W obronie krzyża
Użytkownik "Witold 'V-Tec' Serhej" <v-tecANTYS@3miasto.netnapisał w
wiadomości
Miasto: Rumia
Pizzeria: Verona (super pizza na świetnym cieście :), ceny normalne,
tel.679-35-92-i wcale nie mam w niej udziałów, po prostu polecam :)
Znacznie smaczniejsza [i tansza] jest Venecja 6719183 ;) ] niedaleko
Tequili, Verona lubi robic pizze na odp.. radze sprobowac - napewno
najlepsza Rumii
Restauracja: Kaskada (polecam polędwicę na kamieniu :), ceny normalne:
~80zł za obiad dla 2 osób)
Kaskada? Przecierz to chyba zamkneli - nie ma tam przypadkiem teraz Falko?
Fast-food: Verona (smaczne i znacznie lepszej jakości niż przeciętny
fast-food)
Venecja tez ma dania fast food ;)
Pozdrawiam
Dual
DualMind wrote:
Użytkownik "Witold 'V-Tec' Serhej" <v-tecANTYS@3miasto.netnapisał w
wiadomości | Miasto: Rumia
| Pizzeria: Verona (super pizza na świetnym cieście :), ceny normalne,
| tel.679-35-92-i wcale nie mam w niej udziałów, po prostu polecam :)
Znacznie smaczniejsza [i tansza] jest Venecja 6719183 ;) ] niedaleko
Tequili, Verona lubi robic pizze na odp.. radze sprobowac - napewno
najlepsza Rumii
imho pizza jest gorsza, szczególnie ciasto mi (i mojej lepszej 1/2 też)
nieodpowiada. Verona ma znacznie lepsze ciasto i łądniejsze i większe
wnętrze. Co do cen to fakt, Venecja jest ciut tańsza, co nie oznacza że
Verona jest droga. A w Veronie i tak już mam zniżkę stałego klienta...
;)
| Restauracja: Kaskada (polecam polędwicę na kamieniu :), ceny normalne:
| ~80zł za obiad dla 2 osób)
Kaskada? Przecierz to chyba zamkneli - nie ma tam przypadkiem teraz Falko?
sorry, ex-Kaskada=teraz Falko. Ach to przyzwyczajenie.
ja nie lubie piwa, oprocz guinessa
ale lubie mieszane, glownie na tequili i rumie :)
ulubione - mohito [z mieta]
a niemcy to jeszcze wynalezli mieszanke pol-na-pol piwa
i lemoniady cytrynowej... na polnocy to sie alster
nazywa...
... i teraz wiem, ze sie naraze, ale mi to bardzo
smakuje!...
... bllleeee... obrzydliwa profanka jestem, prawda??
tak mi nawet moja mama powiedziala... ;)
Wena
Nie mam weny. Co zrobic? Musze napisac felieton. Mam tylko trzy dni.
Chyba sie napije. No to siup... Spoko! A jak wypije za duzo? To
wyladuje znowu w Warszawie. A moze tym razem i w Moskwie. A przy
czterech promilach to moge dojechac i do Pekinu. Teraz pytanie, pic
na smutno, czy na wesolo? Jak bede pil na smutno, to napisze
jakies treny, a nie felieton. A jak bede pil na wesolo, to
napisze fraszke i mi nie zaplaca. Trzeba pic umiarkowanie. Eee...
toz to bedzie felieton do bani. No dobra, ale co pic? Piwo, wino,
wódke, spiryt? Tanie, drozsze, czy wynalazki? Od bimbru, to mi
papier zólknie. Piwem go zalewam. Po wódce, to nigdy nie koncze.
Od szampana, robi sie uwertura. Po dzinie pisze za dlugo. Po dykcie
smierdzi bibula. I co robic? Siup... Moze wermut? Tak, tylko, ze
po wermutach, to zawsze rzygam i zas z tego nic nie bedzie. Siup...
