telefon służbowy na L4


W obronie krzyża

Zawsze przeciwna byłam wszelakim kombinacjom dopóki sama tego nie
zobaczyłam. Przyjętemu na okres próbny (rok) procownikowi w 12
miesiącu zatrudnienia szef dawał niedwuznacznie do zrozumienia, że
nie wiadomo czy przedłuzą mu uwmowę bo być może niepotrzebne im to
stanowisko choć facet odwalał kawał dobrej roboty i sporą część
tegoż kierownika. Chyba tylko po to by z przedłużeniem umowy nie
podnosić pensji pracownikowi, niech sie człowiek cieszy,ze w ogóle
pracę ma. Okazało się,ze facet rzutki i niegłupi znalazł bez
problemu nowa pracę,lepiej płatną. Nierozważie postąpił uczciwie i
powiedział przełozonemu,że on nie przedłuży umowy i zaczęły się
chamskie szykany i podchody na to by w coś człowieka wkopać, by
mu "namieszać w papierach" (zastanawiał się głośno co z zachowań
pracownika można podciągnąć pod cięzkie naruszenie obowiązków
pracowniczych). Żenada, ale taki poziom maja niektórzy ludzie.

Znam też sytuację gdy w okresie wypowiedzenia (wypowiedział
pracownik) odcięto pracownika od telefonu, poczty, zabrano mu
słuzbowy komputer, biurko i codzień odbywały sie awantury nt. co on
w tym dniu robił. A to jest informatyk!

Tylko brać L4 i leżeć w hamaku przed domem z książeczką lub gazetką
w ręce.



Pani doroto022, nie okradałem gminnej kasy z np. ryczałtów samochodowych,
lewych L4, nie wyjeżdżałem na wakacje czy wyjazdy prywatne bez odnotowania tego
na liście obecności, nie naciągałem urzędu na telefony służbowe, nie musiałem
po rozwiązaniu umowy o pracę "odnajdywać" urzędowych aparatów telefonicznych,
gminni pracownicy nie pracowali w moim domu za darmo w godzinach pracy. Dlatego
nie muszę za nic, co jako samorządowiec robiłem się wstydzić. Jeżeli piszę na
tym forum coś, o co mogę mieć pretensje do byłego Wójta, jego pracowników,
dyrektorów szkół czy kogokolwiek, to podpisuję to własnym nazwiskiem (
chciałbym aby było to również normą dla tych, którzy wypisują jakieś świństwa
na mnie ). Dlatego uważam, że honor też mam. Może gdyby "krtytykant2"
podpisał się to jego wypowiedź miałaby jakiś wymiar społeczny, a tak .....



Maszyny zastąpią parkingowych
Parkingowi pilnowali samochodów... hehe... chyba raczej patrzyli, w których jest
dobre radio i dawali cynk tym, którzy potem je kradli.

A co do opinii zastąpienia urzędników komputerami... Dobry pomysł, komputer
pracuje 24 godziny na dobę, urzędnik (stanowcza większość) zanim zje śniadanie,
wypali papieroska, podzwoni z służbowego telefonu to w 2 godziny, które mu
zostaną zdąży się przemęczyć i jeszcze idzie na L4 (czy jak to się tam nazywa,
nie wiem dokładnie bo ja jakoś od kiedy pracuję nie chorowałem... dziwne)



