W obronie krzyża
marianka_marianka napisała:
Sześciolatki to przecież bardzo rozumne dzieci i po takiej rozmowie
> bez wahania powiedziałyby o takiej sytuacji.
Nieprawda, nawet starsze dzieci mają z tym problem. Po pierwsze
często nie znają słów własciwych do opisania sytuacji, po drugie
odczuwają wstyd, po trzecie jesli osobą molestujacą jest osoba z
która dzicko jest związane emocjonalnie, to dziecko może chciec
chronic sprawcę, po czwarte dziecko mogło zostać zobowiązane do
zachowania tajemnicy, po piate - może obawiać się groźby sprawcy -
"jak powiesz o tym mamie, to ja i mama wyladujemy w więzieniu, a ty
znajdziesz się w domu dziecka". szesciolatce taka groźba wydaje się
realna. W końcu coś tam slyszała w telewizji, cos tam sobie kojarzy.
Chyba nie powinniśmy mieszać akcji promującej czytanie serwowanej przez
telewizję publiczną z twórczością dziecięcą jaką są wyliczanki.
Pierwsza ma zachęcać do sięgnięcia po literaturę, a czyni to za pomocą
pseudodziecięcego bełkotu z poprawnym jezykiem polskim nie mającego wiele wspólnego.
Wyliczanki natomiast z definicji nie niosą żadnej konkretnej treści
(przynajmniej zacytowana), poza tym są autentycznymi wytworami dziedzięcej
inwencji i jako takie doczekały się nawet opracowań naukowych.
Gdyby wierszyk z reklamówki był autorstwa dziecka, to bym się nie czepiała, ale
najbardziej drażni mnie w nim właśnie nieudolna infantylność.
za to przestalem ogladac mjm
a innych tasiemcow nawet nei zaczynam ogladac. ten z poczatku wydawal mi sie w
miare fajny, sympatyczny, mialem nadzieje ze powszechne kur***wo (płci obojga)
nie bedzie osia na ktorej bedzie sie opierac caly serial. niestety mocno sie
zawiodlem. jakakolwiek para powstanie musi byc skok w bok, jak by bez tego bylo
nudno. jasne, ze z zyciem ma to niewiele wspolnego. niestety, puszczanie sie
jest dla tych kur domowych ciekawe, bo choc same tego nie robia to sobie fajnie
popatrzyc na cudze przejscia i problemy.
a niestety teraz seriale, jak i wszystko inne, jest robione pod dwie grupy
spoleczne. gospodynie domowe i dzieci do lat 13. wszyscy inni albo pracuja,
albo sie uczą, albo imprezuja, albo siedzą w internecie i raczej stronia od
telewizji.
Na razie TVP daje "prezent dla wszystkich płacących abonament - nowy konkurs audiotele, w którym za SMS-a można wygrać nawet 10 tysięcy" - ja nie wiem już, czy się śmiać, czy płakać :)
Każde dziecko wie,że konkursy audiotele są zwykłym okradaniem naiwnego widza A oni to zapowiadają jako "prezent za płacenie abonamentu"...
Może ta telewizja naprawdę zasługuje na upadek...
A może zasługuje na reformatora, który wreszcie pogoni tę zgraję, zacznie robić telewizję ubogą w formę, ale bogatą w treść.
Parę tygodni temu, oglądam program w INfo, traktujący o finansowaniu TVP - i prowadząca słysząca, ze rząd nie ma w planach przeznaczania kasy na publiczną, abonament spada i w ogóle finanse się sypią, dramatycznym tonem pyta : błoże, przecież to oznacza, ze TVp nie będzie mogła nadawać seriali. Ręce opadają :)
Klan, MjakMiłośc, Na dobre i złe, Barwy Szczęscia - to wg samych pracowników jest bogactwo TVP. Dziękuję bardzo.
a_weasley napisał:
Ja takich oporów to nie mam, ale faktem jest, że bliższa zażyłość
> między dwoma mężczyznami - częste bywanie jeden u drugiego,
wędrówki
> górskie samowtór itp. - rzecz ćwierć wieku temu normalna, dziś
bywa
> dwuznacznie komentowana przez otoczenie, zwłaszcza jeśli obaj
> single. Ja również padłem ofiarą tego zjawiska.
Ja mam nadzieję, ze to minie - tak jak parę lat temu obsesja na
pedofilów. I w pierwszej kolejności oskarżano o nią ojców. W prasie
i telewizji aż mnożyło się od absurdów w iście amerykańskim stylu,
gdzie uważano za niestosowane wszystko co łaczyło ojca z dzieckiem.