Sliwowicy albo zubrówki z kloskiem bym sie napil. Tak, a potem
znowu bede sie czul jakby mnie kon kopnal w glowe. Po likierze
czy miodzie pitnym, to mnie pszczoly ganiaja. Ryzling albo cabinet?
To dobre do obiadu na apetyt, a nie pobudzac szare komórki. Oj Boze!
Ile mam jeszcze czasu? Cos mi ta wena dalej nie przychodzi. Skocze do
baru. Nie, to dopiero mi czas uciekinie. U siup... Cholera, robie
byki. Ale tak do lustra? To wyjdzie rymowanka. Z kims? To sie
pogubie. Z dziewczyna? To wyjdzie romans. Siup... O kurde, w glowie
mi sie kreci. Bedzie bajka. Przy muzyce? Nie, bo znowu napisze
cala symfonie. Przy swiecy? Za ciemno, to bedzie tragedia. Siup...
Cholera czcionka mi sie zlewa. Upp... mam czkawke. Musze sie
napic. Tylko co? Od wody mi nie przechodzi. Brzozówke mam w
lazience! Nie, to dobre po goleniu. Siup... Ide do piwnicy, tam mam
dobra nalewke. Ale jak zapije? To zas nic nie napisze. A mam juz
niewiele czasu. To pójde do sasiada! On ma samogon! Tak, tylko to
sie zawsze konczy Izba i pisza inni kwity, a ja tylko je
podpisuje. Siup... Moze mam cos w kanapie? Zawsze chowam przed
stara! No tak. Wtedy mam limo i tez nic nie pisze, bo nie widze.
Siup... Wiem! Pomieszam trunki! Nie... to wyjdzie trylogia. Glowa mi
peka od tego myslenia. Siup... Kurde, dalej ta wena mi nie
przychodzi. Belta sobie chlapne. Taaa... dopiero wyjdzie szmira.
Rakija, albo ouzo, marzenie, to bym napisal ksiazke do geografii.
Siup... Sake! Heh... to bede pisal kursywa. Poncz, to bedzie
elementarz. Aaaaa... co mi sie tak ziewa. Kurde, czas ucieka, a ja
akapitu nie moge zrobic. Siup... Wiem, jagermeister... nie, bo wytne
wszystkich w pien. Po tokaju, czy egri bikaver to skacze z mostu. Po
whiskaczach i brendziakach to zawsze robie western, a potem mnie
dzielnicowy szeryf nachodzi. Siup... Pociagne sobie rurke do
gasiora. Nie, bo mi sie znowu przeleje nogawka. Po rumie, to bujam w
oblokach i tancze lambade. Siup... gdzie ta wena? Cherry, porto; na
tequile mam ochote lub koniaki. Taaa... To moga pic tylko Kusiaki.
Kurde, juz rano. Co ja pi(sa)lem???
Grzegorz Niedzwiecki
http://grzegorz-niedzwiecki.blog.onet.pl/
Użytkownik klon <ropoi@hotmail.comw wiadomooci do grup dyskusyjnych
napisał:1151789839.408357.9@h44g2000cwa.googlegroups.com...
Wena
Nie mam weny. Co zrobic? Musze napisac felieton. Mam tylko trzy dni.
Chyba sie napije. No to siup... Spoko! A jak wypije za duzo? To
wyladuje znowu w Warszawie. A moze tym razem i w Moskwie. A przy
czterech promilach to moge dojechac i do Pekinu. Teraz pytanie, pic
na smutno, czy na wesolo? Jak bede pil na smutno, to napisze
jakies treny, a nie felieton. A jak bede pil na wesolo, to
napisze fraszke i mi nie zaplaca. Trzeba pic umiarkowanie. Eee...
toz to bedzie felieton do bani. No dobra, ale co pic? Piwo, wino,
wódke, spiryt? Tanie, drozsze, czy wynalazki? Od bimbru, to mi
papier zólknie. Piwem go zalewam. Po wódce, to nigdy nie koncze.
