telefony Contbus


W obronie krzyża

Contbus zamiast wymyślać takie bzdury lepiej zatrudniłby jakis dodatkowy personel odbierający te telefony. Osoby, które jeżdżą do Warszawy wiedzą, że dodzwonienie się do nich graniczy niemalże z cudem. Oni próbowali jakieś 2-3 lata temu z rejestracją przez internet, ale dużo ludzi sobie robiło żarty i system się nie sprawdził. Ich obecna sytuacja z rezerwacją miejsc jest po prostu śmieszna, a w zasadzie skandaliczna. Osobiście zawsze wolę jechać Contbusem, bo mają nowy tabor busów i lepsze kierowcy sa bardziej sympatyczni (panią wnoszą np. bagaże, nie bluzgają przez CB radio). Niestety, z powodu ze nie mogę się tam zazwyczaj dodzwonić wybieram Misurę, chociaż boję się że np. przed świętami zamiast busa podjedzie autokar i zamiast 2 h i 20-30 minut będę jechał 3,3h:/ albo jak ostatnio podjedzie bus, który miał co najmniej 20 lat a temperatura w środku była bliska 0. O big star busie vel. big busie mam raczej kiepską opinię, poza niską ceną wydaje mi się że te ich busy są maksymalnie eksploatowane i niedługo niektóre się rozlecą.




Właściciel Contbusa stanie przed lubelskim sądem

Do IV Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Lublinie wpłynął akt oskarżenia przeciwko Stanisławowi O., właścicielowi firmy komunikacyjnej Contbus. Śledczy zarzucają przewoźnikowi łamanie zasad ustawy o ochronie danych osobowych.

Prokuratura wszczęła śledztwo na wniosek generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Niektórzy klienci narzekali na system rejestracji na oficjalnej stronie internetowej przewoźnika. W oknie logowania trzeba było podać m.in. PESEL i numer telefonu komórkowego. Stanisław O. nie poinformował GIODO o fakcie zbierania danych klientów. Poza tym zachodziła obawa, czy dane są odpowiednio zabezpieczone.

- Mężczyźnie postawiliśmy trzy zarzuty. Dotyczą one m.in. nieumyślnego naruszenia obowiązku ochrony danych osobowych - wyjaśnia Marek Zych z Prokuratury Okręgowej Lublin - Północ. Oskarżonemu grozi do roku pozbawienia wolności. Contbus jest największą linią obsługującą połączenia na trasie Lublin - Warszawa.




Dla takich osób powinny być specjalne busy które jeździłyby na telefon. W Lublinie takie busy ma np. firma Contbus. W Krakowie też są tele-busy.

Rozumiem, że Ty dasz na to pieniądze?



Jakim cudem? Skoro bus zabiera tylko 20-25 osób?

Tak, tylko, że te 20 osób najpierw musi wysiąść, a potem kolejne 20 osób musi wsiąść. Ze sobą mają torby, walizki, siatki...


W busy miasto nie musi inwestować, bo przewoźnicy sami je sobie kupią. Miasto nie wyda ani złotówki a jeszcze zarobi na podatkach. Bus to bardzo ekologiczny środek transportu, bo pali tyle co terenówka a wiezie 20-25 osób.

Przewoźnicy sami sobie nie kupią, bo ZKM nie rozpisze przetargu na obsługę danej linii busem (oczywiście są wyjątki). Poza tym przewoźnicy wiedzą, że busy są nieopłacalne, dlatego ich nie kupują. Poza tym co do tego mają podatki?


No to jak w Gdyni macie 50 trajtków i każdy psuje się co 3 miesiące to ja wam współczuję. Pół życia w korkach. Dobrze że w Lublinie przynajmniej Czechów jeszcze jest wolny od trajtkowej zarazy.

Nie, średnio rocznie psuje się ok. 5 trajtków. A nie 50 trajtków co 3 miesiące.


Jaki znów prestiż?

Jak to, jaki prestiż? Gdynia non-stop dostaje nagrody, wyróżnienia itp. za inwestycje w trolejbusy. Dlatego właśnie to miasto jest uznawane za jedno z najbardziej ekologicznych w Polsce.




Firma przewozowa Contbus, która świadczy usługi transportowe na trasie Lublin - Warszawa, zmieniła system rezerwacji miejsc w busach. Teraz wymaga od klientów podawania numeru PESEL. Generalny inspektor ochrony danych osobowych krytykuje takie praktyki.

Dotychczas każdy klient mógł zarezerwować miejsce dzwoniąc pod specjalny numer telefonu. Liczba chętnych była jednak tak duża, że firma zdecydowała się na prostsze rozwiązanie, a mianowicie rejestrację w systemie elektronicznym.

