W obronie krzyża
A tak niewinnie się wczoraj wszystko zapowiadało Wyglądam za okno wieczorem, patrze że ten deszcz jakiś taki biały jakby, że może troche grad pada czy coś, a za chwile śnieżyce jakiej tej zimy jeszcze nie było i tak do późnej nocy.
W każdym razie ten śnieg jest bardzo mokry, co za tym idzie ciężki i lepi się do wszystkiego. W każdym razie na szczęście mieszkam w Stargardzie i sobie dzisiaj siedze w domu i mam prąd - mimo podawanych w mediach komunikatów o stukilometrowej strefie bez prądu.
Z mojej perspektywy najgorszy jest chaos iformacyjny - zero kontaktu z ludzmi ze szczecina - komorki, telefony, internet nie działają. Nawet nie wiem czy odwołano zajęcia u mnie na uczelni czy nie - wnioskuje, że tak. Poza tym i tak nie miałbym jak dojechać, bo pociągi nie jeżdzą a na drogach drzewa porozwalane.
Ciekawe jak szybko nasze władze się z tym stanem uporają - to będzie największy test.
Wchodzę na teren budowy i podchodzę do siedzącego mężczyzny. Ze względu na tuszę trudno jest mi określić jego wiek, ale raczej jest po 40stce. Niebieski dres jest poplamiony białą farbą. Wygląda na dość zmęczonego, ale nie odrywa wzroku od budowanego domu. W ręku trzyma foliową koszulkę z różnymi dokumentami w środku.
Widzę: mężczyzna, ławka, dokumenty
HP: 100
Posiadane przedmioty: notes, brulion, dyktafon, telefon komórkowy, portfel, "Nowiny".
Budzik poszarpał spokój poranka i szanse na dobre samopoczucie w dniu dzisiejszym. Jen na oślep pacnęła ręką w szafkę nocną, po czym przypomniała sobie, że to wredne urządzenia celowo przeniosła na stolik z telewizorem stojący pod oknem. Żeby trzeba było wstać.
Zwlokła się z łóżka, doczłapała do drącego się w niebogłosy budzika, policzyła ile czasu udało się jej spędzić w łóżku tej nocy (wyszło w sumie około czterech godzin, rozdzielonych telefonem od mamy i nocną akcją na korytarzu). I dopiero wyłączyła hałaśliwą maszynkę.
Prysznic. Kawa. Mycie zębów. - pomyślała - Kolejność dowolna.
Wzięła do ręki bezprzewodowy telefon hotelowy i wybierając numer recepcji poszła do łazienki odkręcić wodę pod prysznicem.
- Pokój 50 - rzuciła do słuchawki - poproszę o kawę do pokoju. Białą, bez cukru. Mocną. Nie wiem. Dużo. Może być w dzbanku. Dziękuję. Aha i jeszcze jedno. Tak. Potrzebuję telefonu komórkowego. Tak, może być pre-paid. Nie ma znaczenia. Najchętniej AT&T. Tak. Ja również - rozłączyła się i westchnęła.
Rozebrała się rzucając rzeczy gdzie popadnie i weszła pod prysznic.
Zapowiada się długi dzień...
Od czwartkowego wieczoru nie opuszczał domu. Bał się. Jego jedyną łącznością ze światem zewnętrznym był telefon komórkowy i Internet. Siedział teraz w gabinecie. Oczy miał przymknięte, myśli zagubione, a na twarzy dwudniowy zarost (bardziej niż na avatarze XP). O dziwo nie miał na sobie eleganckiego garnituru za tysiące simoleanów, tylko zwykłą, czarną koszulę i jeansy. Jedną dłoń opierał o biurko, druga spokojnie spoczywała na brzegu fotela. Na samym biurku leżały uporządkowane papiery, ale on nie mógł pracować. Z jednej strony wrzał ze złości, z drugiej zaś czuł się bezsilnie. Nie wiedział co ma robić. Przypomniał sobie siebie około dziesięć lat temu, przypomniał sobie jeszcze kogoś. Czarny. Czerwony. Biały proszek. Wspominał. I nie były to miłe wspomnienia.