Od szampana, robi sie uwertura. Po dzinie pisze za dlugo. Po dykcie
smierdzi bibula. I co robic? Siup... Moze wermut? Tak, tylko, ze
po wermutach, to zawsze rzygam i zas z tego nic nie bedzie. Siup...
Sliwowicy albo zubrówki z kloskiem bym sie napil. Tak, a potem
znowu bede sie czul jakby mnie kon kopnal w glowe. Po likierze
czy miodzie pitnym, to mnie pszczoly ganiaja. Ryzling albo cabinet?
To dobre do obiadu na apetyt, a nie pobudzac szare komórki. Oj Boze!
Ile mam jeszcze czasu? Cos mi ta wena dalej nie przychodzi. Skocze do
baru. Nie, to dopiero mi czas uciekinie. U siup... Cholera, robie
byki. Ale tak do lustra? To wyjdzie rymowanka. Z kims? To sie
pogubie. Z dziewczyna? To wyjdzie romans. Siup... O kurde, w glowie
mi sie kreci. Bedzie bajka. Przy muzyce? Nie, bo znowu napisze
cala symfonie. Przy swiecy? Za ciemno, to bedzie tragedia. Siup...
Cholera czcionka mi sie zlewa. Upp... mam czkawke. Musze sie
napic. Tylko co? Od wody mi nie przechodzi. Brzozówke mam w
lazience! Nie, to dobre po goleniu. Siup... Ide do piwnicy, tam mam
dobra nalewke. Ale jak zapije? To zas nic nie napisze. A mam juz
niewiele czasu. To pójde do sasiada! On ma samogon! Tak, tylko to
sie zawsze konczy Izba i pisza inni kwity, a ja tylko je
podpisuje. Siup... Moze mam cos w kanapie? Zawsze chowam przed
stara! No tak. Wtedy mam limo i tez nic nie pisze, bo nie widze.
Siup... Wiem! Pomieszam trunki! Nie... to wyjdzie trylogia. Glowa mi
peka od tego myslenia. Siup... Kurde, dalej ta wena mi nie
przychodzi. Belta sobie chlapne. Taaa... dopiero wyjdzie szmira.
Rakija, albo ouzo, marzenie, to bym napisal ksiazke do geografii.
Siup... Sake! Heh... to bede pisal kursywa. Poncz, to bedzie
elementarz. Aaaaa... co mi sie tak ziewa. Kurde, czas ucieka, a ja
akapitu nie moge zrobic. Siup... Wiem, jagermeister... nie, bo wytne
wszystkich w pien. Po tokaju, czy egri bikaver to skacze z mostu. Po
whiskaczach i brendziakach to zawsze robie western, a potem mnie
dzielnicowy szeryf nachodzi. Siup... Pociagne sobie rurke do
gasiora. Nie, bo mi sie znowu przeleje nogawka. Po rumie, to bujam w
oblokach i tancze lambade. Siup... gdzie ta wena? Cherry, porto; na
tequile mam ochote lub koniaki. Taaa... To moga pic tylko Kusiaki.
Kurde, juz rano. Co ja pi(sa)lem???
Grzegorz Niedzwiecki
http://grzegorz-niedzwiecki.blog.onet.pl/
WINO SZAMPANSKIE
Niezle to bywa czasem, co przymusi.
Mruczalo wino, iz go czopek dusi,
I zwawe wielce,
Wrzalo w butelce.
I poty wrzalo, az go sie pozbylo.
Ale cóz sie wydarzylo?
Przez polowe wylecialo,
Co zostalo, wywietrzalo;
Az na koniec wlasnym czynem
Poszlo w ocet, bywszy winem.
Z upowaznienia
michal
Wena
Nie mam weny. Co zrobić? Muszę napisać felieton. Mam tylko trzy dni. Chyba się
napiję. No to siup… Spoko! A jak wypiję za dużo? To wyląduję znowu w Warszawie.
