Telefon Hamburg


W obronie krzyża


Witajcie! No pieknie prawie nic nie skrobnelyscie.

Mariena, moi dziadkowie potrafia byc rodzinni i sa...dla dzieci mojej cioci. Odkad kuzynka wyjechala do Hamburga (w pazdzierniku zeszlego roku) babcia od telefonu nie odchodzi. Natomiast do mnie - a mieszkam w Szwajcarii lat 5 - nie zadzwoniono ani razu... Szkoda mi najbardziej mojego taty, bo on nic nie mowi i niby twierdzi, ze dziadkowie tacy sa i nie mam co oczekiwac zmiany, ale jestem pewna, ze boli go w srodku ten brak zainteresowania jego dziecmi. A najlepsze jest w tym wszystkim to, ze tyle szacunku ile dziadkowie od niego dostaja, tyle milosci i oddania nie otrzymuja od nikogo innego...

Joaba, nie ja wybralam ten wozek. Mi wystarczyl by ten ktory pokazalam na poczatku, uwazam ze tez ladny. To moja mama z tata go wyszukali. Wiem, ze moi rodzice moga sobie pozwolic na wiele, ale ja osobiscie staram sie nigdy tego nie wykorzystywac. Ciezko pracowali na to co maja. Jednak ukryc sie nie da, ze mimo ze nie prosze razem z siostra o nic, dostajemy od nich bardzo wiele. Prawdopodobnie nie bede nigdy w stanie odwdzieczyc sie im za wszystko...

ADA wóżeczek super!!!
jak juz pisała MARIOENA rodziny sie nie wybiera
trudno widocznie dziadkowei mają swoich "pupilków"
nic na to nie poradzisz i trudno...


fajnie, ze mają wam co ofiarowac rodzice,
bo niestety pieniądze szczęścia nie dają, ale bez nich byłoby kiepsko i życ sie nie da....



Witajcie! No pieknie prawie nic nie skrobnelyscie.

Mariena, moi dziadkowie potrafia byc rodzinni i sa...dla dzieci mojej cioci. Odkad kuzynka wyjechala do Hamburga (w pazdzierniku zeszlego roku) babcia od telefonu nie odchodzi. Natomiast do mnie - a mieszkam w Szwajcarii lat 5 - nie zadzwoniono ani razu... Szkoda mi najbardziej mojego taty, bo on nic nie mowi i niby twierdzi, ze dziadkowie tacy sa i nie mam co oczekiwac zmiany, ale jestem pewna, ze boli go w srodku ten brak zainteresowania jego dziecmi. A najlepsze jest w tym wszystkim to, ze tyle szacunku ile dziadkowie od niego dostaja, tyle milosci i oddania nie otrzymuja od nikogo innego...

Joaba, nie ja wybralam ten wozek. Mi wystarczyl by ten ktory pokazalam na poczatku, uwazam ze tez ladny. To moja mama z tata go wyszukali. Wiem, ze moi rodzice moga sobie pozwolic na wiele, ale ja osobiscie staram sie nigdy tego nie wykorzystywac. Ciezko pracowali na to co maja. Jednak ukryc sie nie da, ze mimo ze nie prosze razem z siostra o nic, dostajemy od nich bardzo wiele. Prawdopodobnie nie bede nigdy w stanie odwdzieczyc sie im za wszystko...



Oj.. w najbliższy weekend to nie.

Ponieważ pracuję.
Ponieważ złapałem paskudne przeziębienie, smarkam i brzydko kaszlę i przebywanie w moim towarzystwie generalnie nie wychodzi na zdrowie.
Poza tym zepsuł się mi telefon i kontakt ze mną jest utrudniony.

Ale zlot rzeczywiscie trzeba zrobić, trzeba tylko ustalić jakiś konkretny termin. Zapraszam do najdziwniejszego muzeum pod słońcem, może i nie ma w nim zbyt wiele eksponatów, ale te co są wymagają wietrzenia

Czemu to mieszkacie tak daleko, na północy i zachodzie Polski i czuję się przez to jak jakiś outsider. Ale to ma też i dobre strony. Do Niemiec masz rzut beretem, do Berlina... Hamburga.... Jakze do Alanis blisko.. Ile to ja musiałem jechać żeby dojechać chociaż do samej granicy...

