W obronie krzyża
"davidc.herbert" <davidc.herb@ntlworld.comwrote in message
W Anglii telefon zaufania to chyba 'Samaritans'. Wydaje mi sie, ze jak
komus jest zle, to namawiaja, zeby dzwonic wlasnie tam.
Częściowo prawda. Ale do Samaritans dzwoni się, kiedy ma się myśli
samobójcze. I oni praktycznie tylko tym sie zajmują. Ty chcesz się zabić a
oni tłumaczą ci, żebyś tego nie robił. Innych porad w zasadzie nie
udzielają. Jak zadzwoni się do nich w jakiejś konkretnej sprawie z prosbą o
radę lub pomoc, to z reguły powiedzą ci, że nie wiedzą nic na ten temat. W
najlepszym razie podadzą ci, czyjego numeru masz w tej sprawie szukać w
Yellow Pages. A na pewno zapytają, czy masz samobójcze myśli, dając do
zrozumienia, że jak nie masz, to dzwonisz pod zły numer.
Nasz telefon zaufania ma o wiele szerszy "zakres porad."
Pozdrowienia
Ania
LaPassione wrote:
Po wsparcie psychiczne trzeba się udać do psychologa. psychiatry lub
skorzystać z telefonu zaufania a nie obarczać kogoś trzeciego swoimi
problemami.
Trzeba sie najpierw znalezc w takiej sytuacji, a potem pisac o
psychologach, telefonach czy innych madrych rzeczach. Owszem, trzeba
sie udac. Ta osoba udala sie do kogos, kogo uwazala na najblizszego
przyjaciela.
To że ktoś mnie uważa za swojego najlepszego przyjaciela prawnie do
niczego mnie nie zobowiązuje...
Oczywiście, można tu mówić o jakiejś moralności, etyce itp. Z tym że to
nie przełożenia na odpowiedzialność karną.
Naciągasz tak, że nikt rozsądnie myślący na to nie nabierze.
Jeśli było tak jak piszesz, to jedyne co można stwierdzić, to że osoba
nie okazała się być godną miana przyjaciela.
A to karalne nie jest.
Sorry, no bonus.
Próby samobójcze, o których się uprzedza, ZAWSZE ma ją na celu
zwrócenie na siebie uwagi. Perfidna metoda. Szantaż to najczęściej
dobre określenie.
Pozdro
Massai
Chodzi o 23 samobojstwa kobiet na 100 000, i tak jest w artykule.
To, ze sa kraje, w ktorych zabija sie wiecej ludzi nie oznacza, ze Chinki moga
sie zabijac, albo ze to nieistotne - bo liczba samobojczyn nie rosnie, ciagle
jest proporcjonalna do ilosci kobiet.
Na Zachodzie - i w Finlandii, i na Wegrzech, sa telefony zaufania, jest latwy i
tani dostep do lekarzy - mozna wiec uznac, ze 'program istnieje', jak mysle.
Chinki z zabitych dechami wsi na koncu swiata prawdopodobnie nie maja pojecia
ani o jednym, ani o drugim.
liss.ek napisała:
"Przecież to brzmi jak oskarżenie albo jak chęć dowiedzenia się czegoś więcej od
> autorki watku. Jedno i drugie nie na miejscu w każdym razie."
-Mam wrażenie, że obie chcecie i wymagacie od innych , by wdowę, autorkę
wątku, jedynie pogłaskać po główce, mówić ciepłe słówka, obnosić się z nią jak
jajkiem i oczywiście -broń Boże- nie nazywać rzeczy po imieniu. Jak pisałem,
nie zdefiniowanie problemu, nie nazwanie go, nie usuwa problemu i rak nie staje
się grypą.
Dada05 pisze na FK, a nie dzwoni do "telefonu zaufania", więc poddaje pod
ocenę, pod przemyślenie to, co pisze. Przeżyła szok (jak każdy z nas w obliczu
śmierci najbliższej osoby) mąż nie przeżył. Daje i musi sobie dawać radę,
stawić czoła -robi to. Ale też musi pochować męża i.... jeszcze wyciągnąć z
tego coś na przyszłość, do przyszłego związku (samobójstwa nie popełni się na
skutek złapania wirusa od współpasażera w tramwaju), by następnym razem, w
następnym związku, była to grypa, a nie rak.
Pozdrawiam
Nieufność. Naczytałam się takich enigmatycznych zagajeń o śmierci na innych
forach i potem okazywało się, ze ktoś sobie robi jaja z naiwnych
współczujących. Ludzie z autentycznymi problemami idą na f. depresja i tam
rzeczywiście chcą się wygadać. Numer telefonu zaufania jest w każdej książce
telefonicznej, taką fachową poradę miałam na myśli.
