Telefony i zagrożenia


W obronie krzyża

Nie wiadomo nic o jego dawnej historii.
Najnowsza jest nam znana.
Nocny telefon od Straży Miejskiej z prośbą o pomoc w "pozbyciu się " psa z posesji.
Praworządni obywatele zadzwonili, że boją się o siebie i swoje dzieci, bo na ich posesji, pod paletami przebywa pies, który stanowi zagrożenie.
Nasza koleżanka pojechała, spodziewając się agresora, którego trzeba złapać.
Co zastała? Przerażone do granic amoku stworzenie, wciśnięte pod górę palet, niedowidzące, trzęsące się ze strachu, wciśnięte w najdalszy kat, chyba, żeby tam umrzeć.
Koleżanka zabrała Staruszka do siebie.
Dziś Staruszek ma się nieźle, "odstał" się pod dobrą opieką, korzysta z ogrodu, poza tym śpi.
Jest zadowolony z życia, bo zniknął jego strach.
Szuka cichego miejsca, gdzie nikomu nie będzie przeszkadzał - on nie sprawia żadnych kłopotów, jest słodkim "starszym panem".
Byłoby cudownie, gdyby znalazł troszkę spokojniejsze miejsce, niż hotel pełen piesków. I jakąś dobrą dłoń?
Nie na długo...przecież...
Kontakt w sprawie adopcji: tel. 502-156-186
mail: fundacjanero@gmail.com







Telefony komórkowe miały powodować raka lub bezpłodność, jednak dotychczas brak dowodów na to, że stwarzają tego typu zagrożenie. Jest jednak coraz więcej doniesień o innym schorzeniu związanym z używaniem komórek.

Drżenie palców

Gdy rozmawiamy przez telefon komórkowy, mamy w charakterystyczny sposób zgięte ramię. Przechodzące przez łokieć nerwy są mocno naciągnięte.

Przy długotrwałym używaniu komórki, może dojść do poważnego ograniczenia przepływu krwi przez te nerwy. Problem objawia się w drżeniu palców serdecznego i małego. Osoby, które go doświadczają, powinny zmienić rękę, w której trzymają telefon podczas rozmowy i, o ile to możliwe, mniej korzystać z komórki. Jeśli tego nie zrobią, ryzykują poważnym uszkodzeniem nerwów.

Problemy z pisaniem

Oficjalna nazwa tej choroby to zespół ciasnoty kanału nerwu łokciowego. Jej ofiary nie są np. w stanie otworzyć słoika czy grać na instrumentach muzycznych, mają problemy z pisaniem na komputerze czy utrzymaniem długopisu.

Choroba ta zagraża nie tylko miłośnikom rozmawiania przez komórki. Dotyka ona również kierowców ciężarówek i użytkowników komputerów, którzy przez długi czas mają zgięte ramiona.


źródło - interia




  > Soft jest dopracowany (mniej lub wiecej) a brak funkcji przewijania jest
> IMHO poczyniony z premedytacja abys kupil sobie smartphona a nie, ze w
> telefonie za xxx zl mial wszystkie funkcje fona za xxxx zl.

Poza tym funkcja przewijania jest, tylko na potrzeby muzyki. Do tego celu
jest w sam raz. Co do filmów zgadam się z koleką Alexym.


--
Pozdrawiam Wycior

W chwilach zagrożenia nie licz na innych, bo oni liczą na Ciebie!

Sony Ericsson K750i @ soft mod




CYTAT Cytat:
Zapchane łącza, zagrożone bezpieczeństwo, mniej nowatorskich stron. Przyszłość internetu specjaliści widzą w czarnych barwach - informuje "Newsweek".
Wiele osób zaraz po porannej kawie odruchowo włącza komputer. Sprawdzają pocztę, zaglądają do internetowych serwisów i kilku ulubionych stron. Pewnego ranka może się jednak okazać, że nie będą mogli rozpocząć dnia w ten sposób. Internet, największy wynalazek naszych czasów, stanie się bezużyteczną plątaniną kabli.

