W obronie krzyża
Mysłowiczanie oczekują budowy krytej pływali z prawdziwego zdarzenia
( Dziennik Zachodni )
Jeżeli za dwa lata w Mysłowicach zostanie zbudowany nowy basen, będzie on na Słupnej, Bończyku lub w Brzęczkowicach. Budowa w najbogatszej wersji może pochłonąć nawet 30 mln zł, a roczne utrzymanie ok. 1,3 mln zł. Wstępną koncepcję zaprezentowano w poniedziałek w magistracie.
Jej autorem jest Mariusz Szczuraszek z pracowni AT97 z Piaseczna. Efekty jego pracy mogą budzić zarówno zachwyt, jak i obawy.
Architekci wzięli pod uwagę trzy lokalizacje dla miejskiego basenu - przy hali widowiskowo-sportowej przy ul. Bończyka, na Słupnej tuż obok otwartego kąpieliska i muzeum oraz w Brzęczkowicach pomiędzy parkingiem przy ul. Ziętka a dawną siedzibą Telekomunikacji Polskiej. Każda z nich ma swoje wady i zalety.
Jeżeli chodzi o dostępność, to najlepiej byłoby wybudować basen w Brzęczkowicach. - To największe osiedle w mieście, więc wielu ludzi miałoby blisko - uważa prezydent Grzegorz Osyra. - Mniej więcej równy dojazd z każdej strony miasta jest do Słupnej - twierdzi jego zastępca Tadeusz Chowaniak. - Hala i basen stworzyłyby piękny kompleks sportowy - argumentuje Osyra. Gdyby miał wybierać już dziś, wskazałby właśnie tę ostatnią lokalizację. Chowaniak obstawiałby Słupną.
Gdzie stanie pływalnia? Tego pewno dowiemy się dopiero pod koniec grudnia. Prezydent zapewnia, że tę decyzję podejmie wspólnie z radnymi. Ostateczny projekt koncepcji pływalni ma być gotowy na św. Mikołaja, więc radni będą mogli nim oficjalnie zająć się na posiedzeniu zwołanym w okresie między świętami a Nowym Rokiem.
Sam Szczuraszek wskazuje na Słupną. Głównie ze względu na teren. Jest go tam tyle, że pływalnia de facto byłaby małym aqua parkiem. Oprócz spełniającego międzynarodowe wymogi sportowe basenu (długość 25 m, szerokość - 16 m), znalazłoby się miejsce na dwa brodziki, bicze wodne, jaccuzzi, cztery sauny, grotę sztucznych fal i dwie duże zjeżdżalnie. - Nie problem byłoby ją również rozbudować, bo za kilka lat oczekiwania wobec takich obiektów mogą się zmienić - podkreśla w rozmowie z PDZ Mariusz Szczuraszek.
Jego zdaniem pływalnia w tym miejscu idealnie dopełniłaby istniejące już tam obiekty - odkryte kąpielisko, siatkarskie boiska, miejsce na plenerowe imprezy, a nawet muzeum. Gdyby taki obiekt udało się wybudować, to w ciągu jednej godziny mogłoby korzystać z niego nawet 200 osób.
Słupna ma jednak wadę - niedrożne skrzyżowanie ul. Oświęcimskiej ze Stadionową, która wiodłaby do pływalni. - Przebudowa mogłaby pochłonąć nawet dwa dodatkowe miliony - zastrzega prezydent.
Takich problemów nie byłoby zarówno na Bończyku, jak i w Brzęczowicach. Tylko, że budując basen w tych miejscach, trzeba by poważnie ograniczyć jego funkcje. Byłoby mniej miejsca na odnowę biologiczną, zjeżdżalnia byłaby mniejsza i tylko jedna. Trzeba by również zniszczyć częściowo wykonane już miasteczko rowerowe przy hali. - W Brzęczkowicach jest więcej miejsca, ale obiekt byłby ciasno wpisany w istniejącą zabudowę - dodaje Szczuraszek. Decyzja nie będzie więc łatwa.
Według wstępnych wyliczeń, budowa najbogatszej wersji na Słupnej, według dzisiejszych cen, kosztowałaby nawet 28 mln zł. Zastosowanie energooszczędnych rozwiązań (np. ogrzewanie ciepłem odzyskanym z basenowej wody) podrożyłoby inwestycję o kilka milionów. Ale byłaby tańsza w eksploatacji. Według wstępnych obliczeń, żeby utrzymać basen, gmina musiałaby rocznie wykładać ok. 1,3 mln zł. Ogrzanie 3 tys. m. kw. powierzchni pochłonęłoby 350 m. sześc. gazu miesięcznie, a oświetlenie - 230 kWh. Koszty razem z wodą do napełnienia basenu pochłonęłyby rocznie ok. 620 tys. zł. Drugie tyle, trzeba by zagwarantować na wynagrodzenia, ponieważ do obsługi takiego obiektu potrzeba 22 pracowników. Szczuraszek, założył, że każdy z nich zarobiłby 2,5 tys. brutto, więc całkowite koszty wyniosłyby ok. 1,3 mln zł. - Zakładaliśmy, że tyle rocznie możemy wydawać na utrzymanie basenu - uważa Tadeusz Chowaniak. Gdyby cenę godziny pobytu na basenie ustalić na 8 zł, to żeby w ciągu roku koszty jego eksploatacji zwróciły się, dziennie basen musiałoby odwiedzać prawie 500 osób spędzających na nim przynajmniej godzinę.
