W obronie krzyża
mało brakowało a bym pojechał. Wystarczy że z Michałem biegaliśmy pomiędzy Łódź Kaliska LOKAL/PUB a Łódź Kaliska PKP.
Prawde mówiąc gdyby nie telefon kobiety o 1 w nocy która ustaliła skąd i o której moge jechac do domu. Bo z tego dworca PKP obok tego PKS, żaden do Szczecina nie jechał .
Chciałabym poruszyć temat warunków jazdy autobusem PKS Pabianice-Łódź Dworzec Fabryczny. Są wręcz skandaliczne!! Autobus przyjeżdża już zapełniony z Bugaju a na przystanku w Pabianicach przy ul.Kilińskiego większość osób nie ma już możliwości wsiąść. Podczas jazdy wszyscy czują się najpewniej jak sardynki w puszce. Najczęściej stoję przy drzwiach, co staje się dodatkowym problemem, gdy kierowca otwiera drzwi jeszcze w czasie jazdy, dojeżdżając do przystanku. To ma być troska o bezpieczeństwo pasażerów?! Kierowcy najczęściej odkręcają ogrzewanie na maksa, przez co praktycznie nie ma jak oddychać, natomiast aby zapewnić osobisty komfort jazdy, otwiera szybkę i zapala papieroska. Cóż, rano pewnie bardzo chce się palić.... Kolejna kwestia to czas dojazdu, rozumiem że są korki, rano ludzie jadą do pracy, ale są kierowcy którzy dojeżdżają zgodnie z rozkładem na godzinę 8, zaś niektórzy zdarza się że dojeżdżają pod dworzec 8.20. Ostatnio zdarzyła mi się sytuacja, kiedy to staliśmy ponad 10 minut na przystanku w Ksawerowie, i kierowca przypomniał sobie że ostatnie drzwi się nie domykają, zamiast więc samemu wysiąść i je poprawić, bawiliśmy się w głuchy telefon, kierowca podawał przez pasażerów informację, aby otworzyli i zamknęli drzwi. Trwało to i trwało, aż ktoś nie wytrzymał i spytał czy na 9 to łaskawie dojedziemy i wtedy nastąpiło olśnienie i kierowca ruszył...
Przewoźnik PKS najwyraźniej nie rozumie że o 7 studenci jadą na zajęcia a ludzie do pracy, i nie dość że normą jest spóźnianie, bo nieraz stoimy i czekamy jak kierowca znajdzie w kieszenie zapalniczkę lub będzie w stanie domknąć drzwi, to najgorsze z tego wszystkiego są warunki w jakich tłoczy się ludzi i jak się ich traktuje!!
No niestety te półtora roku trzeba jeszcze wytrzymać,choć pewnie większość się ze mną zgodzi.
Chciałabym poruszyć temat warunków jazdy autobusem PKS Pabianice-Łódź Dworzec Fabryczny. Są wręcz skandaliczne!! Autobus przyjeżdża już zapełniony z Bugaju a na przystanku w Pabianicach przy ul.Kilińskiego większość osób nie ma już możliwości wsiąść. Podczas jazdy wszyscy czują się najpewniej jak sardynki w puszce. Najczęściej stoję przy drzwiach, co staje się dodatkowym problemem, gdy kierowca otwiera drzwi jeszcze w czasie jazdy, dojeżdżając do przystanku. To ma być troska o bezpieczeństwo pasażerów?! Kierowcy najczęściej odkręcają ogrzewanie na maksa, przez co praktycznie nie ma jak oddychać, natomiast aby zapewnić osobisty komfort jazdy, otwiera szybkę i zapala papieroska. Cóż, rano pewnie bardzo chce się palić.... Kolejna kwestia to czas dojazdu, rozumiem że są korki, rano ludzie jadą do pracy, ale są kierowcy którzy dojeżdżają zgodnie z rozkładem na godzinę 8, zaś niektórzy zdarza się że dojeżdżają pod dworzec 8.20. Ostatnio zdarzyła mi się sytuacja, kiedy to staliśmy ponad 10 minut na przystanku w Ksawerowie, i kierowca przypomniał sobie że ostatnie drzwi się nie domykają, zamiast więc samemu wysiąść i je poprawić, bawiliśmy się w głuchy telefon, kierowca podawał przez pasażerów informację, aby otworzyli i zamknęli drzwi. Trwało to i trwało, aż ktoś nie wytrzymał i spytał czy na 9 to łaskawie dojedziemy i wtedy nastąpiło olśnienie i kierowca ruszył...
