teledyski Stawka większa niż życie


W obronie krzyża

Witam!
Zapraszam do ściągania mp3 Grupy Operacyjnej
Polecam piosenki, niektóre są śmieszne, a niektóre poważne i z życia wzięte.

Jeśli się pomyliłem to sory, ale raczej nie powinno to mieć miejsca


1. Świr
2. Stawka większa niż życie (feat mezo)
3. Bądź sobą
4. Kompleksy
5. Państwo
6. Stanisław Wokulski
7. Wysokie loty
8. Północ (feat. Krzysztof Kiliański)
9. Kilka nieprzyjemnych słów
10. Każdy na coś czeka
11. La Magra
12. Mordo ty moja
13. Outsider
14. Podobne Przypadki
15. Weź co się należy
16. III Wojna Światowa
17. Nie będzie niczego
18. Nikogo nie obchodzi
19. Piekielny dzień
20. Teledysk- Nie bedzie niczego


LINK: http://www.sendspace.com/file/uel8hc




Utwór wrocławskiej kapeli rockowej Snake Charmer "Born in da PRL" robi karierę w internecie. W ciągu dwóch tygodni obejrzało i wysłuchało go ponad 100 tys. osób. Okrzyknięto go nawet hymnem "pokolenia zdjętego Teleranka"
Do utworu "Born in the USA" Bruce'a Springsteena napisali własne słowa. Wspominają w nich PRL, ale nie ten z wielką polityką i historią w roli głównej. "Born in da PRL" kapeli Snake Charmer to pełen nostalgii wizerunek czasów dzieciństwa, okraszony sentymentalnym quasi-teledyskiem własnej roboty.
W rytm muzyki pojawiają się zdjęcia symboli tamtych czasów: woda toaletowa Wars, magnetofon Kasprzak, samochód Syrena, pralka Frania i słynna kaseta magnetofonowa firmy Stilon z Gorzowa. Jest pismo "Świat Młodych", syfon, krzywo pomalowani Indianie z plastiku i scena ze "Stawki większej niż życie". Uliczny saturator, deficytowy wtedy papier toaletowy i kartki na mięso, jedne z najbardziej rozpoznawalnych obecnie gadżetów z czasów żelaznej kurtyny. Są też rzeczy mniej znane, płyn po goleniu Amant, plastikowy pistolet-zabawka Precyzja. Jest Zbigniew Boniek, witryna Pewexu, piekielnie niewygodne, ale pożądane przez ówczesnych modnisiów, buty Relax. Nie mogło zabraknąć papierosów Klubowych i potężnej kolekcji puszek po napojach, prawdziwego rarytasu z tamtej epoki.

Adrian, wokalista zespołu: - To są migawki z naszego dzieciństwa. Nietrudno było znaleźć w sieci te zdjęcia.

Klip zamieszczony w serwisie Joe Monster.org w ciągu pierwszych dwóch tygodni obejrzało ponad 30 tys. internautów, jego odpowiedniki na You Tube - 10 tys. mniej. Łącznie teledysk obejrzało już ponad 100 tys. osób!

Produkcja wrocławian wzbudza emocje. Wielkie emocje.

Facet z wąsem przeskoczył płot, lecz nie wiedziałem o co mu szło *

"Wzruszyłem się", "zawodowa rzecz", "świetny kawałek" - większość komentarzy jest zdecydowanie pozytywna. Najprawdopodobniej pochodzą od rówieśników muzyków. Piszą, że właśnie tak pamiętają PRL, że ich dzieciństwo wyglądało dokładnie tak, jak my to opisaliśmy.

Internauta Pabeloo napisał, że "aż się łezka w oku kręci...", Kajarafal: "prawdziwa piosenka, chwyta za serce". "Przy scenie z psem Pankracym po prostu się rozbeczałam" - wyznał Drzazga.

Pojawiły się też wpisy mniej entuzjastyczne: "Pamiętam, że za komuny mój dziadek siedział w więzieniu. Babcia płakała, rodzice się bali. Ale pamiętam też fajne momenty, zabawy z kumplami, Vibovit i oranżadę w woreczkach. Fajnie, że właśnie to przypominacie, bez tej całej polityki" - napisał jeden z internautów.

Polityki w teledysku prawie nie ma: zdjęcia Lecha Wałęsy, Wojciecha Jaruzelskiego, Okrągły Stół, gdzieś na trzecim planie przez parę sekund słychać skandowanie: "Solidarność! Solidarność!", powiewają flagi.

