Telefon Zaufania Częstochowa


W obronie krzyża

Monar, telefon zaufania itp - gdzie szukac?
Jak w temacie, chodzi mi o adresy i nr tel takich i podobnych instytucji w
Częstochowie i okolicach.

Bo kurcze, w sieci nie umiem sobie tego znaleźć, jakieś pierdoły mi
wyskakują :(





Czy ktoś z Grupowiczów zna telefon/adres godnego zaufania serwisu w
Częstochowie.
(kupuję tam samochód i chciałbym go sprawdzić)

Dzięki.
Pozdrowienia Artur.



Cz Telefon Zaufania
poszukuję adresu Czestochowskiego Tel. Zaufania, lub przynajmniej "mniej
wiecej" gdzie sie miesci centrala.



Filip, pierwsza rzecz jaka powinienes zrobic przed napisaniem czegokolwiek to
nauczyc sie zasad ortografii. Az oczy pieka, gdy czyta sie Twoje posty!
Jesli wrona(!) ma takich sojusznikow, to mu wspolczuje. Nie wiem skad bierzesz
informacje, jakoby do teatru chodzono po to, by sie smiac. Zacznijmy od tego ze
dramat dzieli sie takze na komedie i jest to tak samo wartosciowa sztuka jak
kazda inna, a jesli nie potrafisz docenic geniuszu takich tworcow jak chocby
Molier, ktory byl wspanialym komediopisarzem, to szczerze wspolczuje. Jestes za
granica, ogladasz Polske w telewizji i na dodatek nie za czesto, wiec jakbys
byl tak laskaw nie wypowiadaj sie na tematy, ktore Ciebie nie dotycza, bo to
zaczyna byc zalosne. Skad mozesz wiedziec, jak wyglada Czestochowa, co sie
tutaj dzieje, jak sie ludziom zyje? Telefon do znajomego czy rodziny nie jest
tym samym co to przezyc i przy tym byc. Nasze miasto sie wali, bo do wladzy
dobral sie nieodpowiedni czlowiek, ktoremu zaufalismy, a okazalo sie, ze nie
jest wart naszego zaufania. Niszczy to co w tym miescie jeszcze poprawnie
funkcjonuje, lepsze zmienia na gorsze, tworzy z Czestochowy, nie miasto, lecz
jeden wielki klasztor. Szkoda jest slow na tego czlowieka!
"Slyszalem" "Bo podobno" "Mowili mi"... To nie jest to samo! Trzeba tu byc, to
widziec, to przezyc, wlozyc cale zycie w miasto, ktore teraz upada!
"Rozleniwione towarzystwo"... Wiesz, ze to godzi w nas? W rodowitych
Czestochowian?! Jak mozesz wogole cos takiego napisac! Opanuj sie czlowieku!
Nie wiem co masz za poglady, ale wygladasz mi na jakiegos sekciarza lub kogos
tego pokroju.
Perepeczko, czlowiek, ktory ruszyl z posad Teatr, jeden z nielicznych,
wartosciowych aktorow, autorytet, renoma... Coz wiecej mowic. Repertuar prawie
idealny, bilety kupowac trzeba z kilkumiesiecznym wyprzedzeniem, bo sale zawsze
sa pelne, a ludzie na stojaco owacjami dziekuja za wspaniale spektakle. Ja
wiem, bo ja tam bylem, ja widzialem, ja to przezylem w przeciwienstwie do
Ciebie Filipie.
Usuwanie po kolei ludzi ze stolkow, i ustawianie swoich kolegow, zazwyczaj bez
kwalifikacji, bez doswiadczenia... To jest chore! Tak jak wrona(!), ktory
niszczy NASZE miasto! Czy mamy mu na to pozwalac? To juz przechodzi ludzkie
pojecie... Tak jak slowa o "zapijaczonych studentach", likwidowaniu
Dekabrystow, zwalnianiu po kolei wszystkich miejsc dla swoich kolegow i
znajomych. Korupcja, obluda, chamstwo i prywata - caly "pan" wrona!