Przewoźnik PKS najwyraźniej nie rozumie że o 7 studenci jadą na zajęcia a ludzie do pracy, i nie dość że normą jest spóźnianie, bo nieraz stoimy i czekamy jak kierowca znajdzie w kieszenie zapalniczkę lub będzie w stanie domknąć drzwi, to najgorsze z tego wszystkiego są warunki w jakich tłoczy się ludzi i jak się ich traktuje!!
No niestety te półtora roku trzeba jeszcze wytrzymać,choć pewnie większość się ze mną zgodzi.
Narzekaj narzekaj. PKS ma politykę olewania skarg pasażerów. Nawet sam prezes nic z tym nie robi bo jemu to zwisa i powiewa. Grunt że ludzie kupują bilety i jest kasa. Tam niestety jest takie a nie inne podejście. Kierowcy nie raz prosili się też o zmianę czasu przelotu i jest to totalnie olewane. Tam liczy się niestety tylko kasa. Jeżeli coś mogę doradzić jedź lepiej tramwajem bo w PKS będzie tylko gorzej a nie lepiej
ZAPROSZENIE NA
VIII EDYCJĘ „TOUR DE KALONKA”
Fundacja Centrum Św. Ojca Pio w Kalonce, Dyrekcja Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich, Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej, Wójt Gminy Nowosolna - zapraszają na VIII Amatorski Rajd Rowerowy i Pieszy „ Tour de Kalonka”, który odbędzie się 19.09.2009 roku (sobota) w Kalonce gm. Nowosolna.
Start oraz meta rajdu znajdować się będzie przy ul. Głównej, na placu Jana Pawła II. Zapisy i start dla rowerzystów w godz. 10.00 -11.00 w ok. 30 osobowych grupach z przewodnikiem po zgłoszeniu się odpowiedniej liczby uczestników dla wybranej trasy. Start dla piechurów ok. godz. 11.00.
Dojazd do Kalonki możliwy autobusami MPK Łódź – linia 88A i 88 (z Dworca Północnego PKS, przy ul. Źródłowej).
W tym roku organizatorzy przygotowali trzy trasy rowerowe (czarna, czerwona i niebieska) i dwie piesze oraz trasę dla najmłodszych.
- Trasa 1 - NIEBIESKA – łatwa, ok. 20 km, czas ok. 2 godziny.
- Trasa 2 - CZERWONA – trudna, ok. 25 km, czas ok. 3 godziny.
- Trasa 3 - CZARNA – trudna, ok. 32 km, czas ok. 3,5 godziny.
- Trasa 4 - FIGLOTOUR - dla dzieci od 5 do 8 lat, ok. 5 km z niespodziankami.
- Trasa I piesza – Do rezerwatu Struga Dobieszkowska
- Trasa II piesza – Po Krawędzi Wzniesień Łódzkich
Wpisowe 10 zł, w ramach którego uczestnicy otrzymują mapkę z trasami, kupon na ciepły posiłek i wodę mineralną po zakończeniu rajdu oraz okolicznościowe gadżety.
Po zakończeniu rajdu organizatorzy przewidzieli szereg atrakcji min: loterię fantową oraz różne konkursy z nagrodami.
Patronat honorowy nad Rajdem objął Arcybiskup Władysław Ziółek Metropolita Łódzki.
Patronat medialny: Radio Łódź
Telefony kontaktowe w sprawie Rajdu:
Ks. Paweł Stołowski tel. kom. 501 41-67-94
Dyrekcja PKWŁ tel. (42) 640-65-61
W łódzkim PKS informacja kosztuje 2 zł
Piotr Brzózka
2009-10-31 03:43:04
Zadzwoń, 0 703 300 133, połączenie płatne 2 zł 6 gr za minutę.
