W obronie krzyża
30 września na polskim rynku zadebiutuje nowy miesięcznik dla najmłodszych dzieci – „Teletubbies”. Pismo powstało na podstawie wybitnych programów telewizyjnych znanych dzieciom i rodzicom na całym świecie. Polskim wydawcą czasopisma jest Egmont Polska.
Miesięcznik „Teletubbies” adresowany jest do dzieci w wieku 2-4 lata. Podobnie jak program telewizyjny, pismo zostało opracowane przez specjalistów z BBC przy współpracy psychologów i logopedów. Szata graficzna pisma, mała ilość tekstu i interaktywna forma zabaw zostały dostosowane do percepcji i potrzeb najmłodszych czytelników.
Bohaterami magazynu są cztery sympatyczne stworki: Tinky Winky, Dipsy, Laa-Laa i Po. Kreują one świat, w którym małe dzieci czują się bezpiecznie i radośnie. Głównym celem pisma jest wspieranie i stymulowanie rozwoju już we wczesnym dzieciństwie i oswajanie małych czytelników z otaczających ich światem. Lektura magazynu umożliwia rodzicom odegranie aktywnej roli w tym rozwoju.
Czasopismo zawiera krótkie historyjki bogato ilustrowane zdjęciami, zagadki, kolorowanki, opowiadanie oraz wiele propozycji gier i zabaw, wzbogaconych o wskazówki i pomysły dla rodziców. Do każdego numeru dołączona zostanie bezpieczna i rozwijająca zabawka dla małych dzieci. Objętość pisma wyniesie 24 strony, cena detaliczna to 4,95 zł. „Teletubbies” ukaże się w nakładzie 50 tys. egzemplarzy.
za www.brief.pl
ulcik
odynko upolowałam przekroczyłam o 1 zł budżet Babci, ale chyba mi wybaczy Zobaczysz po świetach, od razu na modelce
Chciałam jakiegoś używanego teletubisia, co by był interaktywny, miał melodyjkę teletubisiów itd. Ale cena jaka ja chciałam zapłacic, nie jest ceną za jaka ludzie chcą sprzedac na all
Tymczasem Mazoku spojrzał z nieukrywaną odrazą na trzymanego w ręku teletubisia. Ręka mu zadrżała i zacisnęła się na nim.
- Lala - odezwał się lekko metaliczny głos z zabawki.
- KYAAA!!!
Demon rzucił pluszaka na ziemię i zaczął po nim skakać. Po chwili jednak opamiętał się, podniósł go spowrotem i zaczął uważnie oglądać. Dostrzegł na jego plecach port USB.
- Heh... To musi być jedna z tych interaktywnych zabawek, które można podłączyć do komputera...
Wyjął z kieszeni stosowny kabel i podłączył teletubisia do komunikatora Agendy. Na wyświetlaczu pojawił się sielankowy obrazek chmurek i znienawidzone przez niego kolorowe logo "Teletubbies Interactive".
- Zbyt dobrego procesorka to on nie ma... Ciekawe co by się stało, jakbym przekazał mu niezdekodowany bitstream z danymi z całego systemu satelit Agendy? :>
Pobawił się chwilę komunikatorem. Na ekranie pojawił się napis "Trwa łączenie z serwerem...". Po chwili zniknął, a na jego miejscu pojawił się kolejny: "Połączony. Transmitowanie danych... Ściągnięto: 780 MB... 2,2 GB... 8,7 GB... 12,8 GB... 44,0 GB...".
Interaktywny teletubiś zaczął wykrzykiwać bezładnie "Lala! Tulimy! Lalalala!", aż w końcu zapalił się i zamienił w kupkę popiołu.
"Połączenie przerwane. Ściągnięto: 86,4 GB. Czas: 48 sekund" obwieścił komunikator.
- Heh... Miałem się z nim bawić przez 48 godzin, nie sekund... Mogę dostać drugiego? ^^"
Ale ja bynajmniej nie twierdze, ze tylko zabawki elektroniczne czy interaktywne sa dobre, uwazam, ze troche takich a troche takich.
Z klockami pewnie macie racje, ale Mateusza naprawde mało interesuja, rozrzuci je rano po całym pokoju a potem jedyne co to sie o nie potyka i przewraca. No ewentualnie jak sie wkurzy to lataja po pokoju Dlatego poczekam jeszcze troche, poszukam jakichs fajnych i na drugie urodziny dostanie klawiature i klocki najwyzej. Na razie dostał szczeniaczka i bardzo mu sie spodobał, zwłaszcza, ze niektóre piosenki juz zna z teletubisiów, które mógłyb cały dzien ogladac (oczywiscie mu to ograniczamy, ogladaz godzine-bo tyle płyta trwa-rano albo wieczorem).
A ja na razie perfidnie kupuje mu drogie zabawki, wiem ze starcza tez dla drugiego dziecka a pozniej jak juz to drugie bedzie to i wydatków bedzie wiecej i nie bede mogła takich drogich rzeczy kupowac. Mateusz bedzie tez miał swoje potrzeby wiec troche to inaczej bedzie wygladało, wiec póki moge to korzystam.
A Mati tez ma pełno zwykłych zabawek i nimi tez sie bawi, tyle ze jego raczej kuchnia czy wózek nie zadowola, ale ma samochody, ksiazeczki, bardzo lubi i to przerózne.
Patrzac na niego to pewnie i jakis warsztat z narzedziami sie przyda, bo na razie ma mlotek, srubokret i klucz z ksiazeczki i biega z nimi po całym domu.
A tak z innej beczki, dziewczyny jak poradzic sobie z wilgocia? Juz nie daje rady, nie wiem o co chodzi, wczesniej tak nie było, non stop mam zaparowane okna, albo wrecz spływa po nich woda a pranie schnie ze trzy dni i czesto połowa jest nadal wilgotna i zaczyna smierdziec. Czy soda oczyszczona chłonie wilgoc? Nie chce w jakies urzadzenie inwestowac bo to bez sensu, juz mamy np nawilzacz, który w ogóle nie jest uzywany i nie chce zeby nastepne skonczyło tak samo.