teleturnieje na komorke


W obronie krzyża

Pytałem was kiedyś ile zarabia Bokista ?
Co prawda nie o tym mowa, ale z dziedziny pokrewnej...
W ostatnim numerze miesięcznika "Profit" przedstawiony został w krótki choć
bogaty w zdjęcia Bok Ery, oraz jej Centrum Zarządzania Siecią kilka zapewne
sponsorowanych zdań no cóż taki jest ten świat za kasę można wszystko kupić
nawet dobrą opinię.
Pozwolę sobie zacytować: "...Innym kluczowym pomieszczeniem(...) jest BOK.
Przez 24 godziny kilkaset osób odpowiada tam na pytania(...) pracownicy z
największym doświadczeniem obsługują klientów..."

pytanie: ciekawe ile ich tam w tym Erowym Boku pracuje ?
pytanie: z największym... ? no nie powiedziałbym te długie kolejki aż ktoś
łaskawie odbierze, te profesjonalne i trafne odpowiedzi (jak w teleturnieju
"Milionerzy" zawsze biorę średnią z 4 bokistów i wtedy wychodzi odpowiedz na
zadane przeze mnie pytanie). Ogólnie zawsze czekam najdłużej w Plusie na
połączenie z Bokiem, najbardziej olewają mnie w Idei ,gdzie kiedy im się nie
chce to mówią że system coś tam... albo ściemniają, a co do Ery to to
śmieszne hasełko można sobie w d... włożyć wolę te przesłuchania w plusie...

Narazie

A tak na marginesie czytał ktoś z was już może sierpniową "Twoją Komórkę" bo
lipcowa byłą mało ciekawa i nie wiem czy przedłużać prenumeratę ?



No coz Ada nie przejmuj sie gosciem jesli kupi gdzies druga szara komorke to
moze da sie z nim porozmawiac bo jedna stanowczo nie wystarcza.Oczywiscie
glebie programow intelektualnych tej dwojki jest olbrzymia.Pytania w stylu po
co pan pisze?I odpowiedzi typu -po to aby ludzie mnie czytali.Albo po co sa
ksiazki.Po to aby ludzie je czytali.To rzeczywiscie szczyt intelektualnego
wyrafinowania dostepny jedynie dla nielicznych.Po to aby to wyrazic potrzeba 45
minutowego programu,ktory wcale nie jest nudny.Zapewne dlatego nie czytaja
ksiazek typu gnoj sa zbyt intelektualne. Kto tego nie rozumie moze sobie
wlaczyc teleturniej,ktory o dziwo prowadzi prawdziwa intelektualistka Kazia
Szczuka a nie jakas Doda czy Frytka.Oto do czego prowadzi snobizm.W tym i
snobowanie sie na intelektualiste



Autentyczny przypadek ze szwedzkich "Milionerow"..

..tj. tego teleturnieju. Juz pomijam, ze pytanie za 50 tys. kr bylo
o to na jakim morzu lezy Krym, a za 75 gdzie zachodza procesy
energetyczne w komorce i facet do obu potrzebowal kol ratunkowych,
mimo ze to wiedza zakresu podstawowki. Za tyle kasy! Ale
najwiekszego czadu dala publicznosc w pytaniiu za 30 tys. kr (czyli
za 15 tys. zl!!!). Pytanie brzmialo: jaki jest tytul ksiazki dla
dzieci napisanej przez Antoine de Saint-ExupĂŠry, w ktorej wystepuje
planeta B612? Mozliwosci:

a) Maly piesek
b) Maly Ksiaze
c) Maly przyjaciel
d) Mala zabka

Szwedzka publicznosc wybrala..."Maly piesek"....;D



Intrygujace. Musze zapytac NO, czy mamy gdzies w domu jakies tematy do narzekan.
Zawsze jakies stare powinny byc, gdzies w komorce.

Ale w tym twoim Jorgusia podejsciu to jakis taki szowinizm polonocetnryczny. Ze
niby inni nie umiom gupich seriali robic i jeszcze gupszych teleturniejow. Abo
gupich reklam. Umiom umiom, ony to duzej robiom.



Natalka jest wspaniała
Uwielbiam Natalkę, jest wspaniała (BTW, kto to jest Natalka i dlaczego jest w
gazecie?). Ma Kazię Szczukę na wyświetlaczu komórki, na pulpicie i na gazetce
(BTW, kto to jest Kazia Szczuka, prowadzi teleturniej jakiś, tak? To ja sobie
Tadzia Sznuka walnę na komórce, w kompie i na gazetkę - też będzie o mnie w
gazecie)?

Natalka jest wspaniała, bo ma autograf Szczuki (BTW, kto to jest?) na koszulce.
Acha, rozkleja plakaty i podaje kubki.

Gdy juz sobie walnę Tadzia Sznuka na komórę, PeCeta i w przedpokoju, gdy
rozwieszę parę plakatów i podam kubek też będzie o mnie w gazecie?

