W obronie krzyża
ogranicz kontakt jak tylko mozesz, nawet do zera i pogodz sie z porazka.
jedyne szanse bedziesz mial wtedy jak sie odizolujesz, a ona sama zacznie szukac kontaktu. w przeciwnym wypadku ty sie bedziesz czul jak duren latajac za nia i jej marudzac i ona cie bedzie miala za durnia, bo bedziesz za nia latal mimo takiego tekstu na pozegnanie.
[1] Sie nie bójta,
mam komplet płyt Celine D. W piwnicy.
Zgodnie z zasadą " ... że o gustach się jednak dyskutuje" to Celin nie jest wielkoformatową vokalistką.
Ma tembr "taki inny", odróżnialny, niezła skala i interpretacja.
W zasadzie taka ciekawostka z Kanady franko-języczna. Czuć francuską szkołę vocalną.
I tyle.
Brak spójności repertuarowej od dziecka. I do tego brak od 10-ciu lat hitu.
Wielki rozczarowanie poziomem produkcji na pożegnanie 5-ciu lat straconych w LAS VEGAS.
Miała kiedyś farta bo dostała się do Super-Hiper produkcji wygrywając kasting.
Marzenie każdego podmiotu wykonawczego.
Inna sprawa, że ani ona ani Maryli nie są moimi faworytami.
Do tekstów Maryli ( w szczególności interpretacji) po prostu po wilelu latach dojżałem.
Gdyby nie fakt, że moi koledzy tam grali (i kazali nagrać ku pamięci) to bym TVP1 w piątek nie włączył.
Ale włączyłem i się zachwyciłem.
Tak naprawdę to chodzi o doroczną konfrontację zespołów realizacyjnych kolejnych letnich mega-festiwali.
TVP kontra POLSAT kontra TVN.
Bo "ludożerka PL" bardzo lubi latem festiwale.
Zaś HD-Fan powinien domagać się HDV, DD 5.1.
Na razie 1:0 dla TVP.
Wysłuchajcie tego,niech was nie zraża,że to hip-hop.Tu najważniejszy jest tekst, przez który autentycznie spociły mi się oczy
Pożegnanie Dużego Pe podczas jego ostatniej audycji
Mimo ze nie odbieram Radia Bis (nie mam zielonego pojecia czemu) i niegdy nie sluchalem tej audycji to musze przyznac ze koles zrobil na mnie ogromne wrazenie. Zem sie nawet wzruszyl RESPECT
Piękny tekst, Arian. Uch, na tym mógłby się zakończyć mój komentarz. Bo w sumie nie wiem co powiedzieć, żeby dobrze to zabrzmiało.
Hmmm. Bliźniacy są jak zwykle świetni. Przywiązanie do siostry, ciepło i miłość wręcz z nich emanują. Arwena jest inna niż zwykle. Ale ja ją rozumiem. Takie cierpienie w milczeniu jest bardzo... królewskie, a łzy są ludzkie. To pokazuje, że Arwen pozostała i królową, i człowiekiem. Sama scena pożegnania pokazuje, że Arwena ma w sobie godność wielu pokoleń Eldarów, mimo utraty daru nieśmiertelności.
Raz jeszcze powiem, że bardzo podoba mi się ten tekst. I go w całości akceptuję, jako możliwy.
Życzę dużo weny, Ariano.
Lalaith
Lubię tę piosenkę, więc postanowiłam umieścić jej tekst wraz z tłumaczeniem. Jest to piosenka tytułowa wykonywana przez Natalię Oreirio.
Corazón Valiente
Desde el primer dia supe que te amaba
Y llora en secreto mi alma enamorada
Tu amor vagabundo no me da respiro
Por que se que nunca, nunca seras mio
Y no me importa nada por que no quiero nada
Y aprendere como duele el alma con un adios
Por que tengo el corazon valiente
Voy a quererte , voy a quererte
Por que tengo el corazon valiente
Prefiero amarte despues perderte (3x)
Tłumaczenie:
Od pierwszego dnia wiedziałam, że cię kocham
I płacze moja dusza zakochana
Twoja niewierna miłość nie pozwala mi oddychać
Bo wiem, że nigdy, nigdy nie będziesz mój
I nic mnie nie obchodzi, bo niczego nie potrzebuję
Nauczę się jak cierpi dusza słysząc słowa pożegnania
Bo mam waleczne serce,
Będę cię kochać, będę cię kochać
Bo mam waleczne serce,
Wolę cię kochać choćbym miała potem stracić (3x)
Darek pływa na plecach i przepływa strzałką z głową pod wodą tak ze 3 metry
gratulacje dla Darka!!!!
ja moich zapisuję od września na basen, może też się mauczą pływać.
