Telekomunikacja Polska SA Wałbrzych


W obronie krzyża


Początki bukmacherstwa
Ojczyzną bukmacherstwa jest Anglia, gdzie w Londynie około 1780 roku, w domu licytacji Richarda Tattersalla rozpoczęto przyjmowanie zakładów na wyścigi koni. Termin bukmacherstwo wywodzi się od prowadzenia księgi zapisów handlowych i tak zapożyczony, przyjął się, jako określenie czynności polegających na dokonywaniu zapisu i potwierdzaniu przyjęcia zakładów. W XIX wiecznej Anglii przez długi czas słowo bukmacher z różnych powodów nie miało najlepszych notowań. Dopiero działania dwóch przedstawicieli tego zawodu - Freda Swindela i Leviathana Daviesa doprowadziły do powstania listy zakładów publikowanych w całym Londynie, również w prasie, a profesjonalnie zorganizowana działalność handlowa umożliwiała obstawianie zakładów poza miejscem ich rozgrywania. W 1866 roku bukmacherstwo dotarło za ocean, do USA. Wtedy to, w Filadelfii założono pierwsze amerykańskie przedsiębiorstwo bukmacherskie.
Pierwsze piłkarskie zakłady
W 1922 roku angielska firma Littlewood Pools of Liverpool zaprosiła graczy do typowania wyników meczów piłkarskich. W odróżnieniu od tradycyjnie znanych wśród Anglików zakładów bukmacherskich, typowano rozstrzygnięcia meczów ujętych w zestawy par i wypłacano wygrane za trafienie określonych regulaminem stopni wygranych, dzieląc pulę stawek na część przeznaczoną na wygrane. Około 10 lat później podobną koncepcję gry wypracowali Szwedzi. Pierwsze zakłady piłkarskie, zaczęto zawierać w tym kraju w 1934 roku. Szwedzi, jako pierwsi wprowadzili metodę typowania systemowego na specjalnych blankietach.
Angielskie i szwedzkie doświadczenia przyjęły się w innych krajach europejskich. Począwszy od lat 50 ubiegłego wieku grano w piłkarskie zakłady wzajemne praktycznie w całej Europie.
Rozwój telekomunikacji i transmisji danych doprowadził do udostępnienia klientom możliwości zawierania tych zakładów w systemach on-line. Takie rozwiązanie zastosowano po raz pierwszy w Kanadzie, w 1972 roku.
Zakłady piłkarskie w Polsce
W Polsce zawieranie piłkarskich zakładów wzajemnych wprowadzono w roku 1956.
Pierwszy zestaw par na zakłady piłkarskie z dnia 18 marca 1956 roku obejmował mecze:
1. Budowlani Opole - Stal Stoczniowiec 5 : 1 - wynik zakładu 1
2. Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 3 : 1 - wynik zakładu 1
3. Gwardia Warszawa - ŁKS 0 : 2 - wynik zakładu 2
4. Kolejarz Poznań - Garbarnia 1 : 0 - wynik zakładu 1
5. Lechia Gdańsk - CWKS Warszawa 1 : 3 - wynik zakładu 2
6. Wisła Kraków - Gwardia Bydgoszcz 2 : 0 - wynika zakładu 1
7. Cracovia - AKS Chorzów 2 : 1 - wynik zakładu 1
8. Górnik Radlin - Stal Gdańsk 1 : 0 - wynik zakładu 1
9. Górnik Bytom - Naprzód Lipiny 1 : 1 - wynik zakładu X
10. Górnik Wałbrzych - Polonia Bytom 0 : 1 - wynik zakładu 2
11. Sparta Lubań - Warta Poznań 3 : 1 - wynik zakładu 1
12. Stal Mielec - CWKS Kraków 1 : 2 - wynik zakładu 2
13. Brak danych
14. Brak danych
Zasygnalizowano tu pozycje 13 i 14 ( dane nazw par - nieznane ). Uczestnicy tych historycznych zakładów mieli za zadanie typować rozstrzygnięcie również meczów ujętych na tych pozycjach. Ówczesny regulamin przewidywał dwa stopnie wygranych: za 12 i 11 trafnie wytypowanych rozstrzygnięć meczów. Dwa dodatkowe mecze typowano na wypadek odwołania któregoś ze spotkań.
W tych pierwszych zakładach zawarto 888.448 zakładów prostych i stwierdzono:
13 rozwiązań I stopnia (12 trafnych typowań)
297 rozwiązań II stopnia (11 trafnych typowań)
Wypłaty ukształtowały się na poziomie: 41.005 zł za "12" i 1.196 zł za "11". ( wygrana w zł według wartości waluty z 1956 roku )
Zakłady piłkarskie szybko zdobywały popularność. Już 1 kwietnia 1956 roku, a więc w dwa tygodnie po inauguracji liczba przekroczyła 1.500.000 zawartych zakładów.

mam nadzieje ze sie przyda a pozatym fajny temat masz



SE juz spekuluje, oczywiście nieśmiertelny Wójt juz przebiera nogami. Zobaczymy.........

