Teletubisie okładki


W obronie krzyża

Faktycznie, mam tego EGX i mam w końcu prawdziwego klasyka na DVD. Jestem szczęśliwy. Swoją drogą... widzieliście? Na okładce stoi namazane "Mocna kolekcja EGX". Może to znaczy,z ę będą dawać mocne filmy? A co jest mocniejszego niż horror?

Ponoć (wiadomość z pewnego źródła, ale niepotwierdzona, więc nie reczę za prawdziwość) Jakaś gazetka ma dawać na płytkach... Hellraisera. Mam nadzieję, że to prawda.

A co do Residenta... był straszny jak Teletubisie. Był śmieszny jak odczyt prowizorium budżetowego (czyli nie za bardzo). Zbyt sterylny, zbyt naiwny, zbyt nudny. Po TAKIEJ grze spodzieałem się czegoś naprawdę dobrego. I jeszcze ten potwór... wtryniony na siłę. Widziałęm miliony lepszych filmów z zombie. Było jedno dobre ujęcie - wizja opuszczonego, spustoszonego miasta na końcu. Ale tutaj chyba lepiej wypada 28 dni później.



ja to bym raczej polozyla teletubisie na okladke hehe



Carsomyr od razu na okładce "teletubisiów" haha jaki pojazd po mnie miło



Ja Wam powiem tak - na okładce mogłyby być teletubisie, ale obecność loga Iron Maiden (nawet tego obciętego) sprawia, że od razu mi się podoba



*słyszy co mówi Mazoku*
Ari:O_O IIIK! Tylko mnie nie oświetlaj! Nie mam zamiaru wyglądać jak przezroczyste coś z oczami! Ostatnio jak mnie tak oświetlono za bardzo, to myślano, że jestem celuloidem z jakiegoś anime! Wiesz ile trwało, zanim im ekhm..."wytłumaczyłam", że nie jestem na sprzedaż i nie mogą mnie włożyć do albumu?== To był koszmar! Na czym skończyłam? A tak...*zwraca się do Zegisa* JAK JESZCZE RAZ ZOBACZĘ CIĘ CZYTAJĄCEGO TĄ KSIĄŻKĘ, ALBO COŚ W STYLU "BAGNO W 5 MINUT" TO TAK CI POKAŻĘ CZEGO SIĘ NAUCZYŁAM GRAJĄC W BIJATYKI TYPU "STREET FIGHTER", ŻE TWOJA WŁASNA MATKA(JEŻELI JĄ MASZ) CIĘ NIE POZNA!!!!! *łapie cień książki*
*wali nią cień Zegisa*
Zegis*łapie się za głowę*:Ała!
Ari: I NAWET NIE PRÓBUJ O TYM MYŚLEĆ! *zabiera cienie ksiązek z serii "W 5 minut" i przechodzi przez barierę*
Ari: Kufeeer! Obiaaadek!
*Kufer piszczy z radości*
*zżera serię książek*
Ari*wrzuca inne książki Zegisowi: Masz, żebyś się nie nudził
Zegis*patrzy krytycznie na okładki*: "Jak wyzwolić moje wewnętrzne ja?" Co to ma być?!?
Ari: Książki z bilblioteczki Poradni PsychologicznejXD. A czego się spodziewałeś? Mogę jeszcze dać ci horrory z serii "Zew krabów", "Szatański pierwiosnek" (takie horrory naprawdę istniejąXD), "Piątek 13" i "Narzeczona laleczki Chucky". To strasznie rozluźnia pacjentów XD. Czytając nie mogą powstrzymać się od śmiechu. I mam jeszcze horrory dla mazoku *wyciąga z Kufra "Ilustrowane przygody teletubisiów"
Maz:O_O
Ari: A Maz! W ramach leczenia masz to! *rzuca mu pluszowego teletubisia* Masz z nim rozmawiać, straszyć go, dręczyć przez całe...48 godzin! *włącza stoper*. Jeżeli ci się uda z nim wytrzymać, to będzie kolejny krok w leczeniu.^^v