Wbrew pozorom to nie erotyczny anons, a informacja telefoniczna łódzkiego PKS, który widać chwyta się różnych sposobów, by zarobić na pasażerach.
PKS ma też normalny numer informacji, zaczynający się od prefiksu 042. Jednak uzyskanie połączenia graniczy z cudem. - Jeszcze nigdy nie dodzwoniłem się na ten numer, choć zwykle nie jest zajęty. Po prostu nikt nie odbiera - mówi pan Andrzej, który codziennie dojeżdża do Łodzi z Bełchatowa.
O rozkład jazdy próbował też zapytać Kazimierz Janicki z Łodzi. - Dzwoniłem wiele razy. Za każdym razem słyszałem nagraną informację: przepraszamy, niestety wszystkie nasze linie są zajęte. Informację możesz uzyskać pod numerem 0 703... Zdenerwowałem się. Pojechaliśmy z kolegą na dworzec. Stojąc przed informacją wykręciłem zwykły numer. Nikt nie rozmawiał przez telefon, nikt go nie odebrał, ale i tak usłyszałem znajomy komunikat. "Wszystkie linie są zajęte...". To skandal, PKS zdziera pieniądze z klientów - denerwuje się mężczyzna.
Powtórzyliśmy eksperyment pana Kazimierza. Gdy wykręciliśmy numer, telefon na dworcu nawet nie zabrzęczał. Od razu usłyszeliśmy wspomniany komunikat. Żaden z pracowników PKS nie rozmawiał w tym czasie przez telefon.
Prezes łódzkiego PKS Eugeniusz Smuklerz mówi, że jest zaskoczony. - Nie znam sprawy, dziękuję za sygnał. Będziemy to sprawdzać. Może ktoś źle odłożył słuchawkę, może trzeba kogoś bardziej zdyscyplinować... - sugeruje Smuklerz.
Prezes tłumaczy, że zasady udzielania informacji telefonicznej na łódzkim dworcu są następujące. Jest numer miejski, który obsługuje pani siedząca w informacji. Jeżeli nie może odebrać, pasażer ma możliwość skorzystania z płatnej infolinii obsługiwanej przez operatora zewnętrznego. Prezes nie zdradza, kto nim jest i jaki PKS ma zysk z każdego połączenia, choć nieoficjalnie wiadomo, że przy takich operacjach firmy i operator dzielą się mniej więcej po 50 procent.
Czy zatem wysoko płatny numer jest sposobem na podreperowanie budżetu? Prezes odpiera, że każdy sposób jest dobry.
Innego zdania jest Aleksander Kierecki, redaktor naczelny portalu transinfo.pl, promującego masowe środki komunikacji. Uważa on, że PKS, odsyłając klientów do płatnej linii, podcina gałąź, na której siedzi. - Zyski z takich połączeń nie są kolosalne, a nikt nie zliczy pasażerów, którzy się "odbiją" od infolinii, zniechęcą i zrezygnują z usług PKS. Dotyczy to zwłaszcza osób, które miały już złe doświadczenia z numerami zaczynającymi się od 0700 - mówi Kierecki.
ŹRÓDŁO: www.lodz.naszemiasto.pl
PKS Łódź-Pabianice: tłumy czekają, a on nie przyjeżdża
Dla jednych to porażka. Dla innych, po prostu skandal. Mieszkańcy Pabianic nigdy nie mają pewności, że wrócą z Łodzi do domu. Łodzianie, że dojadą do Pabianic. Bo połączenie PKS Łódź - Pabianice to gra w rosyjską ruletkę - albo jest, albo go nie ma...
- Najgorzej było w czwartek - zaczyna Anna Napieralska, mieszkanka Pabianic i studentka III roku na Wydziale Nauk Geograficznych Uniwersytetu Łódzkiego. - Miałam bardzo ciężki dzień. Niczego bardziej nie pragnęłam, jak tylko znaleźć się w domu. Ale autokar o godzinie 19, którym miałam wracać, nie przyjechał. Nie miałam wyboru - chociaż mam miesięczny bilet na przejazdy tą trasą, musiałam skorzystać z prywatnego transportu. I dodatkowo zapłacić - narzeka.