Miało to ułatwić życie zarówno obsłudze, jak i samym klientom, a okazało się, że mocno wszystko skomplikowało. Klienci podnieśli larum.

- Nie można ograniczać dostępu do usługi. Nie wszyscy mają internet - argumentowali.

Elektroniczna rezerwacja Contbusa ma jednak więcej i to bardzo poważnych wad. Okazało się, że system wymaga podania nr. PESEL . Jest to warunek zawarcia umowy, a więc zarezerwowania miejsca i dokonania płatności w systemie elektronicznym. - Jestem tym pomysłem zaszokowany. Czy firma tworzy jakiś rejestr albo bazę danych osobowych? - pyta jeden z klientów Contbusa.

O zasadność decyzji lubelskiego przedsiębiorcy zapytaliśmy GIODO w Warszawie.

- Zdaniem Michała Serzyckiego, generalnego inspektora ochrony danych osobowych, pozyskiwanie przez przewoźników numeru PESEL dla potrzeb realizacji usługi przewozowej stanowi naruszenie zasady adekwatności ustanowionej w ustawie o ochronie danych osobowych - napisała w oficjalnym stanowisku Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik prasowy GIODO.

Próbowaliśmy się skontaktować z właścicielem Contbusa.

- Przekażę tę informację. Proszę czekać na odpowiedź - poinformował nas pracownik firmy przewozowej.

Niestety, dotychczas nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi na ten temat.


Larum to pewnie podniosła przede wszystkim konkurencja. :) Ale rzeczywiście, trochę nietrafiony pomysł - na tej stronie, ani w regulaminie, nie ma ani słowa o zachowaniu prywatności i ochronie danych. Może Contbus powinien pójść na korepetycje do Pizzy Dominium - oni jakoś sobie radzą z internetowymi zamówieniami i płatnościami online, bez podpadania GIODO.



Dzieki wielkie
Mi godziny Contbusa bardziej pasuja, ale Misura również w porzadku
Contbus też się nie zatrzymuje po drodze

A co to sie dzialo z Contbusem, ze podobno nikt telefonu ostatnio nie odbieral? Cos takiego czytalam




Contbus zbiera PESEL-e. Prokuratura stawia zarzuty

Contbus, lider na rynku busów do Warszawy, źle prowadził system rezerwacji biletów w internecie, czym mógł narazić dane swoich klientów - uważa prokuratura. Dlatego przedstawiła zarzuty właścicielowi firmy Stanisławowi O.

Na witrynę internetową, która pozwala zarezerwować bilety na busy Contbusa, jakiś czas temu zwrócili nam uwagę sami podróżni. Miała ona odciążyć wiecznie zapchaną rezerwację telefoniczną największego prywatnego przewoźnika na linii Lublin-Warszawa. Strona daje możliwość założenia konta, które później pozwala logować się i rezerwować bilet. Nie znajdziemy informacji o samej firmie czy rozkładzie jazdy. O tym, że strona należy do Contbusu, świadczy jedynie adres - www.contbus.pl. Choć wygodna w obsłudze, spotkała się z krytyką pasażerów, obawiających się, że ich dane będą niewłaściwie chronione.

Przy założeniu konta Contbus wymaga bowiem podania nie tylko imienia, nazwiska, adresu e-mail, czy telefonu kontaktowego. Witryna żąda również numeru PESEL. Brakuje jakiejkolwiek informacji o zgodzie na przetwarzanie danych osobowych (jak archiwizowanie czy udostępnianie), ani o tym, kto będzie nimi operował. Tak jest od ponad roku, czyli od czasu, gdy Contbus uruchomił elektroniczną rejestrację.

Jak dowiedziała się "Gazeta", działaniami przewoźnika bardzo szybko zainteresował się Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. W lipcu ubiegłego roku wysłał do lubelskiej prokuratury pismo, sygnalizując ewentualne nieprawidłowości.

Śledczy uznali, że doszło do złamania ustawy o ochronie danych osobowych. Prokuratura przygotowała trzy zarzuty wobec właściciela Contbusu Stanisława O., ale długo nie mogła mu ich przedstawić.

O. nie odbierał wezwań na przesłuchania, więc formalnie nie był nawet podejrzanym. Śledztwo trzeba było zawiesić na dwa miesiące. Podobną taktykę - nieodbierania zawiadomień - Stanisław O. stosował wobec urzędu marszałkowskiego, który bezskutecznie starał się wymusić na Contbusie zmianę rozkładu jazdy. Pisaliśmy o tym wielokrotnie w "Gazecie".

- Nie mogliśmy zarządzić doprowadzenia przez policję, bo pan O. nie był podejrzanym, ani nawet zawiadomionym o przesłuchaniu - mówi Marek Zych, wiceszef prokuratury Lublin-Północ.