W przaytuleniach, pocałunkach, a już nei daj Boże myciu małych
dziewczynek tępiciele pedofilii doszukiwali się oznak dewiacji i
oczywiście wylali dziecko z kąpielą, bo wielu ojców zaczynało czuć
opór przed zwykłymi czynnościami, które wcześniej z radościa robili
z dziećmi. Teraz na szczęście trochę to ucichło, ale pewnie ślad w
mentalności został.
Teraz podobne zjawisko obserwujemy odnosnie przyjaźni męskiej. Wielu
panów spotyka się przynajmniej z pobłażliwymi uśmieszkami.
kolejny wybryk prezia-neofaszysty
Kolejny wybryk Farfała
Piotr Farfał chyba nie zdaje sobie sprawy jak głęboki kopie sobie grób
wprowadzając swoje neofaszystowskie poglądy do TVP. Jego ostatni wybryk jest
chyba nie kolejną łopatą ziemi lecz już gwoździem, który sam sobie wbija. Prezes
TVP odmówił zapłacenia producentowi za prawa do emisji filmu o Irenie Sendler,
tłumacząc się złym stanem finansowym spółki. Film miał być wykupiony za kadencji
Andrzeja Urbańskiego lecz niestety po jego odejściu zarząd już nie zgadza się na
taki krok. Ekranizacja losów słynnej Polskiej bohaterki, która ocaliła blisko
2500 żydowskich dzieci w czasie Holocaustu, został wyemitowany nawet w Stanach
Zjednoczonych na kanale CBS, w ubiegły weekend. Czy rzeczywiście telewizja
publiczna nie ma pieniędzy na film czy po prostu nie podoba się on Piotrowi
Farfałowi? Niestety nie dowiemy się całej prawdy.
źródło: "Gazeta Polska"
mi lekaz zabronil palic papierosy, maryske, brak jakichkolwiek narkotykow, pic
alkoholi, ogladac telewizji, grac na kompie, plywac, nurkowac, pracowac na
wysokosciach nawet uprawiac sexu!!! ale i tak to robie i jest ok. ale co do
papierosow - podobno nie wolno rzucac tak z dnia na dzien! to wywoluje ogromne
zmiany w organizmie. oczywiscie dla zdrowej osoby to jest bez roznicy ale dla
nas to takie zmiany bardzo wplywaja na wchlanianie leku, stezenie w organizmie
czy cos takiego. czytalem ze jak ktos pali to przed ciaza powinien powoli
ograniczac i nawet podczas ciazy palic te 2-3 papierocy dziennie zeby organizm
nie przezyl szoku bo to zaszkodzi dziecku i tobie. pozdrowienia
Tak właśnie 5-6 zł/h za ogladanie telewizji i podanie dziecku wcześniej
przygotowanego jedzenia to w sam raz. Za trochę więcej obowiązków trzeba
zdecydowanie coś dorzucić. Mojego syna pilnowała kiedyś taka niania, co w
ramach rekompensaty opróżniła nam barek. Widocznie za mało jej zaoferowalismy.
No widocznie jest to zdecydowanie cięższa praca niż w LG przy taśmie.
Seriale telewizyjne ogłupiają?
Większość moich znajomych żyje serialami. Znam je tylko z opowieści bo nie
oglądam (oprócz 2 odcinków i conieco jak akurat włączony jest telewizor),
ponieważ propagują wzorce życia które nie są dostępne albo promują zachowania
raczej nietypowe. Np stwierdzenia moich znajomych: kupiłam taką pościel jak
ma ta .... ze złotopolskich albo innych. Człowiek ma wrażenie że odbiega od
normy bo nie sypia z bratem męża albo jego ojcem, albo nie ma dziecka z
siostrą ojca czy brata męża. To jest chore. Czy ktoś ma takie samo zdanie jak
ja. Czy moje zdanie na ten temat jest normalne.
Ja przez telewizję się dowiedziałem, że wychowanie lekarza kosztuje
rodziców 1.5 miliona zł! Ale to był przykład Ty o innych przykładach
mi mówisz!
Dziecko umiera z głodu lub głoduje nie, dlatego, że mu nikt nie
pomógł, lecz
dlatego że zostało okradzione.
To sie nie gryz. Tymczasem niech sobie Janusz obejrzy jak telewizja hamasowska
indoktrynuje dzieci gazanskie i wychowuje je na zamachowcow-samobojcow:
www.youtube.com/watch?v=qSwpAX1xvrc&feature=related
www.youtube.com/watch?v=G4zgURMOZ6k
www.youtube.com/watch?v=8dPb1bF-s4M&feature=related
Nie da sie oddzielic terroru od turystyki... Hamasowska dzicz nie zabija
wylacznie Zydow. Turystow rowniez, a ostatnio najbardziej lubi zabijac Arabow z
Fatahu.
