tematy do konwersacji z włoskiego


W obronie krzyża

Jak zapewne wam wiadomo wojna na bliskim wschodzie wisi na włosku. Co sądzicie?. Czy Izraelczycy słusznie robią atakując Liban?. Co wy byście zrobili na miejscu Izraelczyków?, a co na miejscu Hezzbollahu?. Czy wojna jest nieunikniona?. Kto lepiej na tym wyjdzie?. Ja swoje zdanie przedstawie w trakcie rozmowy. Lubie takie sprawy jak wojsko i polityka, a więc zdanie na ten temat mam już wyrobione, ale może ono ulec zmienie po (uwaga ) odpowiedniej argumentacji. Proszę nie pisać postów typu "Żydzi dobrze robią" i tym podobnych. Chciałbym, aby to była konwersacja na poziomie przynajmniej średnim więc... wiecie .



Gość portalu: igor napisał(a):

> Czy tez klamalas ze swoja bezstronnoscia. Klamalas, ze masz dom. Klamalas z
> twim wlosko-polskim rodowodem. Przeciez wiadomo, ze nie masz domu. A jak bys
> wloski znala to napewno bys sie ucieszyla, ze mozesz pokonwersowac troche.
> Sprawdzilas posty przed moim; dlaczego tak odpowiedzialem? A co z Twoim
> ulubionym kandydatem na prezydenta.

igorku are you on something? prosze przytocz me slowa mowiace o wloskiej
rodzinie,zanim zaczniesz nachalnie patroszyc rybki na forum. w twym wieku
powinienes lepiej pamietac fakty jak je rzucasz. bo sam wychodzisz na 4 tluste
litery.moj kandydat na prezydenta to nie ty,wiec sie nie musisz martwic o moj
wybor,tylko pisz z sensem.ja nie musze do konwersacji znac wloskiego,zazwyczaj
wystarczy poprostu inteligentna druga strona i wspolny jezyk a i tematow
wystarczy na te mnogosc forumowych pomyslow.



Przypomniala mi sie moja konwersacja z moim fryzjerem Wlochem. Musze przyznac,
ze mnie mocno zadziwila jego wiedza na temat IIWS. Pewne jest tylko to, ze od
kogos to zaslyszal. Zaczelo sie niewinnie. Otoz opowiadal mi o swoim bracie
mieszkajacym we Wloszech nad morzem. Ja na to odpowiedzialem, ze szczesliwi
jestescie majac tyle morz wokol swojego kraju. My Polacy mamy tylko 500 km
jednego morza i to jeszcze Niemcy chcieli nam wydrzec. On na to sciszonym
glosem: wiem, slyszalem, ze Niemcy z wami te wojne rozpoczeli z zawisci, ze
mieliscie tylu wspanialych naukowcow, atystow, muzykow... Oni po prostu chcieli
was zniszczyc. Musze dodac, ze z sympatii do Polski za swoje uslugi liczy 10
dolarow mniej ode mnie niz od reszty klientow.



Tak,słyszeliśmy :)
Słuchaj,jeśli masz się tam zapisywać,to lepiej już ucz się sama. Lekcje
w "Italiano Facile" prowadzi starszy facet, który w ogóle nie umie uczyć, zero
kartkówek i sprawdzianów, nie ma nawet egzaminu i dyplomu ukończenia kursu na
koniec. Zajęcia są przegadane po polsku na temat jakichś bzdur, w ogóle nie
związanych z nauką włoskiego. Jedną czytankę tłumaczy się przez 40 minut. Na
jednej lekcji wykonyje sie dwa ćwiczenia, a grupa jest tak tępa, że można się
załamać. Nie ma żadnych konwersacji po włosku, nie ma słuchania dialogów z
kasety. To po prostu jedno wielkie nieporozumienie. Wiem, bo sama tam
chodziłam. Chcę zdawać włoski na maturze i straciłam tylko rok nauki, o ile to,
co odbywa się na Basztowej można nazwać nauką. Teraz sama szukam innej szkoły
językowej. Mam nadzieję, że mnie posłuchasz i nie zrobisz tego samego błędu, co
ja. Naprawdę: wszystkie szkoły językowe, tylko nie ta na Basztowej, uwierz mi!!!