- Ale zdarzały się nawet bardzo ostre komentarze, zarzucano nam, że jesteśmy bandą gówniarzy, którzy nic nie wiedzą o tamtych czasach i jadą na modzie na retro - mówi Adrian. Opinie niektórych internautów były tak radykalne, że zespół opublikował oświadczenie. Zaznaczyli, że "utwór nie wychwala systemu totalitarnego, jest tylko wyrazem nostalgii za dzieciństwem, które przypadało właśnie na tamten okres".

- Byliśmy wtedy dziećmi i żadna polityka nas nie obchodziła. Jedyną styczność z nią mieliśmy w grudniu 1981 r., kiedy zamiast Teleranka dostaliśmy w telewizji Jaruzelskiego. Nawet nie wiedzieliśmy dlaczego, interesowało nas tylko to, dlaczego nie ma naszego programu. Potem odeszli Ruscy, ale też chyba nie do końca wiedzieliśmy dlaczego. Tak wyglądała polityka oczami dziecka.

... liczyło się, że kumpli masz na dobre i złe... *

Na spotkanie w redakcji przyszedł tylko Adrian: - Tylko ja mogłem się wyrwać z pracy.

Jest przedstawicielem handlowym, obecnie zmienia branżę. Gitarzysta Andrzej jest handlowcem, Kamil, perkusista, pracuje jako doradca finansowy. Drugi gitarzysta Tomek uczy historii, Wojtek, basista i autor tekstu "Born in da PRL", jest doktorem polonistyki, pracuje w agencji reklamowej.

W tym składzie grają od września 2005 r. Według oficjalnej biografii Snake Charmer powstał pięć lat wcześniej, a pierwsze muzyczne kroki członkowie zespołu stawiali dekadę temu, niektórzy znają się jeszcze z czasów podstawówki. Adrian: - Zaczynaliśmy wszyscy tak samo: w szkole średniej mieliśmy takie same marzenia i pasje, czuliśmy tę samą muzykę, więc po prostu zakładaliśmy kapele. To nie byli tylko ludzie z gitarami, to byli kumple z klasy, z ławki. Teraz zespoły to często projekty, w które ktoś angażuje kompletnie nieznające się osoby, taka muzyczna łapanka.

Ich muzyka to proste, gitarowe granie zakorzenione w latach 70. i 80. i hardrockowy show bez udziwniania i pozowania. Adrian: - Wzorem dla nas są takie kapele jak Led Zeppellin, AC/DC czy Metallica: świetna muzyka, pozytywna energia i dobra zabawa na scenie. Bez najmniejszego wyrachowania.

Średnia wieku w zespole to 32 lata. Na przeglądach często zostawiają w tyle młodsze i lepsze technicznie zespoły. Czasem czujemy się jak starsi bracia, ale na scenie znikają granice - mówi Adrian. - Naprawdę chcemy pokazać, że klasyczny rock nie umarł, choć wielu go już pochowało.

Nie wszyscy: Snake Charmer zdobył już m.in. Grand Prix Malborskiego Przeglądu Muzycznego 2006, wyróżnienie płockich Rockowych Ogródków 2006, dostali się też do ubiegłorocznego finału "Muzycznej Bitwy" Polskiego Radia Wrocław. Mają na koncie występy w telewizji, jeden z ich utworów emitowała radiowa Trójka, do zdobycia są dwie ich płyty demo "Snake City" z 2005 r. i wydana rok temu "Całą noc".

Nie boją się, że zostaną kapelą jednego przeboju. Gramy niemodną dziś muzykę. Ale może dzięki "Born in da PRL" ktoś na nas zwróci uwagę i zrozumie, że prawdziwy rock żyje - mówi Adrian.

Hymn pokolenia! Wyślij dalej...

Maile rozchodzą się po sieci błyskawicznie. "Pokolenie zdjętego Teleranka", czyli dzisiejsi trzydziestoparolatkowie przesyłają sobie linki do stron z utworem "Born in da PRL".

Adrian: - Ktoś może zarzucić nam, że zrobiliśmy ten kawałek i gramy go pod publiczkę, ale nie ma w tym nawet grama kalkulacji. Ta piosenka musiała powstać, za długo to w nas siedziało. Praktycznie od dziecka

Za:
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35769,59...ieci_PRL_u.html