W obronie krzyża
Użytkownik "Lukasz Rewerenda"
<ognacy-WYYYYYYYYYYYYYYYYYYYTNIJ@kopernik.gliwice.plnapisał w
wiadomości
In article <slrna33vb9.gul@localhost.localdomain,
Jacek Popławski wrote:
| Ehm. O jego książkach nawet artykuł w Bajtku był. Kiedyś z ciekawości
kupiłem
| coś jego w antykwariacie i zrozumiałem :)
| "Bierzemy cienką książkę, dopisujemy 3 strony, dodajemy listę znaków
ascii i
| kody błędów i mamy grubą książkę." - zresztą polecam artykuł (to był
baaardzo
| stary bajtek)
Tak tak, pamietam ten artykul mimo iz to byla bardzo dawno. Nazywal sie
"Metody Pana B.", o ile sie nie myle, i byl to wstepniak do ktoregos
z Bajtkow. Te ksiazki Bieleckiego o Turbo Pascalu, ktore widzialem,
przypominaly przetlumaczone jeden w jeden teksty pomocy dostarczanej
wraz z srodowiskiem TP.
LR
Ja kupiłem jedną książkę, do TP i od tego czasu wolałem korzystać z tekstów
pomocy,
bo nie zawirały błędów i język był jaśniejszych choć obcy.
A kupiłem, bo wykładowcy na Polibudzie narzekali, że tłumaczy byle co i byle
jak,
ale zarabia na publikacjach a oni nie.
Jednego jednak nie można mu zarzucić: jak się miało dostęp do bilioteki i
ksera, to
dzięki publikacjom Pana B. można było bardzo ułatiwć sobie życie, dzięki tym
doddatkom
"pogrubiającym".
No, nie!
Tekst przed drukiem trafia do redaktora. Poza tym nie tłumacza sprawą sa np.
literówki. To sprawy techniczne wydawnictwa. Na podstawie tłumaczenia
wydawnictwo (po sprawdzeniu) robi skład, często samo przygotowuje kalki,
które dopiero trafiają do drukarni. Drukarnia najpierw drukuje kilka
"próbnych" egzemparzy (bez oprawiania), wydawnictwo to sprawdza
(przeprowadza korektę bez udzialu tłumacza) i dopiero zezwala drukarni na
druk całego nakładu. Kontakt tłumacza z książką kończy się na przyjęciu
tłumaczenia przez redaktora i uzgodnieniu poprawek związanych _tylko_ z
tłumaczeniem.
Nie spotkalam się z innymi poprawkami, chociaż współpracowałam z różnymi
wydawnictwami.
Pozdrawiam,
Basik
Też się z tym nie spotkałam, aczkolwiek nieco arogancki przedpiszca
Basika miał zdaje się na myśli tłumaczenie na język obcy i tu
rzeczywiście korekta tłumacza zdaje się być niezbędna. Natomiast inna
sprawa to to, że generalnie nie tłumaczy się literatury na język ale z
języka. Na palcach jednej ręki można bowiem policzyć geniuszy, którzy
potrafią to zrobić dobrze.
Patrycja
W pelni swiadom naiwnosci tego pytania zadam je nie wywolujac u Was, mam
nadzieje, salwy smiechu: Jak zostac tlumaczem? Nie chodzi mi tu o to, ze
trzeba podnosic stopien zrozumienia jezyka obcego i doskonalic umiejetnosc
poslugiwania sie jezykiem ojczystym. Natomiast chodzi mi o to, jak zostac
tlumaczem zawodowym, takim, zeby pod koniec filmu slyszec: "Tekst polski:
Moje Nazwisko" (w razie watpliwosci, troszke ironizuje); lecz teraz
powaznie, jestem na drugim roku studiow; co mam zrobic po ich ukonczeniu,
lub co robic juz teraz, by zarabiac na chleb powszedni tlumaczac filmy czy
ksiazki;
pozdrawiam
tomek
On Sat, 22 Dec 2001 22:21:23 +0100, "tomson" <tomasz.pas@wp.pl
wrote:
W pelni swiadom naiwnosci tego pytania zadam je nie wywolujac u Was, mam
nadzieje, salwy smiechu: Jak zostac tlumaczem? Nie chodzi mi tu o to, ze
trzeba podnosic stopien zrozumienia jezyka obcego i doskonalic umiejetnosc
poslugiwania sie jezykiem ojczystym. Natomiast chodzi mi o to, jak zostac
tlumaczem zawodowym, takim, zeby pod koniec filmu slyszec: "Tekst polski:
Moje Nazwisko" (w razie watpliwosci, troszke ironizuje); lecz teraz
powaznie, jestem na drugim roku studiow; co mam zrobic po ich ukonczeniu,
lub co robic juz teraz, by zarabiac na chleb powszedni tlumaczac filmy czy
ksiazki;
Jesli chodzi Ci o zostanie tlumaczem literackim lub filmow (a tak
wnioskuje z wiadomosci), to najlepiej zaczac po prostu odwiedzac
wydawnictwa lub dystrybutorow filmowych z pytaniem, czy przypadkiem
nie potrzebuja tlumacza. Wielu odpowie Ci, ze nie, ale moze ktorys sie
zainteresuje i da Ci na przyklad probke tekstu do przetlumaczenia.
Poza tym czytac ogloszenia o prace - wiem, ze na przyklad Amber sie
oglaszal w "Wyborczej". I oczywiscie wyjscie trzecie - dowiadywac sie,
czy ktos ze znajomych nie ma kontaktow z jakim wydawnictwem.
