W obronie krzyża
Sorki, że bez zapowiedzi tye się nie odzywam, ale semestr się zaczął z wielkim hukiem :/
Znalazłem coś ciekawego na temat ewolucji: http://www.wandea.org.pl/darwinizm.html
Kilka cytatów na które zwróciłem uwagę:
Od epoki t.zw. "oświecenia" zastępy ateistycznych naukowców starają się przekonać innych ludzi, w szczególności uczonych, że "naukowe" może być jedynie podejście poszukujące przyczyn zjawisk czy oddziaływań, i to jedynie wśród praw natury. Ukoronowanie tego podejścia można znaleść w książce "Konieczność i przypadek" J. Monoda. Odrzucają oni (często "z oburzeniem") podejście teleologiczne, szukające celu procesów. Nie chcą zauważyć, że gdy na przykład badamy ścieżkę czy drogę, to ciekawsze są pytania o to, dokąd one prowadzą, oraz kto je zaprojektował i zbudował, a nie jedynie pytanie o budulec, trwałość drogi czy jej promień skrętu.
Poczytaj tamo prawodopodobieństwie i zobacz tabele prawodopodobieństw na końcu
...zresztą co będe kopiował, miłej lektury
[ Dodano: 2007-03-09, 15:17 ]
Mykerinosie naprawdę nie widzę powodu, dla którego zadałeś tyle pytań. Odpowiedzi nie zawsze leżą na talerzu ale czy to daje Ci prawo (jak mniemam), aby wątpić w autorytet Słowa Bożego.
Np Twe ostatnie pyt: - przecież pisze:
Zach
9 Raduj się wielce, Córo Syjonu,
wołaj radośnie, Córo Jeruzalem!
Oto Król twój idzie do ciebie,
sprawiedliwy i zwycięski.
Pokorny - jedzie na osiołku,
na oślątku, źrebięciu oślicy.
Ja tu bynajmniej nie widzę żadnych problemów.
W tym miejscu polecam lekturę metod studiowania Biblii i zapoznanie się z rodzajami literackimi stosowanymi w Biblii.
Zapewniam jest to pomocne w rozpoznaniu gdzie w Biblii znajduje się parabola, proza, przypowieść, eufemizm itp....
Choć pewnie uśmiechniesz się w tym momencie ( do kogo ja to piszę )ale widzisz ja znam współczesne teologiczne podejście do Biblii, które często nakazuje brać Słowo Boże nie tak jak sugerowałaby to sama Biblia.
Idąc w końcu Twym przykładem, jeżeli zarzucam Biblii niespójność można przecież postawić kolejne pytanie: czy Jezus rzeczywiście zmartwychwstał czy aby nie jest to przenośnia?
Kiedyś twierdzono, że przejście Izraelitów przez morze czerwone to tylko taki symbol, tymczasem w wyniku badań naukowych odkryto w miejscu prawdopodobnego przejścia szczątki rydwanów z tamtych czasów.
Potop rzekomo symbol - tymczasem zdjęcia satelitarne potwierdzają obecnośc szczątków drewnianej arki na górze Arrarat w Turcji.
Przykłady można mnożyć.
Nie bierz tego osobiście. To tylko taka własna obserwacja współczesnych poglądów kk na temat interpretacji Biblii.
Pozdrawiam.
Zaraz, czy gdzieś napisałem, że wszystkie decyzje samobójców są racjonalne i słuszne? Jest jednak chyba różnica między kimś, kto wiesza się, bo szef obciął mu premię, a kimś w ostatniej, nieuleczalnej fazie raka, proszącym o eutanazję. spoko, ale nikt tu nie jest wrożką i nie bedzie sie domyślał, co poeta ma na myśli... Cytat:
Podtrzymuję jednak: nawet samobójstwo całkiem irracjonalne jest wyborem, który szanuję. a ja nie szanuje, traktuje to jako tchórzostwo... Cytat: Choć bowiem człowiek może być wolny tylko we wspólnocie, nie przynależy do innych w tak wielkim stopniu, by mieli prawo nakazywać mu żyć przetłumacz mi to z ichniego na nasze, bo nic z tego nie rozumiem... Cytat: chcę mieć świadomość, że mam prawo dokonać radykalnych działań jeśli zmienię zdanie, nawet tragicznie się myląc nie wiem czemu, ale to co piszesz wyzwala we mnie jakąś chorą przekorę... miej wolnośc, miej wybór, tylko miej świadomośc, ze w tym o czym rozmawiamy jest ...nie wiem jak to określić zasada działania - "na złośc mamie odmroże sobie uszy" Cytat: Nie widzę argumentów przeciwko temu co napisałem innych niż teologiczne, proszę, oświeć mnie, jeśli się mylę, tylko nie przeklinaj proszę. akurat teologia, przesłanki katolickie nie mają z tym tematem kompletnie nic wspólnego - to chyba chodzi o zdrowy rozsądek, o lekarskie podejście, co można zrobić z psychiką pacjenta o skłonnościach samobójczych, skąd wziął się problem, jak go wyeliminować, jakie potrzeby są niezrealizowane - kolor skóry, wyznanie, narodowość, to wszystko jest nieistotne... dość!
ps. hm.... takie skrzywienie zawodowe...
