W obronie krzyża
Nienawidzę Oszustwa i zakłamania. Tymczasem mam za sobą kilkanaście lat podwójnego zycia w zborze ŚJ
Ludzie z rozdwojoną jaźnią, to zamknięte grono, wręcz elita. Aureolki są zakładane przed gorliwymi współwyznawcami Tak było przynajmniej u mnie w zborze. Było nas kilku chłopaków 15-20 lat. Chodziliśmy na wszystkie zebrania, wyruszaliśmy do służby,proszono nas o obsługę nagłośnienia, noszenie mikrofonu, o bycie porządkowym na zgromadzeniu. Najpierw po kolei zostaliśmy głosicielami potem chrzest... Zachęcano nas do podjęcia pomocniczej służby, ja nawet podjąłem się jej w okresie matury. Ale za to kiedy wiedzieliśmy że nikt za zboru nas nie widzi, robiliśmy wszystko - dyskoteki, dziewczyny, zakazana muzyka.. Co jakiś czas się wpadło, bo jakiś zabłąkany braciszek znalazł się tam gdzie nie trzeba i usłyszał jakąś "kur...e", ale łatwo było się tego wyprzeć. I żyłem tak sobie we względnej zgodzie z rodzicami, miałem święty spokój u starszych, ciotki podawały mnie jako przykład młodemu pokoleniu, i wszyscy pytali czemu nie staram się zostać sługą pomocniczym (wikarym :P )i w ten sposób trafić na tzw. Kurs usługiwania. I wszyscy wróżyli mi wielką karierę, na ogromnym przecież terenie, mówili że pewnie zostane podróżującym..... I tak było póki pozostawałem u rodziców. Przeszły głupie lata, wydoroślałem i zacząłem myśleć. Zacząłem być zły na rodziców że przez organizację nigdy nawet nie będę mógł się do tego wszystkiego przyznać - a chciałem, bo źle się czułem z zaśmieconym sumieniem, czułem że nie okłamuję innych tylko Jehowę. Ale strach przed wyklęciem, poniżeniem, wyrzutami w domu nie pozwolił mi na to do dziś. Po wyprowadzeniu się od rodziców jeszcze jakiś czas chodziłem na zebrania do zboru w innym mieście. Tam jednak bracia się mnie bali, bo przede wszystkim byłem biedny. Nikt mnie nie pytał na zebraniu co słychać, bo wiedział że usłyszy o tym że u mnie w mieszkaniu jedt -4 st. i ledwie się przebrałem żeby przyjść. Rodzice przestali odzywać wogóle, też ze strachu, że będą poczuwać się do jakiejś pomocy, broń Panie Bóg będą musieli dać jakieś pieniądze.
Po owej ciężkiej zimie odważyli się przyjsć bracia zjechać mnie że nie głoszę i że nie ma mnie na zebraniach. Na tłumaczenie że w końcu mam pracę i za co jeść i że to błogosławieństwo, powiedzieli że nie mam zaufania do Jehowy i zginie marnie bez braci. To była ostatnia rozmowa i wizyta w zborze. Nie mogę się przemóc do kontaktu z osobami które wymagają bycia idealnym, nie tolerują błędów. Nie mogę zrozumieć (nie wiem czy tylko ja się z takimi ŚJ spotkałem) skąd takie przywiązanie i strach o pieniądze u ludzi którzy mówią że wszytko co związane jest z tym złym systemem rzeczy to grzech.
Dziś wiedzie mi się dużo lepiej. Mam dziewczynę, mamy dom, samochód. I dopiero teraz rodzice odkryli że nie jestem taki zły. Przestali się mnie bać, bo mam pieniądze. Nagle mają do mnie mnóstwo spraw.
Wcześniej sądziłem że to ja jestem zakłamany bo ze zwykłego strachu przed poniżeniem nie potrafię się do wielu rzeczy przyznać. Dziś uwarzam że to forma działania ŚJ sprawia że podobną historię ma wielu ludzi. Rodzice nie mogą mnie namówić do pójścia na zebranie - nie chcę patrzyć na zakłamanych, fałszywych ludzi obmawiających mnie za plecami (starzy znajomi mówią że najnowsza plotka jest taka że wchłonął mnie materializm i duch tego świata) a udającymi że są zainteresowani moim dobrem.
Nie dam się wykluczyć, i jeszcze raz poniżyć. Nie słucham namawiań do powrotu, odpowiadam: terazz żyje w zgodze ze sobą i nie muszę nikogo kłamać!
I tak chcąc zobaczyć czy są ludzie podobni do mnie odkryłem tę stronę. Nie pod każdym postem jestem gotów się podpisać, ale szacunek mój wzbudza szczerość waszych wypowiedzi, odwaga na temat poglądów, i tolerancja, z jaką sie dotąd nie spotkałem. Czytam wasze wypowiedzi od jakiegoś czasu i odważyłem się w końcu napisać. Cóż, witam, kochani bracia i siostry!