Asia na zakończenie zerówki ma się nauczyć wierszyka. Dostałam go wczoraj. Do nauczenia na jutro. Zajmuje całą stronę No więc zaczełyśmy się go uczyć. W szóstej linijce jest tekst: pożegnania przyszedł czas i Asia zaczeła płakać. A ja z nią No i wyłyśmy tak we dwie jak durne jakieś.
Wierszyk nie nauczony
Ja chyba nigdy nie przekonam sie do pana Milanowskiego. Własciwie nie wiem czym byl jego ostatni tekst. Historią scudetto w pigułce? Drogi Panie Milanowski, my tą historię znamy, a jeśli ktoś nie zna a odwiedza stronkę, to z pewnością znajdzie. Przeczytałem w życiu parę felietonów i żadnego nie jestem gotów nazwać taką chałturą jak ten. Na podstawie swoich spostrzezen i pewnego słownika sądzę, że: Felieton "od eseju rózni sie mniejszymi rozmiarami i koniecznoscia aktualnosci tematyki." Gdzie u Pana jest aktualność? Jedno zdanie mniej więcej o tym, ze mamy maj?
Jesli jestem w błędzie, prosze o wyprowadzenie mnie z niego. Moze to i jest poprawne itd. ale takiego czegos nie chcialbym wiecej czytac.
Teraz o drugim tekscie, pod tytułem "Obetnij włosy, czyli pożegnanie z Bogiem", ktory jest ogromnym przeciwienstwem wymienionego wyzej. Piekny temat na felieton (gdybym umial, sam bym o TYM pisal ). No i bardzo sie wzruszylem czytajac to. Swietnie napisane, z polotem... to jest to. Wlasnie takiego felietonu spodziewalem sie w tym momencie. I nie zawiodlem sie. Brawo!
PS. Veerapan rozszyfrował, kim jest drugi felietonista. Mnie ciekawi jedna rzecz. Czy to tylko zbieznosc nazwisk z Marcinem Lepą, dziennikarzem redakcji sportowej "Życia"?
40. Pożegnanie zeffa i Sanjiego.
Sanji opuszcza Baratie. Niby wszyscy go nienawidzą i cieszą sie, że odchodzi, aż tu nagle pada ten tekst Zeffa: "Sanji, nie złap kataru." Wreszcie staruszek Czerwona Noga zdradził jakiś objaw troski o protegowanego. Sanji ryczy, Zeff ryczy, Patty ryczyt. No, wszyscy płaczą, oprócz Luffy'ego. Nagle sie okazuje, że jednak tego Sanjiego lubią.
Wątpię, by płaczący pokemon mnie wzruszył, ale nie twierdzę, że jestem bez serca. Przynajmniej mam taką nadzieję =/ Król Lew jak najbardziej. Cjoć chyba bardziej wzrusza mnie scena, gdy Simba wchodzi na Lwią Skałę jako król, potem patrzy w niebo i słychać głos Mufasy: "Remember". I ten ryk na koniec. Cudo.
http://www.youtube.com/watch?v=E3Z1PXxI1qI&feature=related
Ja wciąż na nowo oglądam rozszerzone wersje Władcy Pierścieni. I a propos tego beczenia. Jak można się nie rozkleić oglądając pożegnanie Boromira i Faramira? Chodzi mi o ten moment, gdy Boromir siedzi na koniu, Faramir stoi obok i podnosi głowę, by spojrzeć na brata. Faramir zawsze był dla mnie uosobieniem łagodności, ale przez te jego zaszklone, niebieskie oczy będzie teraz także i symbolem wrażliwości. (Co prawda do dziś nie jestem pewna, czy smutno mu było z powodu wyjazdu brata, tego, jak źle go potraktował ojciec, czy tego, że to nie on wyrusza do Rivendell. Zakładam jednak, że to pierwsze, albo wszystko naraz). I jeszcze ten tekst Boromira: "Remember today, little brother". (Co po uwzględnieniu tego, że pare minut wcześniej powiedział do niego: "Today life is good" jest jeszcze bardziej rozczulające.)