Może faktycznie przesadziłam ale zauważyłam, że jak ktoś ma rzeczywiście
problem a inni wykazują zainteresowanie to zaczyna pisać, podawać jakieś
szczegóły, rozkręca się, no "wyrzuca z siebie" to co go boli frustruje.
Śledziłam kiedys b. długą i wielowątkową dyskusję po artykule nt. samobójstw i
Ci którzy mieli za sobą albo myśleli o próbach samobójczych wypowiadali się
inaczej.
Jeśli przegięłam to przepraszam.
Jest kilka możliwości, ale być może zbyt drastycznych, o nich później jak
zajdzie taka potrzeba, przykra sprawa, dziewczyna nie jest pełnoletnia, rodzice
bagatelizują, groźbę samobójstwa zawsze trzeba traktować poważnie, szczególnie,
że nastolatki są jedną z grup zagrożonych. Jeśli nie masz możliwości
skorzystania z pomocy psychologa, najlepiej pójść tam z dziewczyną (Moim
zdaniem potrzebny jest jej psycholog kliniczny, a nie szkolny), może spróbuj
zadzwonić na telefon zaufania dla nastolatków, albo dzieci z rozbitych rodzin,
może dostaniesz jakąś sensowną radę. Druga klasa gimnazjum to lat 14?, kiepsko.
Nie rezygnuj:)))
Ja jestem dobrym terapeutą. Moje doświadczenie wygląda następująco:
przez jeden dzień pracowałem w telefonie zaufania. Ten dzień nazwali
potem 'czarnym czwartkiem'. Każda z siedmiu osób, która się wtedy dodzwoniła,
popełniła po rozmowie ze mną samobójstwo, z tego jedna dodzwoniła się do
telefonu zaufania przez pomyłkę.
To jak? nadaję się?
BRAWO!!!!
To bardzo dobry pomysł. Obawiam sie jedynie, jak bardzo taki telefon jest
oblegany. Wiele lat temu probowalam skorzystac z telefonu zaufania takiego
ogolnego i polaczenie sie graniczylo z cudem. Jak sie w koncu udalo, to bylam
tak zaskoczona, ze niemal zapomnialam o czym chcialam rozmawiac. Ale moze Ty
bedziesz miala wiecej szczescia.
Bardzo prosze, w chwili, gdy bedziesz nastepnym razem miala mysli samobojcze
pomysl o tym, ze ja bede za Toba bardzo tesknic, bo jestes naprawde niesamowita
i bardzo Cie lubie. I pewnie dlatego czasem troche krzycze, bo jednak nie radze
sobie z emocjami tak dobrze jakbym chciala, choc pracuje nad tym juz tyle lat.
Ale sa duuuuze postepy, wiec bede pracowac dalej
Pozdrawiam bardzo cieplo
troche sie nie zgodze co do Centrum Interwencji Kryzysowej.
na studiach mowili, ze raczej mozna tam pojsc w przypadku zagrozenia
samobojstwem i ze pomocy udzielaja juz, w ciagu 24 h. terapia
trwa 6 tyg. i ani chwili wiecej. wiecej grzechow nie pamietam.
o, link rozjasniajacy:
www.pomocrodzinie.pl/index.php?link=interwencja
czyli pomoc stricte psychologiczna. nie wiem czy o taka pytajacemu
chodzi. mnie zawsze (ze 3 razy) w kryzysie pomagalo dzwonienie
do telefonu zaufania. nie, raz trafilam na jakas studentke,
byla sobie pod sluchawka, a czy robila na drutach czy rozwiazywala
jolke to ja nie wiem. ale poplakalam sobie do tego sitka, cos
tam sie tam rozjasnilo. i skoczylam na te swoja "gleboka wode" w koncu.
w tz maja zwykle przydatne adresy, kontakty itp.
trochę inteligencji gościu.Dyrektor, pedagog i nauczyciele robią co w ich mocy
głównie na terenie szkoły. Z tego co wiem były rozmowy przeprowadzane zarówno z
tą dziewczyną jak i chlopakami, a nie chodziło o znęcanie się tylko o
przezywnie dziewczyny przez chłopaków. Chłopakom zwrócono uwagę, że nie można
przezywać koleżankę ani jej dokuczać w jakiś inny sposób.
Niestety nic nie zrobili rodzice. A do dziś nie wiadomo jest dlaczego koleżanka
probowala popelnic samobojstwo.Faktycznie mówi sie o tym ze chlopaki dzwonili
do niej wieczorami.
Ale przeciez wtedy mogli interweniować rodzice.To bylo ich zadaniem. Zresztą
nie wiem czy do konca to tez nie jest ich wina.Moze dziewczyna miala z nimi
jakiś konflkt. Znam ją osobiście i uważam ze jest wytrzylala psychicznie. Nie
wydaje mi sie by zdecydowala sie na taki krok po glupich telefonach.NIe wiem
dlaczego bala sie powiedziec o tym rodzicom.