Umarłam ze śmiechu. Tego na bank nie napisał żaden konsultant, chyba że naprawde mamy w pracy ludzi totalnie niezyciowych, ale których praca jest ponad wszytsko. Jak można czepiac się, że chodzimy na UŻ? Przeciez nam przysługuje! L4? Ciężko na nie nie chodzić skoro pracuje się przez cały rok, swoją drogą zdarte gardło i zszargane nerwy chyba też jest powodem do L4. Co do palarni- w Promie nawet nie ma palarni- palmy na klatkach, aż znowu administracja zabroni:/ Nie mam słów po prostu, konsultant jest traktowany jak szmata i ganiony za to co mu przysługuje! To sa chyba jakieś żarty! Żyjaemy na łasce cholera wie kogo, sugestie grafikowe? Bzdura! Tyrałam całe świeta siedząc w doku do 23 w zamian otrzymując wolene w sylwestra- a w nowy rok zaproszenie do pracy:/ Nowy kontakt? Dzięki temu cudownemu wynalazkowi mam produktywnośc na poziomie 40% przy czym napewno nie przekroczyłam not ready. Proponuje osobie, która napisała, że jestesmy lenie bo nie zostajemy na nadgodziny, żeby walnęła się w łeb, firma jeśli ma za mało pracowników to niech zatrudni więcej a nie się czepia, że nie zostajemy na nadgodziny. Do cholery, czy nie można mieć jakiegos zycia prywatnego?? Duża część z nas jeszcze się uczy, dziękować ECP za te dwa wolne weekendy w miesiącu na szkołę, ale na nauke itd tez trzeba mieć czas. Swego czasu dobrze mi się zebrało za to, że mam telefon służbowy wył. fantastycznie, tylko gdzie ja miałam sobie wsadzic ta karę Sim+? Jakoś telefonu mi do niej nie dali...Nawet nie chce mi się pisać o sytuacji pracowników czasowych, bo szkoda słów. Środkowym palcem serdecznie pozdrawiam autora tego jakże "mądrego" postu.



W każdej pracy pracownicy pracują na sukces szefa. Z tym że zwykły
pracownik ma zapewnione co najmniej 1)wynagrodzenie stałe, 2)prawo
do urlopu 3) L4. Nie tak rzadko do tego dochodzą także premie,
nagrody, a także auto służbowe. W sprzedaży na zasadzie piramidy
zamiast tego wszystkiego masz zapewnione: 1) wysokie koszty aby
istnieć jako dystrybutor (bo musisz coś kupować, być 100%
użytkownikiem sprzedawanego towaru a towar jest bardzo drogi 2)
wysokie koszty rozmów telefonicznych (jeśli na 100 telefonów tylko 1
osoba wyraża jakiekolwiek zainteresowanie które w dodatku nieczęsto
przechodzi w etap faktycznego podjęcia współpracy to ile rozmów
musisz wykonać miesięcznie aby zorganizować jedno spotkanie
miesięcznie dla 15 osób - ok. 1.500 rozmów miesięcznie! Stąd
powątpiewam w ten nadmiar czasu wolnego, zwłaszcza póki wydzwaniasz
do coraz to nowych, nieznanych ludzi (macie parę tysięcy
znajomych?!?)
Potem oczywiście, kiedy już znudzisz bliższych i dalszych znajomych
swą namolnością, czasu wolnego będziesz mieć aż nadto, ale kasy na
ogół dokładnie odwrotnie (poza wyjątkami stąd ich nazwa "diament")
Oprócz rzeczy pewnych masz też -już dość niepewne - wysokie dochody
jako prowizję od sprzedaży zwerbowanych przez Ciebie sprzedawców.
Jeśli oczywiście wcześniej nie zadłużysz się ponad miarę na zakup
kolejnych partii towaru - bo im większe zakupy tym większy rabat. A
że nikt nie chce tego kupić za taką cenę? No cóż, widocznie
niewystarczająco "pracowałeś nad sobą" a Twoja osobowość nie
rozwinęła się jeszcze na tyle aby zrozumieć dlaczego ciągle jesteś
na debecie. Powodzenia!



Zgadzam się w 100%, czasami nawet zastanawiam się jak Ja tam
wytrzymałam tyle czasu, ale w końcu było trzeba podjąć tą męską
decyzję i złożyć wymówienie...ale taki cudowny pracodawca jak Bank
Pekao SA nie pójdzie nigdy pracownikowi na rękę i nie zmniejszeniu
mu okresu wypowiedzenia, tych 3 m-cy bo ma Cię w głęboko w czterech
literach...
Temat rzeka:
- outbond, akcja typu nie kończący się PEX i do znudzenia
powtarzana regułka o "wybranej grupie klientów". Wybrana grupa
klientów, czyli wszyscy jak lecą, nawet z dochodem 400zł...tak,
proszę Pana oferta przygotowana specjalnie dla Pana, i co z tego że
nie ma Pan dochodu, musi Pan isc bo inaczej statystyki Pan mi
popsuje...
Wciskamy karty kredytowe, kredyty hipoteczne, fundusze inwestycyjne
choć giełda leci w dol i tak do znudzenia 200 telefonów na
dzień...choć perełką w tym debilizmie była kampania pod tytułem
rachunki dla klientów korporacyjnych, którym oferowaliśmy spotkanie
z pracownikiem oddalonym przeciętnie o 30 km od jego miejsca
zamieszkania, spotkanie było tak ważne ze sam pracownik z oddziału
nie miał o nim pojęcia.
No i te godziny, zima, ciemno za oknem, ludzie ida spać a tutaj
telefon z Banku nawet i po 21 im sie zdarzało...paranoja.