A może tym razem i w Moskwie. A przy czterech promilach to mogę dojechać i do
Pekinu. Teraz pytanie, pić na smutno, czy na wesoło? Jak będę pił na smutno, to
napiszę jakieś treny, a nie felieton. A jak będę pił na wesoło, to napiszę
fraszkę i mi nie zapłacą. Trzeba pić umiarkowanie. Eee… toż to będzie felieton
do bani. No dobra, ale co pić? Piwo, wino, wódkę, spiryt? Tanie, droższe, czy
wynalazki? Od bimbru, to mi papier żółknie. Piwem go zalewam. Po wódce, to
nigdy nie kończę. Od szampana, robi się uwertura. Po dżinie piszę za długo. Po
dykcie śmierdzi bibuła. I co robić? Siup… Może wermut? Tak, tylko, że po
wermutach, to zawsze rzygam i zaś z tego nic nie będzie. Siup… Śliwowicy albo
żubrówki z kłoskiem bym się napił. Tak, a potem znowu będę się czuł jakby mnie
koń kopnął w głowę. Po likierze czy miodzie pitnym, to mnie pszczoły ganiają.
Ryzling albo cabinet? To dobre do obiadu na apetyt, a nie pobudzać szare
komórki. Oj Boże! Ile mam jeszcze czasu? Coś mi ta wena dalej nie przychodzi.
Skoczę do baru. Nie, to dopiero mi czas uciekinie. U siup… Cholera, robię byki.
Ale tak do lustra? To wyjdzie rymowanka. Z kimś? To się pogubię. Z dziewczyną?
To wyjdzie romans. Siup… O kurde, w głowie mi się kręci. Będzie bajka. Przy
muzyce? Nie, bo znowu napiszę całą symfonię. Przy świecy? Za ciemno, to będzie
tragedia. Siup… Cholera czcionka mi się zlewa. Upp… mam czkawkę. Muszę się
napić. Tylko co? Od wody mi nie przechodzi. Brzozówkę mam w łazience! Nie, to
dobre po goleniu. Siup… Idę do piwnicy, tam mam dobrą nalewkę. Ale jak zapiję?
To zaś nic nie napiszę. A mam już niewiele czasu. To pójdę do sąsiada! On ma
samogon! Tak, tylko to się zawsze kończy Izbą i piszą inni kwity, a ja tylko je
podpisuję. Siup… Może mam coś w kanapie? Zawsze chowam przed starą! No tak.
Wtedy mam limo i też nic nie piszę, bo nie widzę. Siup… Wiem! Pomieszam trunki!
Nie… to wyjdzie trylogia. Głowa mi pęka od tego myślenia. Siup… Kurde, dalej ta
wena mi nie przychodzi. Bełta sobie chlapnę. Taaa… dopiero wyjdzie szmira.
Rakija, albo ouzo, marzenie, to bym napisał książkę do geografii. Siup… Sake!
Heh… to będę pisał kursywą. Poncz, to będzie elementarz. Aaaaa… co mi się tak
ziewa. Kurde, czas ucieka, a ja akapitu nie mogę zrobić. Siup… Wiem,
jagermeister… nie, bo wytnę wszystkich w pień. Po tokaju, czy egri bikaver to
skaczę z mostu. Po whiskaczach i brendziakach to zawsze robię western, a potem
mnie dzielnicowy szeryf nachodzi. Siup… Pociągnę sobie rurkę do gąsiora. Nie,
bo mi się znowu przeleje nogawką. Po rumie, to bujam w obłokach i tańczę
lambadę. Siup… gdzie ta wena? Cherry, porto; na tequilę mam ochotę lub koniaki.
Taaa… To mogą pić tylko Kusiaki.
Kurde, już rano. Co ja pi(sa)łem???
Grzegorz Niedźwiecki
grzegorz-niedzwiecki.blog.onet.pl/