Swoją droga to ja nie rozumiem tego szumu wokół Avatara. Zgodzę się, że technika 3D to coś nowego, wartego uwagi. Ale bez przesady. Jakby obejrzeć ten film bez tego to żadna rewelacja. Przynajmniej wg mnie, a mówię to po porównaniu Avatara i Władcy Pierścieni. To, co pierwsze rzuca się w oczy to:
1) Oklepana fabuła i kiepskie dialogi. A przecież mimo wszystko to historia powinna być najważniejsza. Reszta jest tylko ramą (choć nie przeczę, że ta rama jest bardzo istotna).
2) Świat Pandory jest za kolorowy, przez co wydaje się sztuczny. Taka bajka dla trochę starszych. I ludzie mają niby depresję poavatarową, bo ta planeta wydaje im się być rajem?=/ Czy oni nie widzieli Rivendell lub Lorien? Przecież te krainy choć przepiękne są mimo wszystko bardzo realistyczne, a dzięki temu powinny bardziej przemawiać do widza z choćby przeciętnie rozwiniętym mózgiem.
Gdy w 1797 roku w Lombardii powstały Legiony Polskie, żołnierze skarżyli się jednak na brak odpowiedniej pieśni bojowej. Śpiewane jeszcze gdzie niegdzie strofy „ Bogurodzicy ” stanowiły przeżytek, podobnie jak „ Hymn Szkoły Rycerskiej ”, odwołujący się bardziej do rozumu niż do serca. Dla podniesienia ducha legioniści nucili czasem starą żołnierską piosenkę „ Idzie żołnierz borem, lasem ”, ale pieśni wyrażającej ówczesne dążenia Polaków wciąż brakowało. Tak było do połowy 1797 roku. Wtedy to do głównej kwatery legionowej przybył Józef Wybicki, poeta, publicysta i gorący patriota. Ujrzawszy w odległej włoskiej krainie polskie wojsko, w narodowych mundurach i pod rodzimymi sztandarami, wzruszony napisał „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech”. Jako podkład muzyczny zaproponował popularną w Polsce anonimową melodię przypominającą mazurka. Po raz pierwszy została odśpiewana ( prawdopodobnie przez samego autora ) dla uświetnienia uroczystości pożegnania odchodzących z miasta legionistów. Tekst ogłoszono w Mantui w lutym 1799 r. w gazetce pisanej "Dekada Legionowa". Swoja karierę - od okolicznościowej piosenki żołnierskiej do hymnu narodowego - zawdzięcza Mazurek Dąbrowskiego przede wszystkim zawartej w celnej formule wstępnego dwuwiersza myśli o trwaniu narodu mimo utraty bytu państwowego. Myśl ta stała się fundamentem świadomości narodowej czasu niewoli. Pieśń Legionów szybko przeniknęła do kraju, gdzie "stała za istne wici do mieszkańców zaborów wszystkich". Jej popularność wzrosła po wkroczeniu armii napoleońskiej; w 1806 r. ukazał się w Warszawie pierwodruk. Za czasów Księstwa Warszawskiego melodia Mazurka była często utrwalana na walcach modnych wówczas pozytywek. Kolejny okres popularności Mazurka Dąbrowskiego to Powstanie Listopadowe. Pieśń została zakazana w zaborze rosyjskim i pruskim. Mazurek współzawodniczył w kilkoma innymi pieśniami pretendującymi do miana hymnu narodowego: "Boże, cos Polskę" Antoniego Felinskiego (zwłaszcza w latach 1860-62), "Chorałem" Kornela Ujejskiego (od 1848 r.) i z "Rota" Marii Konopnickiej (po 1910 r.). Zyskał jednocześnie popularność międzynarodową.
W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości żadna z pieśni patriotycznych nie została oficjalnie uznana za hymn państwowy. Po dojściu do władzy eks-legionistów, uważających się za spadkobierców idei i czynów żołnierzy Dąbrowskiego, "Mazurek Dąbrowskiego" został zatwierdzony urzędowo jako narodowy hymn państwowy w 1926-27. Po II wojnie światowej Mazurek Dąbrowskiego uznano za hymn państwowy w 1948 r.