W obronie krzyża
Nadania odznaczen za bitwe pod Albuhera 6 sierpien 1811.
Kpt. Maksymilian Niezabitowski - krzyz Legii Honorowej Nr 29624
Kpt. Wincenty Walewski - krzyz Legii Honorowej Nr 29625
Kpt. Aleksander Konopka - krzyz Legii Honorowej Nr 29626
Por. P. Rogoyski - krzyz Legii Honorowej Nr 29627
Por. K. Wojciechowski - krzyz Legii Honorowej Nr 29628
Sierzan major Leon Modrzynski - krzyz Legii Honorowej Nr 29629
Sierzant Jerzy Greczyn - krzyz Legii Honorowej Nr 29630
Kpt. Wincenty Konopka - krzyz Legii Honorowej Nr ?
Brygadier Andrzej Knol - krzyz Legii Honorowej Nr ?
Szef Szwadronu, Telesfor Kostanecki - Krzyz Oficerski Legii Honorowej Nr ?
Plk. Jan Konopka - awans do stopnia Generala Brygady
W czasie bitwy pod Albuerą powiedział to szef szwadronu Telesfor Kostanecki, do ppor. Kajetana Wojciechowskiego (i prawdopodobnie ppor. Piotra Rogojskiego), których dwa plutony flankierów, przebyły rzeczkę Albuerę (albo strumień Chicapiorna, nie moge dokładnie dopatrzyc się na mapię, w każdym bądź razie forsowali przeszkode wodną na południe od m. Albuera) i zwarł się w starci z dragonami angielskimi (wg Kujawskiego był to 3 pdrag. gw). Naszych wspierały dwa plutony pod kpt. Leszczyńskim, który został zabity w czasie walki. Warto dodać, że pułk dragonów, który brał udział w walce, rzucany częściami, liczył 374 szable, tak więc naszych chłopców było trzy razy mniej. Kujawski twierdzi nawet, że w walce brały udział tylko dwa plutony, a więc tylko 50 ludzi. Nasze straty wyniosły (głównie w odwrocie ponoć 16-17 ludzi). Anglików 10 zabitych (w tym jeden oficer) 9 rannych i jeden wzięty do niewoli. Wyrzut Kostaneckiego był spowodowany tym, że nasi nie słuchali rzekomo rozkazu o odwrocie, co wg Kujawskiego nie było zgodne z prawdą.
No, a bitwa rzecz jasna 16 maja 1811.
Telesfor Kostanecki
edit:
No chyba nie on, bo zmarł przecież w 1826
Pamiętałem, że Mielżyńskiego albo zabili albo wzięli do niewoli w tym okresie
edit 2: Mam szczęście do pana pułkownika ( zobacz)
płk Telesfor Kostanecki - pod Wittenbergą 1813
Widzę Castiglione, że czytasz Kujawskiego. Ja niestety nie pamietam, ktao je zawiózł, ale to chyba była jakiś francuz i była z tego niezła chryja.
Pod Albuherą odznaczeni zostali jeszcze:
szef szwadronu Telesfor Kostanecki, podobnież jeden z najwybitniejszych oficerów tej broni. To on wyprowadził pułk z opresji pod Yavennes. Zginął pod Wittenbergą 23 VIII 1813 roku. Otrzymał oficerską LH.
kapitan Wincenty Konopka, brat pułkownika. Zdobył jeden ze sztandarów. Oficerska LH.
kapitan Maksymilian Niezabitowski, of. LH.
kapitan Wincenty Walewski, of. LH.
kapitan Aleksander Konopka, w 1830 ppłk, walczył w powstaniu, zmarł na cholerę 24 IV 1831, of. LH.
st. wachmistrz Leon Mozdrzyński, kawalerska LH.
wachmistrz, Jerzy Greczyn, kaw. LH.
brygadier Andrzej Knoll, kaw.LH.
oficerską LH dostał chyba też szef szwadronu A. Huppe, ranny odłamkiem granatu (być może z tego granatnika, który zdobyli Polacy na baterii Cleeve'sa). Zmarł we Francji w 1832 roku. Ale nie mam tego w swoich notatkach, a wyadje mi sie, ze było 11 odznaczonych. Castiglione możesz to potwierdzić?
Nadania z 6 VIII 1811, za S. Kirkor, Legia Nadwiślańska 1808-1814, Londyn 1981.