Twoje dziecko choruje, to fakt. Ale dziwne wydaje mi się traktowanie pogotowia
ratunkowego jako poradni na kółkach. Można zawieźć dziecko do dyżurnego
pediatry (nocna pomoc lekarska) albo nawet na izbę przyjęć/ambulatorium
szpitala. Tylko mi nie mów, że nie masz samochodu. Są taksówki. Można wezwać
lekarza do domu. Pogotowie ratunkowe, jak sama nazwa wskazuje, służy do
ratowania życia. A takie troskliwe mamusie wzywają je np. do tego, że 10-
letniemu dziecku po zjedzeniu słonecznika kilka godzin temu wyskoczyło kilka
zmian skórnych. Przyjeżdża pogotowie (3 osoby, licząc z kierowcą), dzieciak
znudzony telewizję ogląda, centrum Warszawy, ale pańcia się "bała", bo męża nie
ma w domu, i co to będzie. To moje własne wspomnienie z czasów pracy w
pogotowiu.
A co do temperatury poniżej 35 stopni, to moje pierwsze rozpoznanie to takie,
że pewnie termometr jest do bani. Pewnie z takich wkładanych do ucha?
Jedyną chorobą z obniżeniem temperatury, o której mnie uczono, jest cholera.
Mm, może jeszcze niedoczynność tarczycy. Na pewno sam w sobie nie jest to objaw
zagrożenia życia, wymagający pilnego postępowania reanimacyjnego...
fergie1975 napisała:
> syriana napisała:
>
> > takie zachowanie niekoniecznie musi być wyuczone
> > a raczej w większości przypadków, to naturalny etap zabaw i poznawania ci
> ała, również między dziećmi
>
> powiem krótko, pewne zachowania same nie przychodzą do głowy, są ściagniete z
> telewizji (sceny erotyczne) lub z życia. Mozna sobie pokazywac co sie ma w
> majtkach lub nie ma, ale dotykać ?
Łomatko. Moje dzieci nie oglądają scen erotycznych, ani nie są ich świadkami.
Aaaaa, może je skrzywiłam, pozwalając na wspólną kąpiel? Bo młoda na przykład
paluchem dotyka swojego brata w siuraka głośno z entuzjazmem informując "a Simek
tu ma siujka!!!!".
Chyba mi czas do egzorcysty.
Imho dotykanie to też naturalny etap w życiu dziecka, nie przesadzajmy. No,
tyle, że moje dzieci młodsze i u nich jeszcze ten etap jest naturalny.
"Ania" <abi@NOSPAM.poczta.gazeta.plwrote in message
A tak swoja droga, Aniu, wnioskuje, ze masz meza wyspiarza, jak ci sie
udalo
go sprowadzic do naszej ojczyzny?? Bo ja mojego ani rusz:)
Pozdrowka
Ania
Jeśli jest Niemcem, to nie ma szans. W Niemczech wciąż jest lepiej niż u
nas. Pod względem materialnym. A pod każdym innym - pogoda, jedzenie,
stosunki międzyludzkie - porównywalnie.
W Anglii jest gorzej - pod każdym wzgledem.
Tutaj wykłada na mojej anglistyce, na profesorskim stanowisku i pracuje z
moimi kolegami ze studiów. Ja nie pracuję, bo zajmuję się domem. I stać nas
na to.
Tam mieszkalibyśmy w jakichś najgorszych slumsach z najgorszym elementem,
jedibyśmy chleb z margaryną a dziecko chodziłoby najgorzej ubrane z całej
szkoły.
Ja nie mam tam po mojej filologii żadnych pespektyw, bo mój dyplom
wysmiewają, a on ze swoim doktoratem z psychologii też niewielkie, bo tak
jak i u nas, naukowiec na rodzinę tam nie zarobi.
Tutaj mamy trzypokojowe mieszkanie wieżowcu, ciepłą wodę z sieci, gaz,
centralne, normalne krany, telewizję kablową, kablowy internet, wszystkie
potrzebne sklepy, przedszkole, szkołę w odległości 10 minut od domu,
połączenie tramwajowe i autobusowe - 15 minut do centrum.
Tam mogłabym sobie o tym tylko pomarzyć. Angielkie domki to jakiś sen
wariata. Tam chyba wszyscy architekci muszą być chorzy na umyśle. Oni po
prostu muszą chyba utrudniać sobie codzienne życie.
A poza tym tu jest moja mama, ktora oprócz nas nie ma nikogo. Mąż ma trójkę
rodzeństwa w kraju, więc jakby co, rodzice sami nie są.
Pozdrowienia
Ania