Nie jest ok czytanie czyjejś korespondencji i dobrze sobie z tego zdaję sparwę.
Opiszę swoją historię. Jesteśmy po ślubie juz 15 lat, mamy 2 dzieci. Przez
wszystkie lata wydawało mi się, że jesteśmy udanym, spełnionym zawodowo i
pełnym do siebie zaufania małżeństwem.
Od pewnego czasu mąż zaczął "przesiadywać" przy komputerze, grając w kurnik,
zaczał pisać wiele smsów, odbierać je w godzinach wieczornych i nocnych.
Wielokrotnie pytałam z kim pisze, kiedy wszystko było ok między nami odpowiedał
że z klientami, kiedy pytałam nerwowym tonem odpowiadał że z nikim.
Trwało to kilka miesięcy, nigdy nie zajrzałam do korespondencji (listy też
przychodziły), do poczty, na gg i wszystkie możliwe komunikatory uznając, że
każdy ma prawo do prywatności. Aż pewnego razu mąż wysyłając smsa zapomniał
skasować tekst i zostawił komórkę na szfce. Chcąc ją tylko odłożyć na jej stałe
miejsce spojrzałam na tekst, nie można go było nie przyczytać, wystarczył jeden
rzut oka. To co przeczytałam poraziło mnie. Erotyczny sms i to taki jakiego
nigdy nie słyszałam w wykonaniu mojego męża.
Przepłakałam oczywiście cały dzień, wieczorem starałam się rozmawiać spokojnie
z mężem o całej sytuacji. Nie będę opisywać ze szczegółami ale obiecał, że
znajomość zerwie.
Minęły kolejne 2 miesiące, ja niestety nabrałam podejrzeń ale starałam się
zapomnieć i nie wracać do tej sprawy. Korespondencji nie przeglądałam.
Mąż wyjeżdżał na 3 dniowe szkolenie do Warszawy. Po powrocie odwożąc mnie do
pracy, w samochodzie znalazłam rachunek za kartę telefoniczną kupioną w trakcie
wyjazdu męża. Kupiona została w Częstochowie. Po raz kolejeny zawalił mi się
swiat.
Mąż oczwyiście długo wypierał się wyjazdu do Częstochowy, mówił, że dostał
kartę pocztą wraz z rachunkiem, w końcu przyznał się że był w Częstochowie i
wpadł tylko na kawę do tej pani. Kawę wypili zresztą w trójkę wraz z jej mężem.
Uwierzyłam, wybaczyłam.
Pewnego dnia robiąc pranie zajrzałam do szafki z narzędziami męża która zwykle
była zamknięta. Znalazłam tam drobne prezenty od tej pani, dwowody pocztowe o
ndawaniu przesyłek z kolei do Częstochowy, prezerwatywy.
Spytałam oczywiście co to ma znaczyć. Mąż wpierał mi paranoję, chorobliwą
zazdrość i wszystko co możliwe. Powiedziałam więć, że zadzwonię do męża tej
pani (zresztą miał on być również znajomym mojego męża) i spytam się czy byli
we trójkę na kawie.
Zadzwoniłam następnego dnia. Okazało się oczywiście to nieprawdą a dodatkowo
mąż tej pani miał rano telefon od mojego męża aby ten skłamal i powiedział, że
byli na kawie we trójke.
Dowiedziałam się, że mąż znalazł tej pani dobrze płatną pracę w naszym mieście,
obejrzałam zdjęcia "naszego" samochodu jak stoi pod jakim domem, gdzie ta pani
zatrzymuje się kiedy przyjeżdża do pracy.
Świat mi się nie zawalił, bo chyba go już nie było wcześniej ale straciłam
wszelką nadzieję na trwanie naszego związku. Bo i po co?
Rozumiem, że tajemnica korespondencji to rzecz święta, zawsze w to wierzyłam
ale nie daje mi spokoju że gdybym zainteresowała się wcześniej rozmowami,
smsami i listami męża byłoby ok.
Mąż wprawdzie mówi mi, że to jest tylko jego przyjaciółka i nic z nią go nie
łączy ale ja już nie wierzę, za dużo kłamst, obłudy, wypierania się i robienia
ze mnie idiotki.
Może myślicie, że po tym mąż zmienił się w stosunku do mnnie, że stał się
lepszy, bardziej starający, nic z tych rzeczy. Chyba nawet nie rozumie jak mnie
zranił, nie rozumie, że zrobił coś czego nie powinien.
Pozdrawiam wszystkich wypowiadających się.