W obronie krzyża
Pytanie jeszcze, co Ty dostajesz w związku, a co dostaje żona Lancelota ? (ale
patriarchalny nick, swoją drogą, ciekawe, że z żeńską końcówką)
Naprawdę z moich doświadczeń życiowych wynika, że takie przyjaźnie są normą, i
że codzienne długie wiszenie na telefonie praktykuje wiele z moich znajomych. Że
jest to powszechne, świadczy choćby wypuszczenie przez TPSA planu taryfowego
"tanie wieczory". Owszem, mam i takie znajome, które w tym czasie oglądają
telenowele. Można i tak... Na pewno lancelot byłby mniej zazdrosny o Geraldo
Antonio Galapagos di Santa Maria obmacującego doświadczoną przez los sierotę
Isaurę Christinę di Toledo, która za trzy odcinki okaże się jego siostrą, itd,
itp ...
moze wy cos doradzicie
juz nie wiem do kogo sie wrocic,rozmawialam tylko z przyjaciolmi. wkoncu
wczoraj chcialam przeczytac w gazecie.pl pewien artykul i mysle, a zobacze co
to za forum.no i stwierdzilam ze moze tu ktos doradzi. moja siostra wyszla za
maz trzy lata temu.Karol to swietny facet, szczerze jej go gratulowalam.jednak
niedlugo po slubie Karol zaczal sie dziwnie zachwoywac, pisal do mnie jakies
durne listy, dzownil, a jak Magda wyjechala do sanatorium, pozwalal sobie juz
bez krepacji. ostatnionswtierdzil ze mnie kocha i ze zostawi magde . siostra
to jedna z najwazniejszych osob w moim zyciu i wiem, ze jak wyda sie
postepowanie Karola to ja strace. bo ona kocha go jak wariatka. trudno mi to
wszytsko ujac w odpowiednie slowa, bo to jets jak jakas telenowela. dlaczego
do cholery mi sie to przydarza....
Ach! Długo by pisać...
Przerabiam na własnej skórze temat lustrzanego wręcz podobienstwa
mojej szwagierki (siostry meża) do swojej teściowej.
Obydwie równie powalone, obydwie z identycznymi odpałami. Szkoda, że
ich identyczne zachowania doprowadziły ostatnio do tego, że oboje z
mężem świadomie się od tego "piekiełka" odseparowaliśmy.
Najciekawsze jest to, że przez kilka ostatnich lat próbowałam
doszukać się źródła idiotycznego zachowania i postrzegania świata
mojej szwagierki. I dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że ona w stu
procentach powiela matkę!!!
Normalnie mówie Wam, brazylijska telenowela się chowa...
Chyba bloga założę, bo to co sie dzieje teraz u nas w rodzince
starczyłoby na niezłe ze trzy scenariusze do fimów.
Pozdro!
Trzy małżeństwa, czworo dzieci - jak dzielić dom?
Proszę o poradę w sprawie podziału domu, jest chyba dość skomplikowana, a
może nie?
Mój mąż jest współwłaścicielem 1/2 domu i 1/2 działki (współwłasność z
siostrą cioteczną), jest to jego majątek odrębny, nabyty w czasie naszego
małżeństwa w drodze spadku po matce.
Pierwsze małżeństwo zawarte prawie trzydzieści lat temu, zakończone rozwodem
po 5 latach, z tego związku jest dorosła córka, która jest mężatką i sama ma
troje dzieci (czwarte zmarło)pierwsza żona zmarła dwa miesiące temu, córka
mieszka w przedmiotowym domu z rodzina, ale bez formalnego meldunku.
Drugie małżeństwo zawarte 23 lata temu, zakończone śmiercią żony i dziecka w
czasie porodu kilka miesięcy później
Ja jestem trzecią żoną, mamy dwoje nieletnich dzieci
Podsumowując - mój mąż był trzy razy żonaty, ma czworo dzieci, troje
żyjących, w tym dwoje nieletnich, troje nieletnich wnucząt, jedna aktualną i
żyjącą żonę - uprzedzam, że to nie telenowela tylko fakty:)
ustalone zostało, że tą 1/2 domu w całości odziedziczy najstarsza córka pod
warunkiem, że zrzecze się wszelkich roszczeń do innego majątku obecnego lub
przyszłego mojego męża (obecnie wchodzi w gre trochę gotówki tylko, bo inne
rzeczy które mamy np. mieszkanie czy samochód to mój majatek odrebny)
mam kilka pytań w związku z ta sytuacją:
1. jaka forma przekazania córce będzie najwłaściwsza żeby uwzględniono
warunek zrzeczenia się praw do innego majatku? Czy lepeij przekazać to córce
czy np. nieletnim wnukom?
2. Czy rodzina drugiej żony, która zmarła rodząc martwe dziecko też jest tu
spadkobiercami?
3. Jakie skutki rodzi sytuacja, gdyby mąż nic nie zdecydował i sprawy
toczyłyby się urzędowym trybem dopiero po jego śmierci?