- system komputerowy godny polecenia, trochę brakowało aby mnie
wyprzedził, tak Bank inwestuje w infrastrukturę, że postanowił
zamienić swój system kartowy na liczący ponad 20 włoski bubel,
którego tam nikt nie chciał więc było trzeba licencje kupić.

- Twoje statystyki i zrób q...wszystko na raz. Może co dla
poniektórych nie sprawia to problemu ale próbując nie olewać
problemu klienta, musisz przeczytać wypracowania typu "nowa
procedura" lub kolejne zmiany, wklepać jakieś poprawki, wykonać
przelew lub wyszukać informacje no i żeby się przypadkiem nie
rozłączył bo musisz status w massie zaznaczyć...nie zapominając
oczywiście o czasie rozmowy, 5 min to przesada.
Nie zapomnij, że przerwa prywatna to Ci się należy ale najlepiej to
jej nie wykorzystuj...służbowej wogole, jakim prawem i co Ja robiłam
przez 45sekund i nie odnotowałam tego...

- sympatyczna atmosfera pod tytułem, nie wypełniona ankieta i powód
do nagany, dzień wolny powód do braku premii, L4 i obraza...



Dla mnie była. Tez nie mam w pracy lekko, korporacja pewnie podobna do Twojej,
moje życie to była pobudka rano, bieg do pracy, powrót z pracy, wtedy czułam, ze
musze sie na chwile położyc, czasem wybudził mnie jakis wieczorno-nocny telefon
słuzbowy (niestety mam taka prace, ze musze być pod telefonem 24h), czasem
męzowi udało sie mnie dobudzic chociaz na kąpiel i kolacje, ale zwykle spałam
juz do rana... Sądziłam, ze w II trym. siły witalne wróca, ale nie bardzo tak
było. Z jednej strony moze było ich wiecej, ale z drugiej - ciąża zaczynała
bardziej o sobie przypominac brzuchem rosnącym, szybciej sie męczyłam, byłam
coraz bardziej rozkojarzona przez ogólne zmeczenie, kiepsko sypiałam, od 20 tc
coraz gorzej te pobyty w pracy znosilam i fizycznie i psychicznie. Ale z L4
ciagle zwlekalam, bo jeszcze tydzien, bo jeszcze tylko to dokoncze, bo szef
prosi itd. W koncu decyzje podjal za mnie... los? Czy Ten Ktoś na górze? W
kazdym razie zasłabłam w pracy i wylądowałam w szpitalu w 26 tc. Spedziłam w nim
10 tygodni. Wyszłam po cześci na własne żądanie, bo juz miałam dość i po kilku
dniach urodziłam. Dobrze, ze nastapiło to w 36 tc a nie w tym 26...

Teraz w drugiej ciazy nie pracuje (jestem na wychowawczym). Mam juz ustawione
priorytety, szkoda tylko, ze musialam dostac porzadnego kopa, by to pojąć. Bo
lekkie sygnały mojego wlasnego organizmu zupelnie do mnie nie trafiały. A teraz
wiem, ze odczuwanie przemeczenia jest takim sygnalem, by zwolnic.
Zwolnij. Moze idz na L4 jak radza wyzej na tydzien, dwa, odsapnij. Nabierz sil.
I znowu wroc do pracy na troche. Skoro sama czujesz, ze nie wszystko jest OK, to
nie rob niczego na sile, bo nie warto. Zbyt duzo masz do stracenia.