W końcu funkcjonariuszom udało się doręczyć Stanisławowi O. wezwanie. Śledztwo odwieszono, a właściciel Contbusu dostał zarzuty. Za każdy grozi mu kara od grzywny do roku więzienia. Według prokuratury, internetowa rejestracja nie była odpowiednio zabezpieczona przed wyciekiem danych na zewnątrz, Contbus nie zgłosił (choć musiał), że w ogóle zbiera dane klientów. Również nie poinformował podróżnych, że ich dane mogą być np. sprzedawane. Nie zapytał ich o zgodę na to.

Właściciel Contbusu dla dziennikarzy jest nieuchwytny. Przed prokuratorem do niczego się nie przyznał, ale złożył obszerne wyjaśnienia. Biuro prasowe GIODO nie odpowiedziało wczoraj na nasze pytania o Contbus.

"Gazeta": - Na pierwszy rzut oka strona Contbusu, mimo zarzutów dla właściciela, w ogóle się nie zmieniła. Prokurator Zych: - Zleciliśmy kolejną kontrolę GIODO, ale nie mamy jeszcze jej wyników. Jeśli rzeczywiście jest tak, jak pan mówi, to zawsze istnieje możliwość rozszerzenia zarzutów dla Stanisława O.

Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin


To się doigrał kantbus




Pogrom busiarzy na trasie Warszawa-Lublin. Jeden kierowca uciekł, drugi zasłabł


Sądny dzień przeżyli wczoraj kierowcy firmy Contbus. Przejazd busów do i ze stolicy filmowali inspektorzy transportu drogowego. Dwaj kierowcy nie wytrzymali presji.

Na wczoraj i dziś lubelscy i mazowieccy inspektorzy zjednoczyli siły.

– Nieoznakowany samochód z kamerą wideo rejestruje kurs busa od Lublina aż do stolicy – mówi Mariusz Szabała z Wojewódzkiej Inspekcji Transportu Drogowego w Lublinie. – Kierowca przed wyruszeniem w trasę jest o tym uprzedzany.

W Lubelskiem kontrolę prowadzą nasi inspektorzy, dalej bus przejmuje oddział mazowiecki. Gdy kierowca łamie przepisy, jest zatrzymywany na trasie lub na przystanku końcowym.

Wczorajsze wyniki kontroli wprowadziły inspektorów w zdumienie.

– Kierowca pierwszego kontrolowanego pojazdu z firmy Contbus dwa razy przekroczył dozwoloną prędkość. Najpierw zatrzymała go mazowiecka ITD, potem lubelska. W obu przypadkach nie przyjął mandatu. Za to w Rykach odmówił dalszej jazdy. Źle się poczuł i trafił pod opiekę lekarzy – mówi Szabała.

Jeszcze dziwniejszy przypadek zanotowano na przystanku przy ul. Jana Pawła II w Warszawie. – Kierowca z firmy Contbus został zatrzymany za przekroczenie prędkości. Wtedy, pod pretekstem skorzystania z toalety uciekł, porzucając swój samochód. Pojazd został odholowany na parking strzeżony – dodaje Szabała.

Kierowcy wiedząc, że są filmowani starali się jechać zgodnie z przepisami. Nie 100 km/h, jak zwykle, ale najwyżej 50–70.

– Tego nie wytrzymywali pasażerowie. Cały czas ponaglali szofera, aby mocniej naciskał pedał gazu – relacjonuje nam jedna z pasażerek. – Ten nie wytrzymał. W Rykach powiedział, że dalej nie jedzie.

Akcja mazowieckiej i lubelskiej ITD to pokłosie badań czasu przejazdu busów, zleconych na początku roku przez Urząd Marszałkowski w Lublinie.

Specjalistyczna firma określiła wtedy, że bus powinien jechać z Lublina do stolicy 3 godziny 20 minut w dni robocze i 3 godziny w weekendy. Na tej podstawie pod koniec lutego marszałek zalecił przewoźnikom zmianę rozkładów jazdy.

– 11 z 12 firm obsługujących trasę Lublin–Warszawa zmieniło rozkłady jazdy. Tylko firma Contbus uporczywie uchyla się od tego zalecenia – mówi Adrianna Iwan, rzecznik marszałka województwa. – Właściciele notorycznie nie odbierają monitów wysyłanych w tej sprawie przez nasz urząd. Wczoraj próbowaliśmy się skontaktować z firmą Contbus. Nikt nie odbierał telefonów, kontakt z właścicielami jest niemożliwy.

Tymczasem Urząd Marszałkowski już szykuje kolejne kontrole. – W najbliższy poniedziałek i wtorek nasi urzędnicy, wspólnie z inspektorami ITD., ponownie będą filmować, jak jeżdżą busy firmy Contbus z Lublina do Warszawy – kończy Iwan.


To dali popis kierowcy Contbusa