Matko święta, tylko nie Televisa Wystarczą mi ich tony pudru i makijażu jakich się naoglądałem. Televisa leci na nazwiska, że już nie wspominając o warstwie scenariuszowej, która jest coraz gorsza. Ta rzekomo świetna wytwórnia, nie tworzy raczej nic innego poza remakami. Jest uzależniona od innych wytwórni jeśli chodzi o pomysły i tylko dzięki nim jeszcze się trzyma na nogach. A że ma farta do dobrych producentów, którzy potrafią nie spartaczyć scenariusza to druga sprawa. Szkoda tylko, że coraz mniej tych zaufanych producentów. Bez obrazy dla wielbicieli "Cuidado Con El Angel", ale więcej w tej telenoweli sztuczności i cukru niż w teletubisiach. No co prawda, jest TELETUBISIOWA BABCIA (sic!). Ale taka już konwencja Televisy, że nie dba zbytnio o realność. Tyle, że te wielkie hity sprzed lat na TVN-ie miały poza rozsądnym scenariuszem (no nie zawsze rozsądnym zgodzę się), jeszcze jakiś klimat, a teraz więcej sukienek z wystającym dekoltem i napakowanych klat niż prawdziwego uczucia. Do mnie to nie przemawia. No były ostatnio wyjątki. Genialna "Grzesznica" przez postać nieobliczalnej Isaury, którą można było oceniać przez pryzmat kryminalny, jak i komiczny no i Casilda. Ten duecik z duchem matki chrzestnej, kręcony zdrowo z przymrużeniem oka, przyćmił cały plan pierwszy.
Dlatego też nie powierzyłbym Televisie takiego olbrzymiego projektu jak "Klon", bo to telenowela realistyczna. Mówiąca otwarcie o narkotykach, kontrowersji między nauką, a etyką, i światem islamu, a jego rzekomo zepsutą formą na zachodzie. No i przede wszystkim – bohaterowie – oni wszyscy byli szarzy. Tymczasem w Televisie od lat jest moda na biały i czarny, z pewnymi wyjątkami, ale nie aż tak rzucającymi się w oczy. Poza tym w Meksyku za dużo indiańskiej krwi, która wciąż wielbi tradycje przodków. Zostawmy indiańskie ponczo zupełnie nowej tematyce. Bo stykać Arabów z Indianami, to tak jakby spotkały się grupa Azteków z Eskimosami. Niby inne kultury, ale przesądy i legendy te same.

Telemundo mi zdecydowanie nie pasi. Może mają obecnie lepszych aktorów, ale jako wytwórnia trudniąca się nazwijmy to, w kręceniu SUPERPRODUKCJI, może zrobić, uchowaj Boże! – drugiego Titanica. A ten kultowy melodramat był TYLKO JEDEN. Zbyt duża ilość efektów no i wystawność, może zrobić z tego ciekawą hybrydę, ale nic poza tym. Liczy się przekaz tzw. dno. A oryginalnym „Klonie” to dno jest niezastąpione. Nie jest powiedziane oczywiście, że nie da się go odtworzyć, ale do tego potrzeba byłoby naprawdę genialnych aktorów. Akurat z Telemundo nasuwa mi się tylko jedno nazwisko, do którego mam pełne wotum zaufania – Jorge Cao – dla mnie stworzony do roli Lobato. Tym bardziej, że mówi się o nim otwarcie – zagra wszystko, nawet manekina! No i kogo by znaleźli do roli Yvete, że powtórzę już chyba po raz wtóry . Yvete to postać drugiego planu, niby krzątająca się po nim, ale urok jaki wytworzyła aktorka był magiczny. Jej postać wręcz przykleiła się do tej telci, nie wyobraziłbym sobie „Klona” bez tej postaci. Po prostu jest to niemożliwe. Taka sama sprawa ma się z postacią Mel. To nieodłączna bohaterka „Klona” – drugiej połowy serialu. Debora Falabella, która wykreowała tę postać od podstaw, zrobiła to tak porządnie i realistycznie, że z miejsca stała się pretendentką do grania pierwszych skrzypiec (przypomnę, że nie dawno grała tytułową „Pannę Dziedziczkę” – remake słynnej telenoweli z Lucelią Santos).
No jest jeszcze jedna, bardzo ważna postać, która stanowi nie lada innowację w telenowelach Globo. Postać Alicinhi – zepsutej, chciwej, ale ambitnej żmii, która wyssie życie z każdego, który tylko złapie się na jej lep. Żeby było ciekawiej, Globo nie ukarało jakoś zbytnio tej postaci. Mimo, że straciła wszystko, zaczęła od zera. Bo skoro jest ambitna, do dojdzie na szczyt tak szybko, jak z niego spadła. Ale żeby jeszcze było ciekawiej, nie dość że Alicinha, była jedynym czarnym charakterem telci, to jeszcze była prawdziwa. Jak dla mnie, to Rubi może się przy Alicinhi schować. Jad tej pierwszej był zbyt wyrazisty.
Ale nie oceniajmy książki po okładce. Efektowny trailer, nie zawsze musi być odzwierciedleniem tego co zobaczymy. Więc ja na razie poczekam, a potem dogłębnie ocenie. Ale podtrzymuje, że w kwestii obsady, może być ciężko. W sprawie ścieżki dźwiękowej nie mam zdania. Lepiej tego nie roztrząsać.

Pozdrawiam!