Nie tylko ona. - Większość studentów z Pabianic studiujących w Łodzi korzysta z PKS, bo musi. Inaczej nie dojedzie do domu - opowiada Bartosz Józefiak, student IV roku filozofii. - Każdy z nas ma stos anegdot dotyczących kierowców autokarów i samego połączenia. Kursy, które wypadły z rozkładu jazdy, to norma.
Niemal rok temu internautka n_magda na forum internetowym "Gazety" założyła wątek "PKS Łódź - Pabianice to porażka" i rozpoczęła dyskusję dotyczącą połączenia PKS z Łodzi do Pabianic. Przez rok na forum pojawiło się ponad 350 wpisów. Ostatni pochodzi z... wczoraj. Ale są wcześniejsze: "Pomiędzy Łodzią a Pabianicami NIE MA KOMUNIKACJI Z PRAWDZIWEGO ZDARZENIA. PKS Łódź ma w nosie to, jak i czy w ogóle autobusy tej firmy jeżdżą do Pabianic. Woli np. dzierżawić swoje <> autobusy na obsługę linii Z w Łodzi. To, że do Pabianic jeżdżą najgorsze autobusy, nikogo nie obchodzi" pisał w pod koniec ubiegłego roku forumowicz Wojtek.
"Tak, PKS to porażka. Prawie codziennie dojeżdżam rano do Łodzi PKS i wracam. Ile razy nie przyjechał? Wiele. O godz. 21.35 jest ostatni na Bugaj [osiedle w Pabianicach - przyp. red.], ale czasem spóźnia się 20, 30, 40 minut. A ja się zastanawiam, jak wrócę do domu i czy w ogóle autobus przyjedzie. To skandal!" irytuje się forumowiczka posługująca się pseudonimem kariolka.
Forumowicze narzekają też, że kierowcy nie dają im biletów za przejazd, chociaż ci zapłacili za kurs. - Kiedy proszę o bilet, widzę tylko kwaśną minę kierowcy, który pyta, czy aby na pewno taki bilet jest mi potrzebny - wspomina Józefiak.
Napieralska mówi, że dla niej problem istnieje od zawsze - to znaczy odkąd zaczęła studiować w Łodzi. Już kilkakrotnie składała reklamacje na piśmie do zarządu spółki. Do dokumentu przypinała bilet za przewóz u prywatnego przewoźnika. Podobnie robili jej znajomi. - Kupując bilet miesięczny, zawieramy z przewoźnikiem umowę, z której PKS Łódź się nie wywiązuje - mówi. - Dlatego żądamy zwrotu pieniędzy. Póki co, nasze skargi są zbywane milczeniem lub listem podważającym zasadność naszych zastrzeżeń.
Co na to przedstawiciele firmy? - To wszystko wina korków. Za opóźnienia nie odpowiadamy - mówi Grzegorz Mizerski z PKS Łódź. I szybko odsyła do dyspozytora na Dworcu Centralnym, a później do prezesa PKS Łódź, Eugeniusza Smuklerza, który nie odbiera telefonu.
- Od trzech lat dzwonię do PKS - mówi Józefiak. - Na centralę udało mi się dodzwonić zaledwie kilka razy. To praktycznie niemożliwe.
"PKS to firma z czasów komuny" pisze forumowicz stibb.
Wojciech Arszewski, dyrektor ds. publicznych i prawnych firmy kurierskiej UPS: - Gdyby jakakolwiek firma, nie tylko nasza, oferowała serwis w taki sposób, w jaki pan to opisał, to nie utrzymałaby się na rynku nawet miesiąca. Konkurencja wymusza na nas wszystkich najwyższe standardy. Jeżeli umawiamy się z klientem na serwis, to robimy wszystko, żeby z umowy się umowy wywiązać. Jeśli nam się nie uda, to zwracamy koszty - mówi.
Czy Napieralska dostanie pieniądze za przejazd, tego Mizerski nie zdążył powiedzieć. - Coraz więcej osób narzeka na PKS Łódź. Mamy już dosyć opieszałości i niekompetencji spółki. Nie wiem, co możemy jeszcze zrobić. Ale z założonymi rękami siedzieć nie będziemy na pewno - kończy Napieralska.