PS. Nie wspominajac o tym że (być może) zaprezentuje fragmenty książki o Alanis która piszę.... A to może być ku temu jedyna okazja, jeśli uzyskany efekt nie będzie zadowalający nigdy nie ujrzy światła dziennego.




Zawsze do modlitwy zdejmuję paska i wyjmuje portfela z kieszeni,ale najpierw wyciągam z niego karty kredytową

apropos wyciagania karty kredytowej. rozumiem ze to na wypadek kradziezy.
troszke odbiegne od tematu ale tak mi sie skojarzylo. tesciowa kilkakrotnie okradziono w meczecie w trakcie pielgrzymki . a to kiedy sie modlila wyciegnieto telefon z torebki , a to innym razem pieniadze , a ostatnio jak pojechali na pielgrzymke i miala ze soba pieniadze od kilku osob na ofiarowanie baranka , wszystko jej ukradli :-/ podeszla zeby zaplacic i torebka okazala sie przecieta i po pieniadzach echo.
subhana Allah ... w glowie mi sie to miesci zeby muzulmanin w muzulmanskim kraju nie mogl spokojnie zrobic sudjut....

ha ... to jeszcze nic tu w hamburgu w niektorych meczetach mozna kupic kradzione rzeczy ... maz kolezanki mowil ze bodajze u np. algierczykow mozna kupic od markowej odzierzy po telefony kom.... ja co prawda nie chodze do takich malych "narodowosciowych" meczetow ale sa ludzie ktorzy chodza i w glowie mi sie nie miesci jak mozna sie modlic w miejscu gdzie odbywaja sie takie transakcje.



witaj, ja w podobnej sytuacji szukalem silnika, szukalem ponad dwa miesiace, znalazlem na www.e-bay.de i jechalem po niego do hamburga (w calej operacji pomogl mi wtedy Wojtek Wilk)

wymiana motoru moze zaoszczedzic Ci i pieniedzy i nerwow, rzeczywiscie jest problem ze znalezieniem takiego silnika, ale internet (i telefon) Twoim przyjacielem jest

oczywiscie pamietaj, ze taki kupiony silnik, nalezy zalac swierzym olejem, wymienic filtr i rozrzad kompletny, najlepiej z pompa wodna

(czy wymieniales rozrzad w poprzednim silniku? a jezeli tak to kiedy? (ile kilometrow) i co zmieniales dokladnie)

powodzenia



Ja zawsze ostrzegam innych, a sam strzeliłem głupa jak ostatni frajer.

Siedzę któregoś dnia, zmagam się z jakimś detalem, czas goni, a tu dzwoni panienka, niby z jakiegoś katalogu internetowego. Ma moje podstawowe dane, tylko pyta o NIP. Pytam się po co jej to, a ona że przecież to i tak są ogólnie dostępne dane. Aja głupi zamiast powiedzieć żeby w takim razie sama znalazła, i odłożyć słuchawkę, to podałem jej ten NIP. Przecież pracując w innej firmie odbierałem podobne telefony, i zawsze spławiałem. To przez stres, i zmęczenie, przyłapała mnie w odpowiednim momencie.

To było ze trzy miesiące temu, na razie nie przyszedł żaden kwit ani komornik, pocieszam się właśnie, że nie mają mojego podpisu.

A rok temu do zaprzyjaźnionej firmy przyszła przesyłka też z rzekomego super katalogu internetowego, z danymi do potwierdzenia. Akurat u nich siedziałem. Większość danych poprawna, tylko kod pocztowy i kategoria z sufitu (to jest firma grawerska, a wpisali "biuro podróży"). Chodziło o to, żeby właściciel firmy wściekł się, szybko wypełnił dołączony formularz, podpisał, i wysłał listem albo faksem, zanim zacznie myśleć. Po dokładniejszym przeczytaniu wszystkiego dowiedzieliśmy się, że firma jest zarejestrowana w Hamburgu, a przesłanie formularza oznacza wykonanie zamówienia na usługę o wartości kilkuset euro. Później dowiedziałem się, że też naciągnęli wiele firm.



