tak jak można ściągnąć sobie reprodukcję MonaLizy 1200x1600 pixeli w postaci obrazka .JPG, ale żeby zobaczyć oryginał trzeba jechać do Paryża i kupić bilet do Luvru.
To zupełnie nowe spojrzenie na zawartość Internetu. Może zminiaturyzowane kopie wszelkich dóbr kultury oraz poddany kompresji dźwięk - odbiegający od oryginału powinny rzeczywiście być dostępne dla każdego, niezależnie od stanu portfela.
Dlaczego biedni ludzie mają być skazani na Fell, Dódę i inne gnioty dostępne podczas występów na darmowych festynach organizowanych przez gminę?
Niech ktoś z Zadupia Dolnego też ma szansę dotrzeć np. do muzyki The Kronos Quartet. Właśnie poprzez przeszukiwanie zasobów internetu. Może kiedyś wybierze się na ich koncert i przeżyje coś innego niż na lokalnym festynie. Ale nie zrobi tego jeśli wcześniej będzie miał wybór: oryginalna płyta CD Kronosów kontra inny artykuł pilniejszej potrzeby w Zadupiu Dolnym.
Programy komputerowe (/gry) też powinny być do pobrania za darmo.
Twórcy powinni zarabiać na treści dodatkowej bez której program jest bezużyteczny jak dostęp on-line do aktualnych baz danych, dostęp do serwera do gry z innymi przez sieć, nowe wtyczki, nowe funkcje do aplikacji... (ogólnie na usługach)