W obronie krzyża
A nie pomyslałeś w ten sposob, ze pijąc kawe z klientem trzeba być miłym dla niego?
Jak ide na pifffko z kumplami to mam w glębokim poważaniu konwenanse i zachowuje sie naturalnie, tzn. fikam, wydurniam się , smieje się z byle czego- ja nie musze trzymać fasonu z myslą ze co on sobie pomysli....
Ale ,coż jezeli są chetne na picie kawki...to niech piją..
Znam kilka dziewczyn z branży i w czasie pracy nie mogą i nie umawiają sie z klientem prywatnie, a nawet kiedyś słyszałam jak taka jedna powiedziała komuś przez telefon, ze "moj czas prywatny jest jeszcze cenniejszy od służbowego'... dla mnie wtedy to byl szok, bo byłam nowa - a ona pracowała juz kilka lat, a teraz myśle podobnie.
naprawdę tak mało tancerek na tym forum chętnych do podzielenia się swoimi doświadczeniami z branży go-go?
z tancerek tylko lovinka jak do tej pory zechciała się odezwać.
:(
Oh, ja całkiem nieźle tańcowałam na rurze. ;) I jaką ładną kasę zbijałam. Tylko, że najczęściej dostawałam ją na pokoju. :(
Oczywiście w moim ex-klubie były też te Dumne, tj. takie które nie chciały spotykać się w z Panami w bardziej kameralnej atmosferze. Czyli sam na sam. Na pokoju.
Czy dziewczyny chodzące z klientami "na pokój" czuły się gorsze od tych, które na pokój nie chodziły?
W żadnym wypadku. :D
Po pierwsze: żal było tych Tancerek - w końcu natańcowały się przez całą noc tyle samo co te-chodzące-na-pokój a w podliczeniu okazywało się, że zarobiły w tygodniu może z półtora tysiaka... :rolleyes:
Po drugie: było nam ("chodzącym-na-pokój") przykro patrzeć jak najczęściej wylatywały z hukiem gdy wychodziło na jaw, że wciskały klientom karteczki ze swoim prywatnym numerem telefonu.
By go przyjąć dyskretnie.
W domowym zaciszu.
Po promocyjnej cenie.
:rozbawiony:
Witam,
byłem w piątek i muszę potwierdzic pozytywne komentarze forumowiczów,
dziewczyna przyjmuje w prywatnym mieszkaniu, najpierw podaje przybliżony adres, po przybyciu na miejsce wykonujemy drugi telefon i już mamy dokładny adres,
wbrew temu, co ktoś napisał powyżej, kontakt z dziewczyną bezproblemowy i konkretny, a głosik zachęcający do odwiedzin :D
dziewczę 24l, nie wysoka, dość szczupła, piersi nr 3,
otwiera ubrana w minispódniczkę, różowe pończoszki i buty na wysokim obcasie, jak to mówią full wypas...
niemal od razu zbiera się do rzeczy... bardzo aktywna i sprawiająca wrażenie, że bardzo lubi to co robi :D
francuz - nie pamietam kiedy ostatnio dziewczyna tak porządnie mi possała :D bez gumki, bardzo głęboko, z okolicami, a do tego robi to tak, jakby była to dla niej najprzyjemniejsza rzecz na świecie :D chyba przeczytała wszystkie posty na ten temat na garsonierze :D polecam wszystkim wielbicielom lodów..
akcja właściwa - także bardzo fajna, dziewczyna jest bardzo aktywna, wije się i jęczy słodko,
jeżeli chodzi o punktację:
lokal - mieszkanie prywatne, raczej dawno nie remontowane, duży czysty ręcznik - 5/10
francuz - 8,5 / 10 - rewelacja
akcja własciwa - 7/10
pozdrawiam
Łukasz
p.s. dziewczyna potwierdział, że oba ww. numery są aktywne, tego drugiego używa jednak częściej, aha: muszę się też pochwalić, że chyba musłałem się jej spodobać, gdyż dostałem gratisa :D
pozdrawiam Mysia! ;)
Helloł dziewczyny. Ja jestem załamana, prywatnie do ginekologa dzwoniłam i dała mi najbliższy termin na 4 maja, więc od razu podziękowałam, masakra jakaś teraz czekam na telefon od następnej znajomej ma dzwonić do swojego, jak tam nie wypali to zacznie się chodzenie po szpitalach . A poza tym to jest dobrze, nawet się dziś wyspałam, pogoda powinna być ładna już jest 9 stopni.
