Teleśnica Oszwarowa


W obronie krzyża

ja bym polecala:
- chatke studencka w starym lupkowie
fajny klimat pustej doliny w ktorej jest tylko ta chatka

-baze namiotowa w lopience
mozna sobie wieczorem isc posluchac wiatru w pobliskiej cerkwi

- baza namiotowa w rabym tez czasem bywa fajna(o ile nie zjedzie jakas ekipa samochodowa z glosnikami)

- szalaso-wiata na przeleczy zebrak
trzeba uwazac czy nie ma zmij w srodku bo jakos ulubily sobie to miejsce

- szalas przy szlaku granicznym niedaleko czerteza, jest on po slowackiej stronie (trzeba byc czujnym bo czasem straz graniczna przepedza ale nie zawsze- mnie sie udalo spedzic tam noc dwa razy

- wiata przy stokowce z sukowatego do huczwic- kolo malutkiego jeziorka
nie ma tam wysokich gor i porazajacych widokow, ale naprawde mozna poczuc klimat bieszczad sprzed lat- moge ci dac 100% obietnice ze nie spotkasz tam panienki w na obcasach- a jesli spotkasz to warto sie z nia zaprzyjaznic i wysluchac historii jej zycia

- pole namiotowe na szczycie gorki holica w pasmie zukowa
widok jest zajebisty (jak akurat nie leje
jest wiata pod ktora mozna palic ognicho jak leje, a przy zejsciu w strone ustianowej jest szalasik , gdzies na 3 osoby (fajny pomysl jak namiot przemoknie

- chata socjologa na otrycie

-szczerbanowka, czyli chata maniow 11 prowadzona przez jankesa

-schronisko w smolniku nad oslawa
minusem jest cena, bo 20 zl, ale fajny pomysl na zime, pozna jesien.. mnie zostal w pamieci zapach drewna, dymu z kominka, ziol i grzanego wina

- pole namiotowe w telesnicy oszwarowej
w miejscu gdzie skreca niebieski szlak na zukow, za skladnica drewna- jest wiata pod ktora mozna palic ognisko nawet jak leje

przede wszystkim jednak polecam noclegi pod namiotem, na dziko.. tam pedzej spotkasz misia niz "rozowa" panienke tylko nie nocuj nigdy tak przy drodze, gdzie da sie dojechac motorem, bo rozne sluzby mundurowe grasuja i poluja na turystow

klimatycznym noclegiem sa tez ambony mysliwskie ktorych dosc duzo w dolinie gornego sanu

czasem tez przy retortach smolarzy mozna zanocowac
-gdy opuszczone - calkiem na spokojnie
- gdy uzywane- dodatkowo pewna impreza i ciagnace sie po swit opowiesci tych, co nie tylko wakacje w bieszczadzie spedzaja. Ale po takiej nocy nieraz mozna miec problem z wyjsciem rano na szlak



my bylismy w Teleśnicy Oszwarowej http://www.bieszczady.net.pl/telesnicaoszwarowa.php
bliziutko nad Solinę



" />Narozrabiałaś Wiedźmo

Miałem w jednym miejscu smieszną (choc nie do końca) i trochę wstydliwą sytuację.
W szkole średniej, jak w wakacje było dużo czasu to z kumplem braliśmy plecaki ,namioty i robilismy takie 1-2 tygodniowe wycieczki po górach.
Raz zaleźliśmy już na koniec wypadu nad Solinę, na kilka dni zakończyć wakację.
Namiot rozłozyliśmy na polu namiotowym w Telesnicy Oszwarowej w miejscu najatrakcyjniejszym nad samym brzegiem. Ceny tam były największe a właściciel obok każdego namiotu stawiał tabliczkę z numerem by wiedzieć kto jest legalnie. My tabliczki nie mieliśmy a gdy on przychodził pytac o nasz namiot mówiliśmy, że nie wiemy kogo on jest, że nasz jest tam-wskazując inny. I tak kilka dni przesiedzieliśmy zwijając się o 4 rano by nas nie nakrył. Podobnie zrobiliśmy jeszcze w innych miejscach, gdzie płaci sie na końcu pobytu. Wcześnie rano zwijanka i w nogi. Teraz sie tego wstydze.