Natomiast główny bohater Jan Konopka, co do którego datu urodzin nie ma pewności, podobnie jak do przyczyny śmierci, co do której nie znalazłem wiadomości (facet miał w momencie śmierci 40 lub 38 lat i właśnie objął dowództwo jednej z brygad ułanów:huh: ), został mianowany instruktorem nowopowstających pułków lansjerów i wkrótce miał opuścić gościnną hiszpańską ziemię. Podobno był dość zarozumiałym typem, tak przynajmniej ocenił go w swoich pamiętnikach Załuski.
Ciekawe, czy ci odznaczeni podoficerowie również zdobyli sztandary?
X - Franciszek Brzechwa
E - Dawid Szawliński
I - Telesfor Kostanecki
J - Francois Aubry
Kostanecki pod Wittenbergą 1813
Edit: dokładniej mówiąc: płk.Telesfor Kostanecki
Brawo Misza
Tak zginął pułkownik Telesfor Kostanecki pod Wittenbergą.
Twoje pytanie.
Wiosną 1807 polski pułk jazdy opuścił Neapol i 13 maja przybył do Lignicy, zaś 15 maja pod Szczawnem rozbił oddziały pruskie, idące na Wrocław. W tym starciu Szulc odznaczył się wybitnie i został ranny kulą w prawe ramię. Stan służby Szulca mówi, że w pułku Ulanów Nadwiślańskich, który powstał z pułku jazdy z Włoch, został mianowany kapitanem 28 maja 1808 i tego samego dnia otrzymał krzyż kawalerski Legii Honorowej. Pułk przebywał wtedy we Francji, w czerwcu przeszedł do Hiszpanii. Niełatwe tam były boje! Szulc brał udział we wszystkich akcjach swego pułku, odznaczył się przy przejściu rzeki Ebro, przy oblężeniu Saragossy (gdzie był ranny w lewe ramię), przy blokadzie tego miasta. Był w bitwie pod Tudelą. Pułkiem dowodził Jan Konopka, odważny i wsławiony szarżami, które prowadził, ale nazbyt pewny siebie, a więc czasem lekkomyślny. Słyszeli ułani o szarży szwoleżerów pod Somosierrą, podobne śniły im się sukcesy. Spod Saragossy poszli na zachód, po bitwie pod Ponte Almaras poszli do Portugalii, odcięci przez Anglików przedzierać się musieli przez góry Leonu do Avila, gdzie dowiedzieli się, że Napoleon opuścił już Madryt i Hiszpanię, by iść na nową wojnę z Austrią. Ułanów z Madrytu skierowano na południe do Toledo i dalej ku wąwozom gór Sierra Morena. Ryzykowna to była wyprawa, kazano pułkowi pozostawić sztandary w Madrycie. Konopka tylko drzewca w futerałach pozostawił, chorągwie wiózł w swoim furgonie. Z Toledo wyszli 20 marca 1809. Zbliżała się chwila, która jak zmora ciąży nad wspomnieniami jeńca z Kelso. Na noc z 23 na 24 marca piechota i artyleria stanęły we wsi Mora, dla ułanów wyznaczono stanowiska o milę dalej we wsi Orias, pod wysoką górą, przez którą już przedtem stromą drogą w zygzak często za dnia posuwali się do wsi Jovenes, na dużej polanie za górą. Tym razem Konopka tam na noc z pułkiem pozostał. Służba tej nocy przypadła kpt. Szulcowi. Pułk rozlokowano kompaniami po oberżach, wszystkie dojścia do wsi obstawiono pikietami. Pod murem kościoła stała w pogotowiu 5.kompania. Noc była cicha, w tej ciszy słychać było jakieś poruszenia i jakby tętent koni. Pułkownik zignorował raport o tym, twierdząc że nieprzyjaciel jest jeszcze oddalony o parę dni marszu. Przyszedł ranek mglisty, zagrała pobudka, żołnierze chodzili koło koni, oficerowie jeszcze po kwaterach spoczywali. Naraz pikiety dały ognia, placówki zostały spędzone przez atak Hiszpanów. Pod osłoną 5.kompanii pułk uformował się szybko n