A chlopaki jak to chlopaki.Wiadomo ze źle zrobili.Ale powiedzcie mi czy bylo
kiedys tak zeby młodzi się nie przezywali albo z kogos sie nie śmiali. Ta
tragedia jest wykorzystywana w jakimś dziwnym celu. Popracujmy nad przyczynami
a nie skutkami.Lepszy kontakt z rodzicami, zwiększenie godzin wychowawczych,
więcej etatów dla psychologów i pedagogów, telefoniczne telefony zaufania.
> Natomiast NIE mówię, że ksiądz to by akurat im pomógł.
> ;
> No prosze - NIE mowisz. Ciekawe dlaczego? Bo ja sam mialbym pytanie dlaczego ta
>
> para nie zwrocila sie do ksiedza, skoro miala opory w stosunku do wlasnych
> rodzicow.
Krzys52, czy dla ciebie świat składa się wyłącznie z rodziny i księży?
Współczuję, musisz się czuć dość osaczony... A dlaczego nie zapytasz, czemu
młodzi nie zadzwonili pod państwowy telefon zaufania, nie zgłosili się do
jakiejś świeckiej (a są i akościelne wszak) organizacji udzielającej pomocy czy
wsparcia w takich razach, wreszcie czemu nie poszukali pomocy u dalszej rodziny...
Ale nie, tu są tylko samobójcy, rodzice i ksiądz. Cała reszta miasta wymarła.
> poszanowania czlowieka...... w..... zygocie). Takich jak ty takze smialo mozna
> obciazyc odpowiedzialnoscia za te beznadziejna smierc dwojga ludzi. Ty jestes
> utrwalacz zasciankowego smrodu.
Tak.Ciebie też można obciążyć, na takich przesłankach, odpowiedzialnością za ich
śmierć. Bo im nie pomogłeś. Morderca!
Z Twojego ostatniego postu wynika, że ten sąsiad może nie chce popełnić
skutecznego samobójstwa, tylko za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Inaczej
po co podejmowałby próby przy świadkach czy w miejscach publicznych? Znam
ludzi, którzy załatwiliby sprawę radykalnie i poszli do sąsiada z awanturą, by
przestał się wygłupiać i zakłócać spokój, ale ja np. bym się nie odważyła, więc
nie namawiam. Jedyne organizacje zajmujące się desperatami, jakie przychodzą mi
teraz do głowy, to ITAKA (choć oni specjalizują się w zaginięciach) i Telefon
Zaufania - może w tej ostatniej uzyskasz jakiś konkretny namiar?
Komunikat:
"Macie Państwo odpowiedzi?My mamy pytania.Komenda Wojewódzka Policji w
B.poszukuje osób,pragnących podzielić się z nami swoimi wątpliwościami i
rozterkami.W związku z tym uruchomiliśmy bezpłatny telefon zaufania,na który
możecie Państwo dzwonić o każdej porze dnia i nocy.
997!Wasz najlepszy przyjaciel!Zadzwoń na 997 i powiedz co robi twój sąsiad,albo
jego kochanka.Zaufaj nam,mówiąc,jaki masz w tej chwili wsad swojego papierosa i
czy wali to od razu z nóg,czy dopiero po 5-ciu minutach.
Dla samobójców specjalna automatyczna linia łącząca z policyjnym negocjatorem i
pobliskim szpitalem psychiatrycznym.Telefon 997!Wasz najlepszy telefon
zaufania.Temu numerowi możesz zaufać!"
Odpowiedzialność terapeutów.
Zakładając hipotetycznie, ze ktoś kilka dni po terapii popełnia samobójstwo-
czy ten fakt obciąża w sensie prawnym terapeutów czy psychiatrów?
Czy był kiedyś jakiś precedens, by terapeuta został pociągnięty do
odpowiedzialności za taki „efekt” swojej pracy?
Konkludując- czy terapeuta ponosi jakąkolwiek odpowiedzialnosć za swoją pracę?
(pomijam przypadki wyjątkowe, gdy kiedyś ktoś z telefonu zaufania doradzał
metodę samobójstwa).
p.s. to nie jest nowa krucjata przeciw terapeutom ( chociaż wg psychologii
jak ktos mówi że coś robi nie po to to robi wlaśnie po to).
Zainspirowały mnie do tego statystyki z tek strony Orangepapers ( niestety
Mysza, zabiją Cię za to, ze ja to przeczytałem), które mówią, że wśród Aowców
jest kilka razy więcej samobójstw i załaman nerwowych niż wśród alkoholików
nieskażonych AA. Jak wiadomo,AA jest organizmem samopomocowym i formalnie
dobrowolnym, więc nie ponosi bezposredniej odpowiedzialnosci, ale wiele
terapii bazuje na krokach.