Przyznam się bez bicia, że kiedyś przez telefon kupiłam płyty CD z piosenkami, zabawami i muzyką poważną dla dzieci. Jak mi tylko wyszczególniła co tam jest bez wahania się zgodziłam, nawet o cenę nie zapytałam. A płyty odlotowe, jak tylko mamy długie kursy, płyty w ruch i dziewczyny tylko się wydzierają w wniebogłosy razem z rodzicami
Ja gadki uczę się od klientów Fajne też jest wnikanie w prywatne sprawy po takich gadkach słyszę my tu jeszcze wrócimy Niby mało co mnie to interesuje do czego im to, a mimo to wnikam i kończy się jak wyżej
Odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu, he.
1. Oczywiście, moją opinię, że PK jest partią daleką od feminizmu, można uznać za skrajnie subiektywną. Ale faktem jest, że Gretkowska w przeszłości wielokrotnie się od tej ideologii odcinała, a mówiąc konkretnie - polskie środowisko feministyczne nieraz zostało przez nią obsmarowane. I niewiele się w tej kwestii zmieniło, bo obecnie zarówno jej, jak i ważniejszym osobom w PK zdarza się mówić deklaracje w stylu, że należy unikać określania partii feministyczną, bo to za bardzo dzieli i źle się kojarzy.
Żebym nie była gołosłowną - wybrane perełki z jej książek:
Telefon od miłej dziewczyny z "Obcasów". Chyba się na niej wyżywam, moją niemożność. Bądź zdecydowana, nie ustępuj mi - myślę, a głośno opowiadam o wszelkich przeszkodach w przeprowadzeniu wywiadu ze mną. O czym? O życiu prywatnym - piszę bardzo prywatną Polkę. O feminizmie? Dlaczego - bo jestem kobietą? Czym w Polsce jest feminizm? Naklejką "My jesteśmy te prawdziwe" i zwalczamy udawane. Ty nasza, ty nie. Jedna drugą załatwia w wyścigach o tytuł tej najmądrzejszej i najpiękniejszej. Kobieca solidarność.
Polka
Znamy się osobiście, ale poznałyśmy się przez internet i tak najczęściej rozmawiamy (albo przez telefon), bo dzieli nas pól Polski z okładem.
Nie chciałam jej tego mówić, bo wychodzę z założenia 1) że to jest moje prywatne zdanie a nie jakaś cecha charakterystyczna tej dziewczyny, 2) Kumpela jest zwyczajnie zbyt załamana żeby jej takie rzeczy mówić. Jak przejdzie nad tym do porządku to moge jej powiedzieć "Wiesz co, nigdy X nie lubiłam", ale teraz... z drugiej strony wyczerpał mi się już arsenał argumentów i emotek, nie lubie w kółko tego samego powtarzać. Ona musi to przepracować a ja chcę jej pomóc, tylko nie umiem wymyśleć sensownego sposobu pominięcia mojej antypatii do rzeczonej pani (którą note bene spotkałam osobiście aż raz, ale mi wystarczyło).