a placu za wsią. Nadjechał pułkownik i szefowie szwadronów. Gdy mgła się podniosła ujrzano na polanie liczną kawalerię hiszpańską i dwie baterie. Odwrót pułku długą kolumną zaczął się stępa i w porządku. Na czele szła 8.kompania, którą dowodził Szulc. Krótko to trwało. Pułk był otoczony, przed sobą miał dwa pułki kawalerii hiszpańskiej, pięć pułków za sobą. Straż tylna dawała silny odpór, padł tam zrąbany porucznik Stawiarski. Przednia kompania Szulca ruszyła do szarży, na wąskiej drodze górskiej starły się fronty dwóch kolumn. Walka była krwawa, trupy i ranni zawalali drogę. Pod naporem ułanów wielu Hiszpanów z koni zsiadło i darło się w górę lub rzucało w przepaść, inni w tył uciekali. Po drugiej szarży droga stała się wolniejsza, pułk ruszył naprzód kłusem, potem galopem. W tym boju pułk. Konopka stracił kontakt z pułkiem i po przejściu góry z szefem szwadronu Ruttie i kilkunastu ułanami uchodził. Pułk wyprowadził na równinę i tam go uformował szef szwadronu Telesfor Kostanecki, za nimi nacierali Hiszpanie. Na równinie, pod wsią, pułk napotkał masy kawalerii hiszpańskiej, lecz po paru godzinach przedarł się do wsi Mora. Za tą wsią dywizja gen. Valence stanęła w szyku bojowym. Pułk był uratowany, lecz stracił ponad dwustu ludzi w zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Przepadły wszystkie bagaże, furgony, chorągwie, które jeszcze za Francji rewolucyjnej pułkowi we Włoszech dane były. Najwięcej strat poniosła kompania piąta straży tylnej, i ósma, która szła na czele kolumny i szarżę prowadziła. Jej dowódca, kpt. Szulc, ciężko ranny postrzałem w prawą nogę, poszedł do niewoli. Podobny los spotkał rannego kapitana Kajetana Stokowskiego. Wspomnienie tego bólu i tych strat, bohaterskiego lecz niesławnego końca swej wojaczki, uniósł ze sobą jeniec z Kelso, Szulc, i teraz w tym szkockim miasteczku, wraz z kpt. Stokowskim i por. Stawiarskim ze smutkiem tylko o tym boju mówić mogli.
Hiszpanie przekazali jeńców polskich Anglikom 19 lipca 1809. Przewieziono ich do Portsmouth, stąd do pobliskiego obozu jeńców w Bishop’s Waltham. Jeszcze w niewoli hiszpańskiej dochodziły ich wieści o nowej wojnie z Austrią, o bitwie pod Raszynem, o przesadnie i przedwcześnie rozgłoszonym zwycięstwie Austriaków pod Essling. Teraz nie mogli ukryć przed nimi Anglicy wiadomości o zwycięstwie Napoleona pod Wagram, o wyprawie galicyjskiej księcia Józefa i uwolnieniu Krakowa, o poddaniu się Austrii. Tylko w Hiszpanii wojna nadal trwała. Tam walczył ich pułk, by zmazać hańbę porażki pod Jovenes. W bitwie pod Ocana (19 listopada 1809) ten pułk w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa. Szulc żal czuć musiał, że nie bierze w tych walkach udziału, że gnuśnieje za drutami. Bo choć kulał, czuł że może jeszcze dosiąść konia.
Z końcem listopada 1810 przewieziono Szulca i jego kolegów do Szkocji do Kelso i tu dano im pewną swobodę, związawszy ich słowem honoru, że nie uciekną. Tu doszła ich wieść o bitwie pod Albuera (16 maja 1811), gdzie ich pułk rozbił szarżami cztery bataliony angielskie, wziął siedem sztandarów. Spłacił swój dług za Jovenes z nadwyżką, posypały się na pułk odznaczenia i awanse. Konopka został generałem, dowództwo pułku objął Ferdynand Stokowski, brat Kajetana, który teraz przebywał z Szulcem w Kelso. Niewola i bezczynność coraz cięższe zdać im się musiały. Może Szulc stawał nad rzeką Tweed i w smętnej zadumie pytał sam siebie: Co dalej, co dalej będzie? O rzeko, gdzie płyniesz, o losie, gdzie zaprowadzisz człowieka? Nawet najbardziej fantastyczne wizje nie mogły roztoczyć przed Szulcem tych dziejów, które go jeszcze czekały. Nic to, że kulał; nic to, że siwizną były przyprószone jego włosy, a ciało pełne blizn po ranach. Przemierzył kraje od Polski po Neapol, od Bosforu po Portugalię, a jeszcze dalsze czekały go wędrówki.
...