Natomiast śmieszne było to, że kiedyś w jakiejś wsi, wieczorem poszliśmy na pola po jaką marchewke, cebule i.t.p. Z łupem wchodziliśmy na drogę ale kolega jeszcze wstąpił w krzaczki w wiadomym celu.
Do mnie podeszło czterech barczystych gości wypytujac co tu robię, kim jestem i.t.d. Myślałem, że szukaja zaczepki. Powiedziałem że z kumplem idziemy do namiotu i zawołałem go dając do zrozumienia, że nie jest ciekawie. On na szczęscie worek z łupem zostawił w krzakach. Gdy przyszedł goście wzięli nas jak piórka po pachy i zaczęli gdzieś wlec. Nie wesoło. W końcu doporowadzili nas do jakiegoś domu z którego wyszedł dziadek, pooglądał nas i powiedział "eee, to nie oni, tamci co mi kury zajebali są starsi".
I zeszło całe napięcie.

Mieliśmy teź okazję w Wambierzycach znaleźć sie w środku nocy. Poszliśmy za bazylikę poszukac jakiego miejsca pod namiot i jakoś tak kolega zaczął przeklinac, że komus w ogródek weszliśmy, że na kwiatkach sie nie będziemy rozbijać. Poszliśmy dalej po omacku. Rano okazało się, że to jakis stary cmentarz.



Wykaz gmin powiatu leskiego, woj. lwowskie z ok. 1930r.
Wszystkie można zobaczyć na mapie w Lokalizatorze miejscowości
[SGKP]

Bachlowa
Baligród
Balnica
Bandrów
Bandrów Kolonia
Bandrów Narodowy
Berehy Dolne
Berehy Górne
Bereska
Bereżki
Bereżnica Niżna
Bereżnica Wyżynna
Bezmichowa Dolna
Bezmichowa Górna
Bóbrka
Brelików
Buk
Bukowiec
Bystre
Caryńskie
Chmiel
Choceń
Chrewt
Cisna
Cisowiec
Czarna
Czaszyn
Daszówka
Dołżyca
Dwernik
Dziurdziów
Dźwiniacz Dolny
Glinne
Górzanka
Habkowce
Hoczew
Horodek
Hoszowczyk
Hoszów
Hulskie
Jabłonki
Jałowe
Jankowce
Jasień
Jaworzec
Kalnica
Kamionki
Kiełczawa
Kołonice
Krywe
Lesko
Leszczowate
Liszna
Lutowiska
Łobozew
Łodyna
Łopienka
Łubne
Łuh
Łukawica
Łukowe
Łupków
Manasterzec
Maniów
Mchawa
Moczary
Mokre
Monasterzec
Morochów
Myczkowce
Myczków
Nasieczne
nieznana
Nowy Łupków
Olchowa
Olszanica
Orelec
Paniszczów
Paszowa
Polana
Polańczyk
Poraż
Posada Leska
Postołów
Procisna
Przysłup
Rabe ad Baligród
Rabe ad Ustrzyki
Radziejowa
Rajskie
Romanowa Wola
Ropienka
Rosochate
Rosolin
Roztoki Dolne
Równia
Rudenka
Ruskie
Rybne
Serednica
Serednie Małe
Serednie Wielkie
Skorodne
Smerek
Smolnik
Sokole
Sokołowa Wola
Solina
Solinka
Stańkowa
Stefkowa
Stężnica
Strwiążyk
Studzienne
Stuposiany
Sukowate
Szczerbanówka
Średnia Wieś
Tarnawa Dolna
Tarnawa Górna
Teleśnica Oszwarowa
Teleśnica Sanna
Terka
Tworylne
Tyskowa
Uherce Mineralne
Ustianowa
Ustrzyki Dolne
Ustrzyki Górne
Wańkowa
Weremień
Wetlina
Wielopole
Wola Górzańska
Wola Matyjaszowa
Wola Michowa
Wola Postołowa
Wołkowyja
Wołosate
Wydrne
Zabrodzie
Zahoczewie
Zatwarnica
Zawadka
Zawadka Morochowska
Zawój
Zawóz
Zubeńsko
Zwierzyń
Żerdenka
Żernica Niżna
Żernica Wyżna
Żołobek
Żubracze
Żurawin



ja pływam po zalewie solińskim i w wielu miejscach w tym roku widziałem opalajacych sie naturystów, w okoliczch Zawozu, Teleśniecy Sannej i Telesnicy Oszwarowej i wielu innych.



" />Ja myślę, że to będzie totalny odjazd! Zwłaszcza "Łaciate Bizony" - myślę, że trudno byłoby zrealizować atrakcyjniejszą imprezę. Wszystkie imprezy miałyby swoją hierarchię. Nie wiem, czy nie należałoby wprowadzić zasady takiej, że prawo przystąpienia do egzaminów sprawnościowych na "Łaciate Bizony" jest nagrodą za odpowiedni wynik w punktacji indywidualnej podczas Wielkich Podchodów, osiągnięty choć raz. Np. prawo takie automatycznie dostawałoby 20 osób, które uzyskały najwięcej punktów. W ten sposób powstałoby coś w rodzaju elitarnego bractwa wojowników.