W sieci jest coraz więcej szkodliwego oprogramowania, a zwiększający się ruch podnosi ryzyko, że internet zakorkuje się tak, jak ulice naszych miast. Do jego zapaści może też doprowadzić ekspansja internetowych gadżetów w rodzaju multimedialnego telefonu iPhone, konsoli do gier Xbox czy telefonu Blackberry, za pomocą których można korzystać z takich funkcji internetu jak poczta, przeglądarka czy gry sieciowe. Jeśli wyprą one z rynku tradycyjne komputery, sieć z nieprzebranymi zasobami informacji oraz nowymi programami tworzonymi przez współużytkowników zacznie zamierać.


W początkach internetu nikt nie sądził, że sieć będzie tak wielka i gęsta. Nikt także nie przypuszczał, że jedni użytkownicy zaczną utrudniać życie innym, a tak właśnie dzieje się obecnie. Według ostatnich szacunków producenta oprogramowania antywirusowego - firmy Symantec, aż 90% przesyłanych wiadomości e-mailowych to spam. Gdy tych niegroźnych z pozoru listów zawierających reklamy środków na potencję czy preparatów na porost włosów, zacznie gwałtownie przybywać, mogą doprowadzić do zapchania skrzynek pocztowych czy serwerów i zablokować pracę całej sieci.
Internauci stają się łatwym celem. Coraz więcej z nich ma szerokopasmowy dostęp do internetu, ale niewielu troszczy się o zabezpieczenia. Taka niewiedza, nieświadomość czy niedbałość oznacza nieograniczone możliwości ataku dla hakerów i twórców szkodliwego oprogramowania. Za jego sprawą przestępcy wykradają hasła do kont bankowych i są w stanie ukraść stamtąd pieniądze, a dzięki botnetom wysyłającym spam, zarabiają na reklamie.
Pozostaje mieć nadzieję, że naukowcy opracują konkretne rozwiązania, zanim internet zamieni się w gigantyczny infośmietnik, stając się tylko wspomnieniem obecnej, tętniącej życiem i w miarę szybkiej sieci - podsumowuje "Newsweek". (meg)[/b]



Przeszło miesiąc temu zakupiłem samochód Honda Civic 2,2 executive w Honda Dumnicki w Bytomiu. Salon ten został mi polecony jako najlepszy i przez telefon sprzedawca zapewnił mnie o najlepszej ofercie tego salonu, dlatego też zrezygnowałem z zakupu w salonie w Katowicach i skierowałem się do Bytomia (oddalonego od miejsca gdzie mieszkam o 30 km). Ofertę przedstawił mi pan Marcin G., cenowo była identyczna jak ta z Katowic jednakże aby ją uatrakcyjnić obiecał mi (w obecności dwóch świadków) opony zimowe pirelli 17" w promocyjnej cenie 1650 zł. Był to dla mnie decydujący warunek zakupu w Honda Dumnicki, przy którym sprzedawca zarzekał się, że na pewno opony dostanę kiedy tylko będę chciał.