native speaker z Ameryki Łacińskiej
udzielam lekcji języka hiszpańskiego u siebie w domu lub z dojazdem
do ucznia - WARSZAWA.Posiadam praktykę w nauczaniu (lektor w szkole
językowej,
lekcje prywatne)dzieci, młodzież i dorośli, wszystkie poziomy
nauczania. Urozmaicone (dla dzieci poprzez gry i zabawy), mozliwość
konwersacji na wybrane przez ucznia tematy, np przed wyjazdem
urlopowym.Posługuje się biegle językiem angielskim i włoskim,
niestety nie znam języka polskiego.
Zainteresowanych proszę o kontakt
mailowy - danielcar@gazeta.pl
lub tel 0 510 073 263 (uzgodnienia w jezyku polskim z żoną Polką)



hiszpanski native speaker z Ameryki Łacińskiej
udzielam lekcji języka hiszpańskiego u siebie w domu lub z dojazdem
do ucznia.Posiadam praktykę w nauczaniu (lektor w szkole językowej,
lekcje prywatne)dzieci, młodzież i dorośli, wszystkie poziomy
nauczania. Urozmaicone (dla dzieci poprzez gry i zabawy), mozliwość
konwersacji na wybrane przez ucznia tematy, np przed wyjazdem
urlopowym.Posługuje się biegle językiem angielskim i włoskim,
niestety nie znam języka polskiego.Zainteresowanych proszę o kontakt
mailowy - danielcar@gazeta.pl lub tel 0 510 073 263 (uzgodnienia w
jezyku polskim z żoną Polką) Mieszkam w Warszawie ok Starego Miasta



Wczoraj odbylam konwersacje, ktora chyba pasuje do watku o konfrontacjach. Mam
nowa fizjoterapeutke, wczoraj spotkalysmy sie po raz pierwszy i wzajemnie
badalysmy grunt co i jak. Pani jest z bylej Jugoslawii, w Kanadzie 17 lat,
mieszkala wczesniej na poludniu Francji i w Stanach przy granicy meksykanskiej.
Kanady nie znosi, teskni za Europa, w ostatecznosci wolalaby mieszkac w
Stanach. W Kanadzie jest wszystko fatalne poczynajac od pogody, poprzez sluzbe
zdrowia (w ktorej sama pracuje!!!) az po styl zycia. Kazde moje niesmiale dobre
slowo na temat Kanady bylo stanowczo "konfrontowane" i odpierane wlasciwie
jednym argumentem a mianowicie, ze w Europie a szczegolnie we Francji i we
Wloszech jest lepiej. Nie zapytalam, co Ja trzyma w Kanadzie, bo sie jeszcze na
tyle dobrze nie znamy zebym miala odwage ale zaczelam sie powaznie zastanawiac
czy ja chce kogos z tak negatywna energia zeby sie zajmowal moim pokreconym
cialem? Poza tym oczywiscie zadaje sobie pytanie czy rodowici Kanadyjczycy tez
sa raczeni taka lista tego, co tu jest takie zle. Mysle tez, ze jezeli mialabym
podsumowac ostatnich 17 lat, tyle ile ta pani jest w Kanadzie, i stwierdzic, ze
przez ten czas bylam nieszczesliwa z powodu mieszkania w kraju, do ktorego sama
z wlasnej woli przyemigrowalam to chyba bym sie zalamala. W imie czego sie tak
meczyc? Poczulam sie wiec wysmienicie, bo moich ostatnich 17 lat spedzonych w
tym samym kraju to niezliczona ilosc bardzo szczesliwych momentow i ogolne
poczucie przynaleznosci i bezpieczenstwa pod kazdym wzgledem. Co imigrant, to
inna "story". Elka



Kino
Lubicie kino? Chodzicie czesto? Jakie filmy preferujecie?
Ja ostatnio obejrzalam kilka znakomitych i tak nimi zyje, ze majac wczoraj
gosci opowiedzialam dwa filmy w ramach utrzymywania konwersacji )) No i to
rozpoczelo wielka rozmowe na temat kina i filmow. Film to moja wielka milosc.
Pamietam lata szescdziesiate, Cinema Verite, nowa fala wloska, nawet
westerny, na ktore bym dzis nawet nie spojrzala. Znakomity humor angielski.
Jak byla niedziela to jezdzilam z przyjaciolka taksowka od kina do kina, zeby
zaliczyc trzy filmy w jeden dzien. A w kieszeniach czekolada, zeby nie pasc
przy tym wszystkim z glodu.
Teraz do kina chodze rzadziej, ale chodze. Wyszukuje w TV co lepsze filmy.
Wczoraj obejrzalam taki fantastyczny - polaczenie thrillera z dramatem
psychologicznym. Absolutna rewelacja, swietnie zrobiony, znakomicie zagrany.
Wypozyczam tez filmy DVD, mam taka wypozyczalnie przez internet. Oplacam
miesieczny haracz i przez internet zamawiam. oni przysylaja poczta, ja
wysylam spowrotem poczta, wszystko sprawnie, wygodnie.
Opowiedzcie o swoich kinowych zamilowaniach.