W obronie krzyża
Uciekamy na prowincję, a za nami podąża biznes
24.11.2007
Drożyzna w wielkomiejskich sklepach, zakorkowane drogi, brak miejsc parkingowych na osiedlu, wysokie koszty utrzymania rodziny dowożonej do pracy czy szkoły w różne dzielnice miasta, a do tego gwar, spaliny , przestępczość - to kilka przyczyn, dla których coraz większa liczba Polaków szuka dla siebie miejsca poza dużymi miastami. W ślad za nimi na prowincję ruszają firmy obecne dotychczas w wielkomiejskim pejzażu.
Dotychczasowe bloki Polacy zamieniają w oazy dobrobytu i wyższej niż wielkomiejska jakości życia. Budują nowe domki za miastem, ale też osiedlają się w domach po rodzicach czy dziadkach. Tak robią już nie tylko zamożni Polacy, ale też średniacy. Wahający się mają obawę: że nie będą mieli tego, co w dużym mieście: szerokiej i wysokiej jakości oferty usług i rozrywek oraz zapóźnienia cywilizacyjnego. Być może się mylą.
- Do 2013 roku na województwo śląskie przypadnie 1,7 mld euro unijnego wsparcia. Będą dotacje na rozwój elektronicznych usług publicznych oraz gospodarkę wodno- ściekową - mówi Krzysztof Krzemiński, rzecznik marszałka śląskiego.
W ślad za przenoszącymi się na prowincję wędruje też biznes. Tam niższe są koszty - bo mniejsza płaca, niższe podatki lokalne, więcej przestrzeni do inwestycji, łatwiejsza procedura biurokratyczna ze względu na skalę miasta. Daje pracę i liczy na zyski. W tych dniach w Tychach osiedliła się firma KAN aż z Białegostoku. Wysyła swe instalacje wodne i grzewcze do 15 krajów europejskich. gdzie trafia blisko 50 proc. jej produkcji. Teraz przy pomocy licznych przedstawicieli handlowych w Tychach rusza na podbój Czech, Słowacji, Słowenii, Chorwacji, Bułgarii, Węgier i Rumunii.
- To strategiczna dla nas placówka, stanowiąca bazę wypadową dla naszych przedstawicieli handlowych w tamtych krajach- mówi Bolesław Filas, dyrektor zarządzający firmy.
Z kolei PAF Operator Pocztowy planuje intensywny rozwój w mniejszych miastach, właśnie do 20 tys. mieszkańców, z innego powodu.
- Zapotrzebowanie na usługi pocztowe jest bardzo duże zwłaszcza na wsiach i miasteczkach. Zazwyczaj klienci nie mają wyboru pomiędzy narodowym operatorem a firmą prywatną świadczącą podobne usługi - mówi Marek Sadowski, członek zarządu PAF Operator Pocztowy.
Firma potrzebuje trzy lata na opanowanie rynku.Koszty inwestycji w rozwój sieci w mniejszych miastach to około 4 mln euro.Na prowincji pojawiają się także instytucje finansowe - banki i pośrednicy. Eurobank ruszył tam jesienią 2006 roku. Ma już punkt franczyzowy w Kłobucku, teraz szuka miejsca na kolejne w miejscowościach śląkich, liczących od 15 do 25 tys. mieszkańców: w Bieruniu, Blachowni, Kaletach, Lędzinach, Łaziskach Górnych, Orzeszu, Porębie, Pszowie, Pyskowicach, Radlinie, Radzionkowie, Ustroniu, Wiśle i Wojkowicach.
- Nasi partnerzy nie mają problemów z zaistnieniem na lokalnym rynku - mówi Wojciech Humiński, wiceprezes zarządu Euro Bank SA. - Ponad połowa placówek osiąga sprzedaż o 30 proc. wyższą od zakładanej.
Także Telepizza prowadzi intensywny rozwój franczyzowej sieci w miastach liczących 40-100 tys. mieszkańców. Zakłada opanowanie do 2010 roku większości średnich miast w całej Polsce.
- Rynki średnich i małych miast mają obecnie duży potencjał i stwarzają korzystne warunki inwestycji. Znane marki są tam nowością, dlatego cieszą się dużym zainteresowanie wśród klientów i powodzeniem - mówi Sławomir Rogoziński, dyrektor ds. rozwoju marki Telepizza.
Inwestują w mniejszych miastach
Telepizza - otwiera poza metropoliami 10 punktów rocznie, ale w 2007 r. przybędzie 15 nowych.
PAF Operator Pocztowy - w rozwój sieci w mniejszych miastach zainwestuje 4 mln. euro.
Eurobank - uruchomił tam w 2007 r. 30 placówek.
Beata Sypuła - POLSKA Dziennik Zachodni