Szpital w Żyrardowie to jest mordownia i nie ma się co oszukiwać. Moja ciąż przebiegała super żadnych sensacji. Chodziłam całą ciążę prywatnie do dr. Krzemińskiej i byłam nastawiona na rodzenie w Żyrardowie bo blisko no i lekarz mój ale w dniu porodu zaczęły się schody. Rano byłam na ktg w szpitalu ja miałam badanie a na łóżku obok dziewczyna zwijała się z bólu . W tym samym czasie przy stoliku panie jaśnie położne rozmawiały o tyk jakie majtki sobie kupiły na giełdzie i gdzie miały koronkę mną zajmowała się jedna z jaśnie pań tylko dlatego że byłam prywatną pacjentką Pani doktor. Przy wejściu na porodówkę zabijał dym papierosowy. Bo badaniu ktg i wizycie lekarza usłyszałam że się jeszcze dzisiaj spotkamy bo już coś się zaczyna ok zapytałam a co jak nie dzisiaj usłyszałam że w takim razie dopiero za tydzień bo wtedy Pani doktor wraca. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Wykonałam telefon do męża że jedziemy do Warszawy na Żelazną. Przyjęto nas z ulicy , opieka wspaniała nie mieliśmy porodu rodzinnego bo nie jestem jego zwolenniczką. Wszystko poszło sprawnie i szybko troskliwie zajęto się mną i dzieckiem które jak się okazało miało poważną wadę serca od razu wezwano kardiologa z CZD i po badaniu ustalono termin operacji. Młody urodził się w poniedziałek wieczorem a w środę po południu już był po operacji w CZD. Mój wybór uratował mu życie . Jak się później okazało wadę można było wykryć jeszcze przed urodzeniem ale do tego potrzeba dobrego lekarza. Natomiast od znajomej lekarki ze szpitala w Żyrardowie po powrocie do domu usłyszałam: Dobrze że pojechaliście do Warszawy w Żyrardowie mały by nie przeżył. Dlatego szpital w Żyrardowie nie jest dobrym wyborem.
Po przejrzeniu wielu opinii tutaj, zauważyłem brak warsiaskiego klasyka prywatek jakim jest Liwia.
http://www.odloty.pl...products_id/422
Nie jest to opinia świeża, prosto z materaca, ale z pewnością aktualna - jeśli coś się zmieniło w międzyczasie to proszę o sprostowanie.
Umowienie się z Liwią, to polowanie na telefon, przyjmuje tylko przez 3 dni, więc to opcja dla wytrwałych, albo trzeba mieć szczęście. No właśnie, a po co nam pechowcy?! :D Cena 200pln/godz co się robi coraz bardziej standardem, ale z tego co pamietam Liwia trzyma stałą taryfę od pewnie 2(?) lat, no i chwała jej za to.
Peerelowskie bloczydło koło ronda ONZ to znane zagłębie prywatek, miejsce praktyczne, bo blisko centrum i okolicznych hoteli, np Westin jest jak w mordę obok. Wejście z tak zwanych krępujących, tzn z babsztylem na dole lukajacym jaki numer się wrzuca. Polecam odziać się na inspektora Clouseau + ciemne okulary, choć dyskretne to nie będzie.
Mieszkanko malutkie, choć urządzone z gustem, nawet jakąś dyskretną klasą. Łazienka czysta, wszystko na miejscu. Pani gospodarz, bardzo zadbana, przygotowana wcześniej w rynsztunku bojowym, przyjmuje w atmosferze bardziej na schadzkę niż na klasyczny zabieg. Czuje się profesjonalne podejście (zresztą o to chyba chodzi), ale z wyczuciem i nie nachalnie. Konkretnie: 8/10 za enturaż i za atmosferę. Uroda gospodyni, może nie wystrzałowo-żurnalowa, ale zwracajaca uwagę, może się podobać. Wspomniałem, że zadbana, biust duża czwora jak trzeba, może nie jest jakiś jędrny, ale Liwia lat sobie nie odejmuje (28, może 30). Daję 7/10. Francja improwizowana i długa, może nie mistrzostwo świata, ale solidne 7/10. Akcja z zaangażowaniem, przytulanki, itp. 8/10. Generalnie wyczuwa się mały dystansik, ale to chyba osobowość dziewczyny, sądzę że prywatnie rownież jest podobnie.
Ogolnie solidnie wydane 200 zeta, cały czas jeden z pewniakow warszawskich, warto wracać, tak sądzę.
Pozdr./B.