Jeszcze co do zycia w Niemczech, wg mnie jest latwiejsze, Niemcy bywaja rozni, tak jak i Polacy i inne nacje, trafic na debila mozna wszedzie, najwazniejsze olac, ale tez sie nie dac. My mamy sasiadke z DDR. Wyjatkowa suka, ze tak powiem STASI z parteru. Melduje o wszystkim do dozorcy, coz taki typ, wczoraj spokojnie, acz stanowczo dalam jej do zrozumienia, ze pewnych rzeczy sobie nie zycze, ale watpie czy ten tlok zrozumial. . Mieszkanie wlasnosciowe jest dos drogie, wiec gro ludzi wynajmuje, od spoldzielni badz firm, raczej nie tak jak w Polsce od prywatnych osob. W malych miasteczkach sa podobno tansze. W Hamburgu za 4 pokoje voll wypas (np. zaluzje wewnetrzne, podgrzewane podlogi i wiszace wc, a nawet lodowka w kuchni z zabudowa) prawie 90 m kw placimy teraz 650,- euro + prad 60,- + internet i telefon ok.100,- + woda 35,- i zyjemy z jednej pensji meza+ kindergeld x 2 czyli 308,-( 1 dziecko 154,- niezaleznie od zarobkow)
Poczatki byly dla mnie bardzo trudne, bo ni w zab z jezykiem i calkowity brak znajomych, bylam w ciazy, wiec dla mnie byl to wyjatkowo kiepski okres, trwalo ok. 2-3 lat i jak przeprowadzilismy sie na inne osiedle, mlode, pelno dzieci i Polakow tak poznalismy znajomych i sie zmienilo - na lepsze. Tak jest do dzis, znajomych mamy dosc, i jak to i w Polsce, ludzie bywaja rozni, wiec sie ich troche selekcjonuje, niestety sa i tacy ktorym odbija delikatnie mowiac i zapominaja mowy przodkow, albo mowia ze w Polsce to jest wszystko be. Coz takich wg mnie lepiej omijac.
Reszta tak jak napisala Asia,sa minusy i sa plusy i wg mnie tych plusow jest troche wiecej i jeszcze wazne to co napisala mamami. Stworzyc sobie normalny dom i czuc sie w nim jak u siebie, wazne dla dzieci, stwarza to poczucie stabilnosci, ja nie wiem co bedzie dalej, ale teraz jest jak jest i trzeba najnormalniej w swiecie zyc, a nie patrzec, ze za 10 lat to sie zmieni, bo 10 lat to strasznie dlugo i ja nie umialabym zyc tak prowizorycznie przez te 10 lat .



ONET.PL :

Czterdzieścioro uczniów z Rzymu, uczestników szkolnej wycieczki do Manchesteru, zostało wyrzuconych przez pilota z samolotu podczas międzylądowania w Hamburgu.
Według kapitana, dzieci w wieku od 11 do 15 lat wywołały zamieszanie na pokładzie i stanowiły zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu. O ich pechowo przerwanej eskapadzie poinformowała w niedzielę wieczorem agencja ANSA.

Uczniowie wraz z dwoma nauczycielami podróżowali samolotem linii Lufthansa. Kiedy maszyna wylądowała w Hamburgu pilot, zirytowany zachowaniem dziewcząt i chłopców zażądał, aby wszyscy uczestnicy wycieczki opuścili pokład. W dalszą drogę do Manchesteru samolot odleciał bez nich. Od kilku godzin na lotnisku w Hamburgu nauczyciele są przesłuchiwani przez niemiecką policję, która zajmuje się tym incydentem. Został o nim natychmiast poinformowany konsulat włoski w tym mieście, którego pracownicy przybyli na pomoc uczniom i znaleźli dla nich hotel. Bagaże młodych rzymian są tymczasem już w Wielkiej Brytanii.

ANSA informuje o bardzo poważnej polemice, jaka wywiązała się między włoską placówką dyplomatyczną a niemieckimi liniami lotniczymi. Sytuacją, w jakiej znalazła się grupa nastolatków, zaalarmowano władze oświatowe w Rzymie.

Przedstawiciele niemieckich linii argumentują, że młodzi pasażerowie byli niesforni, nie reagowali na ponawiane przez stewardessy prośby o spokój, rzucali poduszkami, nie zapięli pasów i używali telefonów komórkowych.

Stanowczo zaprzeczają temu ich opiekunowie.

Nie wiadomo, kiedy rzymscy uczniowie wyruszą w dalszą podróż do Manchesteru i czy, jak zauważa ANSA, niemieckie linie lotnicze przyjmą ich w ogóle na pokład.