Faktycznie trochę chaotycznie. Bo z ta mz było tak sprzedający podał na aukcji numer telefonu był to numer komórki ogólnie wszystkich domowników( cos Ala domowy).I jak się dzwoniło do sprzedającego to obierała jego matka. Ona natomiast dawała kogo biała najbliżej koło siebie i raz podawała sprzedającego a raz drugiego chłopaka brata sprzedającego. I tak każdy umawiał się z kimś innym. W końcu wypadło tak że ja obejrzałem mz i jakiś jeszcze facet i ten sprzedający umówił się na sprzedaż tego moto na niedziele z tym innym gościem. Natomiast ja jak dzwoniłem w czwartek ten brat sprzedającego powiedział że mogę przyjeżdżać po mz i tak się stało że sprzątnąłem mz komuś z przed nosa. Ale etka trafiła w dobre ręce gwarantuje wam to. hehe
1. Internet ................
2. Telefon komórkowy ....................
3. Technicznie .........................
4. Zarządzając ........................
5. Wydając .........................
6. Zbieram .......................
7. Ulubiona firma kosmetyczna .................
8. Kupuję ciuchy tylko .......................
9. Nigdy w życiu nie kupię .......................
10. Moja największa porażka kosmetyczna ..............................
11. Moja cera ...........................
12. Moje włosy .........................
13. Szampon ...........................
14. Bieliznę lubię .......................
15. W łóżku ................................
16. Kapcie w domu ..........................
17. Cukierki mordoklejki ....................
18. Pasta do zębów ........................
19. Sztoteczka do zębów elektryczna czy tradycyjna.........
20. Czekolada ciemna czy biała ........................
21. Krem do twarzy ..........................
22. Maseczki kosmetyczne ...........................
23. Stosuję dietę .............................
24. Czytam ........................
25. Nigdy nie czytam ......................
26. Pies/kot .............................
27. A może chomik? ..................
28. Wędkarstwo ...............................
29. Sprzątam .......................
30. Nie sprzątam ............................
31. Koniec .........................
Mieszkam w bloku a obok jest dom w którym (podobno) straszy. Podobno ma 10000 lat. Pewnego dnia postanowiłam z przyjaciółką odwiedzić ten dom, tak po prostu, żeby się przekonać że to bzdury (bo w te głupoty nie wierzyłyśmy). Ale jednak. To prawda. Wyskoczyl na nas wilkołak, a głowe nam chciala odciąć Biala Dama z uciędą głową pod pachą..
A tu taki dziw! wilkolak nas ochronił! ale potem on chcial napaść na nas, ale biała dama nas ochroniła. ale potem sie zaczeli bić. już zrozumiałyśmy sie że nawzajem nas chronią bo heden chce nas zjeść. Uciekłyśmy z miejsca szdarzenia do starej kopalni . Ale w starej kopalni też były stwory ale inne. ja sie nie pszestraszyłam i chcialam żeby mnie zjadł. i poszłam pszed siebie. a to taki dziw! pszeszłam pszez niego. potem stwory zniknęły i ktos powiedział: ślicznie gralyście! Przestraszyłyśmy się. Uciekłyśmy do mojego domu. Gdy byłyśmy w pokoju na górze mama oznajmiła, że zostaniemy same do jutra.Gdy poszłyśmy spać ktoś zapukał do drzwi. To był wilkołak i Biała Dama, którzy chcieli skorzystać z WC i znowu zaczęli się bić.Uciekłyśmy na opuszczony pasaż handlowy i tam znowu były jakieś duchy ale były przyjazne więc zrobiliśmy sobie imprezkę.Duchy upiły sie i poszły spać. My natomiast zaczęłyśmy szwędac sie po pasażu aż natknęliśmy się na wiedźmę i siedmiu krosnoludków. Nagle zadzwonił mi telefon komórkowy, który oczywiście odebrałam. Dzwoniła Biała Dama, chciała rozmawiać z wiedźmą (ciekawe o czym?). Wiedźma i Biała Dama dłłłłuuugo rozmawiały. Później wiedźma odleciała na swojej miotle ,a krasnoludki porwały nas do sklepu ze sprzętem AGD. Kazały nam wybierać lodówki, aby w lecie mogły się tam zmieścić i ochłodzić.
***
Nadeszło lato i krasnoludki zaprosiły nas do swojego domu do lodówki i okazało się że:
Po pierwsze - mieszkają w tym 'nawidzonym' domu
Po drugie - Nie zmieściłyśmy się do ich lodówki.