Prezydent i część radnych chce basenu na Bończyku
( POLSKA Dziennik Zachodni )
Choć jeszcze nie podjęto formalnej decyzji, to wiele wskazuje na to, że kryta pływalnia stanie obok hali widowiskowo-sportowej przy ul. Bończyka. Wszystko fajnie, tylko będzie trzeba zniszczyć miasteczko rowerowe i tor modelarski, wybudowany tam całkiem niedawno.
Pod wnioskiem o wskazanie właśnie tej lokalizacji podpisali się przede wszystkim członkowie koalicji Lewica i Demokraci - Nowe Mysłowice - Platforma Obywatelska. Ale ideę wsparło również dwóch rajców z opozycyjnego Samorządowego Porozumienia Mysłowic. Głównym promotorem budowy basenu na Bończyku jest sam prezydent. - - Hala i basen stworzyłyby piękny kompleks sportowy - argumentował Grzegorz Osyra, gdy architekci prezentowali swoje propozycje.
Wszystko wydaje się więc przesądzone. Jednak ta lokalizacja ma dwie poważne wady. Jeżeli chodzi o możliwości architektoniczne, po prostu niewiele miejsca, będzie to mocno okrojona wersja krytej pływalni. Najlepiej dla mieszkańców byłoby, gdyby stanęła na Słupnej. Wszystkie koncepcje przedstawiamy poniżej.
Drugi minus to istniejące w tym miejscu miasteczko rowerowe, które mogłoby służyć jako tor modelarski. Jeżeli w tym miejscu powstanie pływalnia, to będzie musiało ono zniknąć. W błoto zostanie wyrzucone kilkaset tysięcy zł wydanych na jego stworzenie.
Sprawę z tego zaczął sobie zdawać chyba Osyra, bo rozesłał do rajców list. Napisał w nim, że skoro bardzo chcą, by pływalnia była na Bończyku, to on ją tam wybuduje, ale muszą pamiętać, że zniszczone zostanie miasteczko.
Promotorom idei pływalni obok hali sportowej najwyraźniej to nie przeszkadza. - W zasadzie decyzja jest podjęta. Dla 20-milionowej inwestycji czasem trzeba coś poświęcić - mówi radny z Bończyka Bogdan Sablik (Lewica i Demokraci). - Nie chcę używać takich słów jak: nieprzemyślana decyzja, brak konsultacji. Ale skoro kiedyś decyzje zostały podjęte (dot. lokalizacji miasteczka - przyp. red), to może nie te nasze były nieprzemyślane? - pyta enigmatycznie Sablik.
Trzy warianty
Kryta pływalnia może stanąć w trzech miejscach. Przynajmniej tyle lokalizacji rozpatrywali architekci z pracowni AT97, którym zlecano opracowanie wstępnej koncepcji tej inwestycji.
Pierwsza to przy hali widowiskowo-sportowej przy ul. Bończyka, druga - na Słupnej tuż obok otwartego kąpieliska i muzeum, a trzecia w Brzęczkowicach pomiędzy parkingiem przy ul. Ziętka a dawną siedzibą Telekomunikacji Polskiej. Każda z nich ma swoje wady i zalety.
Projektanci wskazują, że najlepiej byłoby wybudować ją na Słupnej. Tam nie ma ograniczeń w budowie. Oprócz spełniającego międzynarodowe wymogi sportowe basenu (długość 25 m, szerokość - 16 m), znalazłoby się miejsce na dwa brodziki, bicze wodne, jaccuzzi, cztery sauny, grotę sztucznych fal i dwie duże zjeżdżalnie.
Słupna ma jednak wadę - niedrożne skrzyżowanie ul. Oświęcimskiej ze Stadionową, która wiodłaby do pływalnie.
Takich problemów nie byłoby zarówno na Bończyku, jak i w Brzęczowicach. Tylko, że budując basen w tych miejscach, trzeba by poważnie ograniczyć jego funkcje. Byłoby mniej miejsca na odnowę biologiczną, zjeżdżalnia byłaby mniejsza i tylko jedna. W Brzęczkowicach jest więcej miejsca, ale obiekt byłby ciasno wpisany w istniejącą zabudowę.
Według wstępnych wyliczeń, budowa najbardziej "bogatej" wersji na Słupnej, według dzisiejszych cen kosztowałaby nawet 28 mln zł. Zastosowanie energooszczędnych rozwiązań (np. ogrzewanie ciepłem odzyskanym z basenowej wody) podrożyłoby inwestycję o kilka milionów. Ale byłaby tańsza w eksploatacji.