Natalko, jesteś wspaniała, proszę, wyjdź za mnie, będziesz mi mogła podawać
kubek. I nie tylko.



fredek8 napisał:

> :))) trochę będę generalizował. Teleturnieje telewizyjne generalnie są dla
> niezbyt rozgarniętych osobników. A idąc Twoim tokiem rozumowania to biorąc
> udział we wszelakich audiotele możesz wygrać :Hondę Civic, Suzuki Grand Vitara,
>
> więcej nie pamiętam bo tyle to aż telewizji nie oglądam. Dodatkowo wczoraj w
> Leclercu na Ursynowie w mrożonkach znalazłem konkurs w którym po wysłaniu sms
> (o naiwni) można wygrać Renault Megane II. W samym Leclercu za ileś tam wydanej
>
> kasy w kasie mogłeś wziąć udział w losowaniu Fiata Punto i analogicznie w
> Geancie Opla Corsy. O czym to świadczy przecież nie są to zbyt wysublimowane
> konkursy jak ten o którym zawzięcie rozprawiasz?.
> Pst. swoją drogą jak na człowieka, który reklamy ogląda tylko w poczekalni u
> dentysty masz na prawdę sokoli wzrok, ja widziałem tę reklamę z 10 razy ale
> nigdy nie zauważyłem, że to cudzoziemska rejestracja, a zepsuty samochód stoi
> na polskiech, jestem pod wrażeniem.

Zeby wyslac sms'a, trzeba miec komorke, to raz. Nie wiem czy nawet 40%
spoleczenstwa ma komorke. Jesli sie juz ja ma, to trzeba wiedziec co to jest
sms, to dwa. Jak juz sie wie, trzeba go umiec wyslac, to trzy. Jesli juz sie
umie, to trzeba miec na koncie w POP'ie tyle kasy, zeby go sie dalo wyslac, a
nie kazdy tyle ma, to cztery.
Tak wiec porownanie z teleturniejem, w ktorym trzeba rozpoznawac bąki po
zapachu, a co potrafi kazdy wiesiek, jest nietrafione. Naprawde, wierz mi,
wyslanie sms'a nie jest takie proste dla kazdego wieska z tego teleturnieju.

P.S. "Naprawde" pisze sie razem, w odroznieniu od "na pewno".



Poznań testuje telewizję w komórce
Pozostaje tylko teraz czekać na akumulatorki na tyle pojemne aby nie padły po obejrzeniu n.p. całego teleturnieju "Jeden z Dziesięciu".



Polacy cieszą się, że są jednym z lepiej wykształconych narodów na
świecie. Bo wiedzą, jaka jest stolica Burundi, a głupi Amerykanin
nie wie. Bo znają na pamięć "Odę do młodości". Znają datę bitwy pod
Grunwaldem. Ilość chromosomów w komórce. Wzór na przyspieszenie
ciała poruszającego się ruchem jednostajnym. Wzór etanolu.
Osiemdziesiąt phrasal verbs. Umieją rozwiązać układ równań z dwoma
niewiadomymi metodą przeciwnych współczynników. I tak dalej.

Jednocześnie kwalifikacje absolwentów są mizerne - opanowali
do perfekcji sposoby uczenia się, zdobywania odpowiednich ocen,
przekonywania nauczycieli, a to nie wystarcza pracodawcom. Można to
było zobaczyć po Polakach w UK, którzy mimo znajomości angielskiego
i czegoś tam poznanego w Polsce, lgnęli się tylko do najprostszych
prac dla niewykwalifikowanych (przysłowiowy już magister na
zmywaku). Bo na tym, co wynieśli ze szkoły, to można zarobić w
teleturnieju, albo na rozwiązywaniu krzyżówek, albo na dawaniu
korepetycji. Stracone lata.

I najgorsze jest to, że o tym wiadomo od kilkudziesięciu lat,
że system edukacyjny pożarł własny ogon i goni w piętkę, a ludzie i
tak nic nie robią, by samemu się wykwalifikować. Nieliczni pracowici
i geniusze i tak muszą walczyć z organizacją czasu, gdyż gdy ich
koledzy biegają po podwórku, a koleżanki esemesują do siebie, oni
chodzą na dodatkowe kursy językowe, granie na skrzypcach czy choćby
pomoc ojcu w garażu. Zamęczają się, ale później mają profity z tego,
bo umieją się czymś wykazać, a nie tylko "ja nie umiem, ale się
szybko uczę".

Nie chodzi tu jednak o jakieś centralne zarządzenie typu przyjdzie
kolejny minister i wymyśli, że od dziś uczymy w szkołach tego, a
tego nie (było i się spaliło na Giertychu). System musi być na tyle
elastyczny, że jeśli pracodawca potrzebuje np. monterów układów
elektronicznych albo szwaczki, to zleca szkole naukę i wybiera sobie
najlepszych. Nie powinno być tak, że w próżnię są produkowani
informatycy, lekarze albo socjologowie i nie wiedzą, co z sobą
począć (poza pasjonatami oraz kompletnymi głupkami, którzy nawet nie
zastanawiają się, co będą robić po takich studiach). Szkoła powinna
poprzestać na podstawach, a reszta już powinna być dostosowywana do
ucznia, a nie do jakichś tam centralnych, odgórnych zarządzeń.


Dzisiaj te "podstawy" kończą się być nauczane na studiach. Warto
obniżyć je do poziomu gimnazjum.