Wchodzimy więc w zagadnienia teologiczne,czy bóstwo czy byt i jak je postrzegamy,w tym przypadku przyznam Ci racją.Jednakże ateista chwytający się typowego monoteistycznego spojrzenia na demonologie vide Lemengton to śmiech na sali.Odrzucenie wierzeń i spojrzenie na demonologie z szerszej perspektywy jak najbardziej upoważnia i pokazuje dobre podejście do tematu;).
nie sądziłem że pasjonują cię dywagacje teologiczne. domyślam się że ciągnie argumenty z teologii śmierci boga oraz filozofii dialogu. twoje podejście każe się domyślać, że postawę bycia pastorem ateistą da się racjonalnie (jeśli ktoś uważa teologię za jakąś racjonalną dziedzinę kultury) uzasadnić.
mnie to interesuje bardziej z psychologiczno-socjologicznego punktu widzenia. dlaczego ludzie chcą podtrzymywać istnienie wspólnoty skoro jej fundament, czy sens całkowicie wyparował. inna sprawa, że może to być już zupełnie innego rodzaju wspólnota, nie chrześcijańska, lecz filozoficzna może. tylko po co jej w takim razie pojęcie boga? to się wpisuje jednak w szerszy fenomen kulturowego chrześcijaństwa na zachodzie. ludzie nie wierzą w boga, nawet nieosobowego, ale nadal chcą nazywać się chrześcijanami czy katolikami.
interesują mnie bardziej fakty dotyczące tamtego kościoła i społeczności, a nie argumenty usprawiedliwiające osobistą decyzję pastora. szczerze mówiąc wydaje mi się to dosyć trywialne zresztą, nikt nie może go odwołać, parafianie chcą go zatrzymać, więc po co miałby zostawiać to wszystko w diabły. szczególnie że pewnie nikt nie zająłby jego miejsca z powodu braku powołań. argumenty teologiczne nie pomogłyby mi zrozumieć lepiej tamtej sytuacji. pewnie musiałbym pożyć trochę tam i zobaczyć jak to jest, o co chodzi.
Moje własne odczuwanie wiary, stosunku Bóg-człowiek/ja i podejścia do życia, społeczeństwa świata najbardziej zbliża się do remonstrantów którzy zrobili to samo co kiedyś Kasjan. Kasjana potępił w VI wieku synod Kościoła a arminian potępił synod w Dordrechcie roku 1618/19 gdzie kalwińskie raptusy strzelały do nich ze wszystkich argumentów które mieli, potem użyto prochu i broni białej. Jak widać protestanci potrafili zachowywać się całkiem jak hierarchia katolicka, ich mania na punkcie czarownic (Niderlandy, północne Niemcy, Anglia, Wirginia/Maine) i purytanizmu miały bardzo wysoki wskaźnik moherowatości.
Kościół Katolicki ma swoje zalety. Jest tak stary że teologia i wiara od daawna nie mają decydującego znaczenia. Pragmatyzm i kwestie pieniężne wygrały już dawno i dopóki odstępstwa nie dotyczyły struktury organizacji i dochodów wszystko było zamiatane pod dywan (prace teologiczne wewnątrz zakonów intelektualnych nie ustępywały protestanckim, teologia jezuicka ma np. sporo stycznych z arminianizmem co nie przeczy temu że to właśnie jezuici bywali rycerzami papiestwa). Propaganda, teoria i praktyka mogły być zupełnie różne, szczególnie w Rzeczypospolitej.
Jak powiedział biskup Zebrzydowski "Wierz sobie i w kozła, byleś mi dziesięcinę płacił". Powiedział to arcybiskup Krakowski na katedrze wawelskiej, uczeń Erazma z Rotterdamu i kolega wielu reformatów z Korony :-D
Jakoś milszy jest mi Zebrzydowski niż fanatyczny kalwiński prezbiter który wygrażał kolegom wnoszącym różnicę w poglądach. Rewolucja w Anglii pokazała na czym polega purytańskie podejście. Tym samym jednak decydenci uznali że purytanie są niebezpieczni i kościół anglikański wyganiał ich jak mógł i ci walali się później po różnych koloniach lub za poklaskiem władz najeżdżali ziemie irlandzkie. I tak w kółko.
Ja mam swoje poglądy i ani księdzu ani politykom do nich. Dzisiaj większą presję niż ze strony kościoła (który dzisiaj instytucjonalnie w praktyce pomija poglądy, z różnych zresztą powodów) odczuwam ze strony różnych matołów z pseudoprawicy i lewicy którzy wynajdują kolejne sposoby uszczęśliwiania ludzkości i pomysły aby zrobić człowieka lepszym, szczęśliwszym, bardziej "prawicowym" lub politycznie poprawnym (do wyboru, jedno i drugie idiotyczne).
Kościół Katolicki jest na tyle elastyczny że mieści w sobie tak dużo że nikt chyba nie wie co to znaczy być katolikiem. Kościoły protestanckie w zachodniej europie są na etapie wymarcia, rozwijają się za to w Ameryce Łacińskiej tak jak katolicyzm w Azji.
A ja nie potrzebuję jedno i drugiego. Może zostać... masonem? :-D Ale nie w Wielkim Wschodzie bo to sfrancuziali idioci.