Po opony miałem się zgłosić po 2/3 tygodniach gdyż jeszcze nie było sezonu zimowego i nie mieli ich na stanie. Po ustalonym czasie tj. 11.11.2008 zadzwoniłem do sprzedawcy, pana Marcina G. aby wyrazić chęć odebrania opon, pan Marcin zaprosił mnie do salonu w piątek 14.11.2008 aby założyć opony zimowe. W rozmowie telefonicznej ponownie potwierdził mi kwotę 1650 zł za komplet opon pirelli.
Po dojechaniu na miejsce okazało się, że opon jednak nie ma, więc serwisant pan Łukasz G. powiedział, że zadzwoni do mnie gdy tylko będą mieli te opony (najprawdopodobniej we wtorek (18.11.2008). Oboje potwierdzili po raz kolejny cenę promocyjną na opony tj. 1650 zł. Pomimo straconego czasu i nadaremnie przejechanych kilometrów czekałem cierpliwie na opony.
Gdy pan Łukasz nie zadzwonił w ustalonym terminie, postanowiłem sam zadzwonić w dzień następny tj. 19.11.2008. Odebrał serwisant który poinformował mnie, że opony są na stanie i umówił na sobotę 22.11.2008 na ich założenie.
Po przyjechaniu na miejsce okazało się, że opon nie ma... Jak się później dowiedziałem, rozmawiałem z serwisantem który nie jest do końca kompetentny i podał mi błędne informacje, przez co znowu straciłem czas i pieniądze na dojazd.
Pan Łukasz G. ubolewał nad tym i zapewnił mnie, że jakoś mi to serwis zrekompensuje i zadzwoni do mnie w poniedziałek. W drodze powrotnej zaskoczyła mnie straszna śnieżyca, co przy letnich oponach o takiej szerokości było strasznie niebezpieczne, kilkakrotnie wpadałem w poślizg, jadąc bardzo powoli, po prostu opony miały zero przyczepności. Od soboty niestety z tych powodów nie mogę używać samochodu, pożyczyłem samochód z oponami zimowymi gdyż jedynie w ten sposób mogę kontynuować pracę bez narażania życia swojego i innych na drodze. Ponadto wożę w samochodzie 8 miesięczne dziecko więc sprawą priorytetową jest dla mnie bezpieczeństwo.
W poniedziałek 24.11.2008 opony nadeszły dopiero późnym popołudniem, jednak jak poinformował mnie pan Łukasz G. , zepsuła im się maszyna do nakładania opon i kazał czekać (stwierdzając, że opony już są do odebrania, jednak sugeruje założyć je u nich gdyż w innych serwisach będę i tak dłużej czekał).
Dnia 26.11.2008 znalazłem serwis opon który na mój koszt założył by opony, wystarczyło jechać tylko po opony które jak twierdził pan G. są w każdej chwili do odebrania.
Po drodze zadzwoniłem do pana Łukasza potwierdzając, że przybędę po opony które na mnie czekają. Zaczął on bezczelnie kręcić, że go nie ma na serwisie (rozmawiał, ze mną ze stacjonarnego tegoż serwisu) a kto inny na serwisie nie jest władny do wydania opon i wystawienia paragonu. Po odczekaniu 2 godzin, ponownie ruszyłem do serwisu i usłyszałem w telefonie, że niestety nie dostanę tych opon gdyż ich cena się zmieniła i mogę je dostać ale za 2200 zł (usłyszałem to dopiero teraz po 2 tygodniach zwodzenia i jeżdżenia w tam i z powrotem). Nie jest to dla mnie satysfakcjonujące, gdyż cena nie jest nadzwyczaj atrakcyjna i nijak ma się do tej zaoferowanej przez sprzedawcę. Próbowałem dzwonić do wszystkich w tym salonie jednak wszyscy się wykręcają od jakiejkolwiek odpowiedzialności, obecnie nie mogę odebrać opon w obiecanej cenie, a było to dla mnie kluczowym elementem wyboru tego salonu do zakupu samochodu.
Nie wiem czy salon ten uprawia praktyki nieuczciwej konkurencji? Przypominam jednak, że umowa zawarta słownie w obecności świadków jest w mocy prawa również wiążąca.
Serwis ASO Dumnicki jest przedstawiany jako najlepszy w Polsce, czy takie nieuczciwe postępowanie ma rzutować na całą Hondę w Polsce skoro ten serwis jest najbardziej rekomendowany?
Nie mogę użytkować samochodu ze względu na zagrożenie życia i zdrowia, a jest mi on niezbędnie potrzebny w pracy, tracę przez to pieniądze. Chyba będę musiał zapomnieć o umowie i kupić opony na własną rękę, gdyż chyba nie pozostaje mi nic innego, a czas leci nieubłaganie?

Sorki, że się tak rozpisałem jednak sprawa jest na tyle irytująca, że już nie widzę innego sposobu. Napisałem jednocześnie skargę do Hondy Polska, zobaczymy jaki będzie finał sprawy.
Myślałem, że takie rzeczy dzieją się tylko w warsztatach za rogiem "U Jasia" dlatego kupiłem nowy samochód sądząc, że dzięki temu serwis będzie mnie traktował bardzo poważnie, nic bardziej mylnego jak widać....