Podjałem decyzje że bede kandydował na historie na UW i to na razie
jedyne co wiem z do matury łatwiej sie było przygotować bo wiedziłem
czego sie spodziewać teraz czuje sie o wiele gorzej bo w sumie to
wydził historyczny bardzo mi sie podoba i miłoby było gdybym zdał
Na czym sie skupić przygotowując się do egzaminów wstępnych na razie
zacząłem przerabić Książki Normana Davisa i Pawła Jasienicy
Mam jeszcze pytanie co do jezyka obcego : na e. wstepnych ma byc do
przetłumaczenia tekst ródłowy z Angielskiego na polski gdzie mozna
takie teksty znale ć ?
Za wszelką pomoc dziekuje
Polskie bajki dla 3-4-latka
Polecam:
1. "Przyjacielskie opowieści" Muzyczny Skarbczyk Disneya, W-wa 2006,
wydawnictwo Egmont. Ładnie wydana książka o Kubusiu Puchatku,
niedługie teksty, proste słownictwo.
2. Książeczki z serii "Bob Budowniczy", też Egmont, W-wa 2003.
3. "Legendy polskie dla najmłodszych", Zielona Sowa, Kraków 2004.
Ładnie napisane, krótkie, kolorowe, ciekawe.
4. Baśnie klasyczne i legendy polskie", Wilga, W-wa 2007. Piękny,
poprawny język polski, dla dzieci w wieku 5,6 lat. Ilustracje,
ciekawe bajki.
5. Z serii "Muminki" dla najmłodszych, np. "Muminki i
niespodzianka", W-wa 2006. Dłuższe, piękna bogata polszczyzna,
ciekawe, ładnie ilustrowane. Mój syn zaczął się nimi interesować,
gdy miał 4 lata.
6. Moja pierwsza czytanka, np. "Kot w butach". Są to niewielkie
książeczki, zawierające niewiele słów, napisane prostym językiem, do
nauki czytania dla 5-6 latków. Ja polecam je osobom uczącym się
polskiego jako obcego. Na początek dla dzieci mających niewielki
zasób słów - doskonałe. Kolorowe ilustracje.
To kilka rzeczy z mojej biblioteki. Mam też np. wiersze Brzechwy,
czy Tuwima, ale niektóre z nich napisane są trochę archaiczną
polszczyzną, pewne rzeczy trzeba dzieciom tłumaczyć, więc na
początek mogą być trudne. Są wśród nich także zabawne i łatwo
wpadające w ucho, np. "Proszę państwa, oto miś...", albo "Dzik jest
dziki, dzik jest zły...".
Lepper jest politykiem a Gross - literatem
Jego książka nie jest pracą z historii, więc nie rozumiem tego debilnego
porównania z pracą magisterską.
Lepper jest Polakiem (a może nie? - bo skąd to nazwisko), który opluwa dobre
imię najlepszych przedstawicieli naszego narodu, wyniesionych przez miliony
Polaków na szczyty. Gross jest obcy i opluwa tylko najgorszych przedstawicieli
naszego narodu, sądzonych już swego czasu za swoje ochydne zbrodnie.
Poza tym, jak można w jednym tekście bronić czci tak wybitnych ludzi jak
Balcerowicz razem z bronieniem "czci" zbrodniarzy z Jedwabnego. Myślę że nawet
Lepper nie odważyłby się porównywać naszych największych polityków z tymi, co
mordowali Żydów, czy to z własnego popędu, czy to z miłości do SS i Gestapo.
Kordian wrote:
Witam,
Ostatnio gdzieś przeczytałem opinię, że najlepiej javy uczyć się z książek
nie tłumaczonych na polski, ponieważ nie zawierają błędów tłumacza. jakie
jest Wasze zdanie?
Nie tyle pytanie 'czy się opłaca' jest ważne, bo tutaj odpowiedź jest IMO
oczywista (tłumaczę za chwilę), tylko odpowiedź na zadane samemu sobie
pytanie: "czy zrozumiem w wystarczającym stopniu książkę po angielsku?"
Jeśli nie, to nie ma wyboru :-)
Jeśli tak, to zdecydowanie lepiej czytać po angielsku bo:
a) od pewnego momentu (w którym obcy język przestaje być barierą) IMO
łatwiej czyta się książki o IT po angielsku: w większości języków
programowania słowa kluczowe, API bibliotek są po angielsku a składnia jest
na angielskim wzorowana (Perl?). Czytając, zdecydowanie łatwiej parsuje się
tekst gdy jest on spójny językowo niż gdy trzeba co chwila zmieniać
kontekst z polskiej treści na angielskie przykłady. Przy polskim komentarzu
do angielskiego kodu czytelnik musi wykonać dodatkowe'reverse-translation',
żeby tak naprawdę zrozumieć o czym jest mowa
b) IT jest zdominowane przez język angielski. Im wcześniej nauczysz się go
bezproblemowo biernie i czynnie używać, tym lepiej dla Ciebie. Łatwiej i
szybciej znajdziesz potrzebne informacje, lepiej dogadasz się w
międzynarodowym zespole etc.
c) po polsku dostępna jest jedynie drobna część książek dostępnych po
angielsku. Angielska dokumentacja dostępna jest prawie zawsze, w innych
językach - rzadko, a jeśli nawet, to tłumaczenie to zwykle projekt
hobbystyczny.
d) tłumaczenie to bardzo trudne zadanie, a w przypadku książek o IT
dodatkowo konieczne jest, by tłumacz merytorycznie rozumiał temat niemal
tak dobrze jak autor. Inaczej wiele rzeczy kończy jako 'lost in
translation'
Podsumowując, ta decyzja to 'no-brainer' ;-)
Aha, jest jedna rzecz, której umiejętność komunikowania się po angielsku Ci
nie da. Qbtnqnavr fvę m pnyy-pragre j Vaqvnpu.
M,