4. Czy w razie mojej wcześniejszej śmierci istnieje prawna mozliwość, że
córka z pierwszego małżeństwa przejmie coś co jest moim wyłacznym majątkiem ,
mimo, że nabytym w czasie małżeństwa? czy moga tu coś stracić nasze dzieci/
dziękuję za odpowiedź:)
przeczytalam. jest dziwnie.
czekalam na te ksiazke tak bardzo, specjalnie wyszlam wczesniej z pracy - zeby
jeszcze zdazyc kupic przed zamknieciem ksiegarni. Przy okazji wywołalam atak
smiechu i Pana w Ksiegarni i Pani w Ksiegarni - bo zakupilam trzy
egzemplarze:))) dla siebie, mamy i siostry - nie chcialo mi sie tlumaczyc, ze
kazda z nas MUSI miec wzlasną.
ale do rzeczy. wracalam do domu i usilowalam podczytywac stojac na
swiatlach:))) bo nie moglam sie doczekac.. a potem.... zasnelam po pierwszych
kilkudziesieciu stronach. Zgadzam sie z szanownymi przedmowczyniami, ze to
pastisz byl i puszczanie oka ze stron Pani MM. Szczegolnie bliskie mi sa
komentarze nuli8.
Nie podobalo mi sie mimo wszystko. Tak czekalam na klimat starej jezycjady a
dostalam kolejny odcinek telenoweli. No i turboromans -(C)ready for freddy :)-w
pelnym rozkwicie. Postaci zarysowane zaledwie. Motyw z Ignacym G. Stryba
niemożliwy.
Pod wplywem nalogowego czytania forum, lektura uplynela mi pod haslem bacznego
zwracania uwagi na wszelkie niedorzecznosci.
Na goraco dwie rzeczy: dlaczego pojawia sie haslo, ze Fryderyk nie uznal
legalnie corki? To znaczy, ze jak slubu nie ma to w usc zapisali ojciec
nieznany i nazwisko Pyziak???? To jakies przegiecie jest. Przeciez wiele par
nie ma slubu, co nie znaczy, ze ojcowie nie uznali dzieci za wlasne!!
Druga rzecz: pozycja Ignaca jako pater familias w stosunku do obu Borekowien.
Ja rozumiem, ze one nie maja ojca, ale na Boga, maja ojczyma. Przeciez Grzegorz
wiele lat z Gaga je wychowywal? Skad to calkowite odzrzucenie? Wycofanie? Nie
rozumiem. Dziwny układ. Z reszta taki sam brak zainteresowania wczesniej Gaby w
stosunku do Elki. Tacy niby sa rodzinni, a tak naprawde daja kazdemu odczuc, ze
jest obcy, jesli nie jest "ich"
Narzekam tak, bo jestem zla, ze powstal kolejny hmmm produkcyjniak. Mam
wrazenie, ze prawdziwej Jezycjady juz nie bezie...
Ide sobie poplakac ;)
Zadam trzy pytania:
1)czy na zamknieta terapie nie wyraziles dobrowolnej zgody ?
2)czy twoje uczestnictwo w innych terapiach,bez przeciez urzedowego nakazu,nie
wymagalo tylko i wylacznie twojej checi i zgody ?
3)czy miales mozliwosc w kazdym dowolnym momencie,na twoje zyczenie,opuscic
terapie ?
Odpowiedzi zapewne brzmi...trzy razy Tak.
Mozna by bylo dalej zapytac.Wiec dlaczego dzisiaj masz pretensje ?Bylo ci tam
zle,niepasowaly grymasy terapeuty,dolowalo cie towarzystwo,trzeba bylo wstac,i
postapic jak w Telenoweli,czyli wyzwac na "dowidzenia" kogo trzeba,trzasnac
drzwiami,kopnac w sciane,wysypac zawartosc kosza na smieci i z piosenka na
ustach oddalic sie w podskokach.Dzisiaj byc moze bylbys zdrow.
Ale nie,Adicted nic takiego nie zrobil.Moze Adiego bawilo dyskutowanie i
przedrzeznianie sie z terapeutami,w koncu znalazl tam przeciez forum
sluchaczy,lubi to,moze sadzil ze im teraz pokaze,wyciagnie werbalne argumenty
ktorych nikt nie chcial sluchac,a ci posluchac go musza,i sluchac sie naucza.W
koncu Adicted sam sie przekona i zobaczy ze to on mial cale zycie racje.Nie
matka!Nie siostra!
Plan byl...ale sie zmyl,a Adicted,on sam nawet sie chyba nie spostrzegl kiedy
wpadl po uszy,na calosc.Tak jak przyslowiowa sliwka w kompot,wpada i zaczyna
powoli tonac.Poczatek wydawal mu sie moze i slodki,lecz szybko spostrzegl,ze
zaczal fermentowac od srodka.Przerwal ze strachem w koncu terapie,wie sam ze
duzo za pozno.A skutki pobytu na terapii,w jego wrazliwej psychice,ciagna sie
do dzisiaj.My jestesmy tylko tego wszystkiego mimowolnymi swiadkami.
Dla osob,pokroju Adicted,zbiorowe terapie tego typu,i na dodatek prowadzone
przez jakiegos niepijacego alkoholika,osoby koniec z koncem,bez naukowego
przygotowania,moga zakonczyc sie, jak widac na przykladzie Adiego,wrecz
programowo czystym,i nieswiadomym okaleczeniem czyjejs psychiki.
idzesz tam dobrowolnie,w cos zawierzasz,oczekujesz pomocy,w kazdej chwili
mozesz zrezygnowac,opuscic salke terapeutyczna...