Cytat:
Król Popcornu zwinie stragan?
WłaścicieleITI mają dość nieporadności i niekompetencji Piotra Zygo

Prezes Legii Piotr Zygo w ostatnich dniach ma kłopoty ze zdrowiem. Przeszedł już operację kontuzjowanego kolana. Żeby to był jego jedyny problem
FOTO Kuba Atys/Agencja Gazeta

Nie wystarczy być kibicem i menedżerem bankowym, żeby móc prowadzić klub piłkarski. Przekonał się o tym prezes Legii - Piotr Zygo, który za chwilę może stracić stołek.

"Wójt": z Legii skóry bym nie zdarł

Jego nominacja była wielką niespodzianką, nie tylko dla kibiców. Specjalista od organizacji banków wcześniej nie miał nic wspólnego z futbolem. Może tyle, że przez parę lat chadzał na mecze Legii Warszawa jako jej sympatyk. Włodarze ITI podkreślali jednak, że najbardziej zależy im na finansach klubu.

Za pieniądze ITI i miasta
Rzeczywiście, klub prawie w całości pozbył się dwudziestomilionowych długów, ale trudno to zapisać na plus akurat Piotrowi Zygo. Uregulował po prostu rachunki za pieniądze ITI. Tak samo, choć prezes Legii lubi się tym chwalić, ciężko jemu przypisywać wymianę płyty boiska połączoną z zamontowaniem ogrzewania, nowe oświetlenie czy trwający remont elewacji. To w całości zasługa i pieniądze miasta.

Bilans pierwszych tygodni "Króla Popcornu", jak nazywają złośliwie prezesa niektórzy kibice z Łazienkowskiej (odkąd wprowadził sprzedaż prażonej kukurydzy w miejsce kiełbasek), jest fatalny. Kiedy obejmował Legię, trybuny pękały w szwach. Teraz pustoszeją. Kibice byli ufni, teraz są obrażeni. Zygo wyrzucił na bruk trenera Dariusza Kubickiego i tak załatwiał sprawę z Jozefem Chovancem, że ten wystawił Legię do wiatru. Mało? Już nawet sportowe wyniki nie bronią prezesa Zygo.

Jednego nie można odmówić włodarzowi Legii - jest stanowczy. Pracowników traktuje ostro, jeśli ktoś nie spełnia wymagań, traci pracę. To pewnie odpowiada właścicielom ITI, Mariuszowi Walterowi i Janowi Wejchertowi. Oni też nie zamierzają zatrudniać kogokolwiek, jeśli jego praca nie daje efektów. Dlatego Piotr Zygo dostał czas do końca roku. W ITI zadecydowano: jeśli nie będzie miał w końcu sukcesów, straci pracę. Ma to jak w banku.

Janusz Wójcik (51 l.) niedawno odrzucił ofertę pracy w Bahrajnie, teraz ma ofertę pracy z reprezentacją Ghany. Nie jest wykluczone, że były trener warszawskiej Legii wyląduje jednak na Łazienkowskiej.

- Legia nie zasługuje na to, co się wokół niej dzieje - mówi "Wójt". - Atmosfera nie jest najlepsza. Jak to możliwe, że przyjeżdża do Warszawy Groclin i wygrywa?! To skandal! Ci, co przyjeżdżają na Legię, muszą się jej bać!

Czy w takiej sytuacji byłby skłonny podjąć się pracy z Legią? Wójcik przyglądał się, jak Legia pertraktuje z Chovancem. Był zdziwiony całą sytuacją.

- Nie wiem, kto tam zawinił, ale to była farsa - mówi. - Z drugiej strony pytam się, dlaczego Czesi mają nas uczyć gry w piłkę? W przeszłości spotkałem się z panem Chovancem na Legii. On prowadził reprezentację Czech, a ja naszą i wygraliśmy 2:1. To była dla panów z Czech lekcja pokory.

Chovanec miał zarabiać 15 tys. euro.

- Był czas, gdy sprawy finansowe stawiałem ostro - mówi Wójcik. - Teraz myślę, że spokojnie się dogadamy. Skóry z Legii na pewno nie zedrę.

Piotr Zygo ma 36 lat. Z wykształcenia jest historykiem, ale wsławił się skuteczną pracą w marketingu Eurobanku i Lukas Banku. Wcześniej pracował w Wizji TV i Telekomunikacji Polskiej. Urodzony i wychowany na warszawskim Grochowie, choć jego ojciec był koszykarzem Górnika Wałbrzych.
autor: Paweł Burlewicz Paweł Rassek