Oprócz typowo leśno-górskiego krajobrazu nad średnim Sanem bieszczadzkim (z domieszką "prerii" i rzeki), jest też w Bieszczadach miejsce z bardziej preriowo-jeziornym klimatem. Znajduje się ono po obu brzegach południowo-wschodniego fiordu Jeziora Solińskiego. Ciągnie się między szosą Sakowczyk-Werlas i południowymi krańcami jeziora na zachodzie, a wsiami i pasmami Chrewt, Polana, Ostre, Czarna, Żuków, Daszówka i Teleśnica Oszwarowa. Szczególnie w części wschodniej jest dużo terenów "preriowych" - polan i rozległych łąk. Największe znajdują się w dolinie potoków Paniszczówka i Czarny Potok oraz w okolicy dawnej wsi Wola Sokołowa.

Zwłaszcza kształt doliny Paniszczówki umożliwia staczanie nie potyczek, a bitew porównywalnych z bitwami z wojny Czerwonej Chmury, zaś Wola Sokołowa nadaje się do powtórzenia Little Bighorn. Znajduje się tam również dużo więcej wygodnych, a przy tym ukrytych miejsc biwakowych.

Kształt tego terenu jest inny, niż obszarów nadsańskich koło Zatwarnicy, więc doszedłem do wniosku, że scenariusz "Łaciatych Bizonów" dla potrzeb tego rejonu trzeba trochę zmodyfikować.
Kształt terenu nie jest podłużny, czyli kowboje muszą trochę kręcić się w kółko, żeby się impreza za szybko nie skończyła. Dlatego wprowadziłem instytucję rancza i zmieniłem nieco zasady.
Tym razem liczy się nie to, żeby kowboje przyprowadzili choć jedną krowę, lecz żeby na końcu nie przyprowadzili ich mniej, niż mieli na początku. Temu właśnie celowi służy instytucja ranczo. Jest to szumna nazwa zagrody, położonej koło jednej z wsi na obrzeżu terenu ćwiczeń, poza granicą tego terenu, gdzie wojownicy indiańscy nie mogą już wchodzić, z budką dla kowbojów. Ma ono minimalną obsługę, przeznaczoną do opieki nad krowami. Kowboje, pędzący bydło, przyjeżdżają tam, dołączają do swojego stada nowe krowy, a obsługa rancza wsiada na konie i jedzie dalej z nimi.
Kolejność zbierania krów z poszczególnych rancz jest ściśle określona - żeby cała zabawa trwała odpowiednio długo. Liczba plemion indiańskich wynosi również 3. Nie wiem, czy nie byłoby ciekawiej, gdyby pozwolić kowbojom się dla zmyłki rozdzielać.
Cały teren przedzielony jest jednak fiordem jeziora. Dlatego postanowiłem, że powinny tam też znajdować się łodzie i 2 promy do przewozu stad i ludzi - jeden przez ujściowy odcinek Zatoki Rajskie, drugi - przez Zatokę Potoku Czarnego. Jedno z plemion indiańskich ma kanu, którymi może atakować przeprawiających się - ale może atakować wyłącznie łodzie z ludźmi, a nie może - promu ze zwierzętami, bo gdyby krowy się spłoszyły, to może z tego powstać wielka tragedia. Czyli dodatkowo jest bitwa "morska" (nie wiem, czy takowe miały miejsce, w każdym razie nie jest to eksploatowane przez westerny).

Uważam, że "Łaciate Bizony" powinny odbywać się w cyklu czteroletnim, co roku w innym miejscu. W ten sposób szkody, wyrządzone przez przepęd krów, nie byłyby duże. Jak już zauważyliście, na miejsca Wielkich Podchodów i "Łaciatych Bizonów" wybrałem te okolice, gdzie w okresie PRL-u istniał Dziki Zachód, czyli Bieszczady i Pomorze Zachodnie. W przyszłości postaram się dowiedzieć się czegoś więcej i napisać o terenach zachodniopomorskich, jak wyobrażam sobie takie imprezy w tamtych okolicach.

W następnym poście opiszę, jak wyobrażam sobie przebieg "Łaciatych Bizonów" nad Jeziorem Solińskim.