" />Ajj muzyka
Muzyka jest przy mnie przez cale moje zycie. Mialem to szczescie ze moi rodzice od zawsze oddawali sie przyjemnosci sluchania plyt gramofonowych, oraz takie ze mam o piec lat starsza siostre.
Dzieki rodzicom poznalem tworczosc Niemena (Tata) oraz Jacka Kaczmarskiego (Mama). Te dwa nazwiska, a w szczegolniesci to drugie, wywarly na mnie tak ogromy wplyw, ze gdy wybierajac temat do matury ustnej zobaczylem: "Utwor liryczny jako tekst piosenki...." to juz mialem przed soba cala wizje tego co chce uwzglednic.
O Niemenie nie bede pisal za wiele. Ten czlowiek mial chyba najwspanialszy glos na swiecie (no dobra, Freddie Mercury mial lepszy). Nie bede oryginalny jak powiem ze sluchajac 'dziwny jest ten swiat" przechodza mnie dreszcze, a wykonanie "Bema pamieci zalobny rapsod" powoduje, ze czuje sie jakbym sam uczestniczyl w opisywanym pogrzebie...
Skupmy sie jednak na Kaczmarskim. Wiekszosc jesgo tekstow znam na pamiec...bo, naprawde warto. W zasadzie znajac jego piosenki nie trzeba sie juz wiecej uczyc historii Polski. On potrafil ja opisac przystepnie, czesto przesmiewczym jezykiem, z prosta, ale jakze silne emocje wywolujaca muzyka. Wspanialymi metaforami potrafil opisywac otacajacy go swiat. "Przejscie Polakow przez Morze Czerwone" gdy tylko zrozumialem jego wymowe stalo sie dla mnie niedoscignionym idealem. "Katyn" to chyba najbardziej wstrzasajacy utwor jaki w zyciu slyszalem. Naprawde, nigdy nie bylem fascynatem histroii, ale to jak tam zostala przedstaiwona zbrodnia i to, ze rosjanie przez lata sie do niej nie przyznawali przyprawia o niesamowite dreszcze."
Podobnie seria Oblaw. Naprawde sluchajac Kaczmarskiego co chwile wlos mi sie jezy, takie to wyzwala we mnie emocje. Polecam kazdemu, to powinno sie znac.
No a teraz czas na siostre. Od najmlodsyzch lat wpajala mi jak wspaniala muzyka jest Rock. Pierwsza "nasza" kaseta to bylo The Cranberries z utworem "Zombie", ktorego ni w zab nie rozumialem ale i tak mi sie strasznie podobal. Po kilku latach, gdy poznalem jezyk anglielski i mogelm zaglebic sie w jego tekst okaalo sie ze podoba mi sie jeszcze bardziej.
W ogole dla mnie w muzyce najwazniejszy jest tekst. W muzyce tekst, hehe. Wszystko czego slucham musi niesc ze soba jakis przekaz. Chyba, ze jest naprawde wyjatkowe pod wzgledem muzycznym to tez lubie posluchac (jak chociazby zespol MUSE, ktorego teksty sa.....niezbyt madre....., ale za to urzekla mnie ich muzyka)
Ulubione zesply to Silverchair, Godsmack, TOOL, A perfect circle, Blind Guardian, a z polskich Coma i Akurat.
Kazdy z nich daje cos innego. Silverhacir pierwsza plyte nagral gdy mieli po 17-18 lat. Jest ona typowo grunge'owa jesli chodzi o muzyke, ma swietne teksty. Druga plyta bardziej o milosci, ale nie w POPowy sposob. Bardzo duzo instrumentow, w tym moje ukochane skrzypce. Trzecia plyta to juz eksperymenty muzyczne, dlatego rzadko slucham
Godsmack to obecnie chyba jedyny zespol metalowy trzymajacy rowny wysoki poziom na wszystkich plytach. Potrafia zagrac niesamowicie ciezkie kawalki, ale takze nagrac plyte "The Other Side" na ktorej wszystko jest akustyczne, spokojne, genialne. Do kazdej swojej mocnej plyty dolaczaja 1-2 spokojne, akustyczne kawalki. Dobre teksty, wspanialy wokalista, genialne riffy.
TOOL - za dlugo by pisac. Posluchajcie. Takiej muzyki nie tworzy nikt, teksty tez dobre z genialnym wokalista
APC - ten sam wokalista co w TOOLu, nieco inna muzyka, wg mnie lepsze teksty
Blind Guardian - metal...barokowy, tak to sie ponoc oficjalnie nazywa. Muzyka ze srodziemia i tym podobne.
Coma - oskarzana o grafomanie, ja jednak lubie ich teksty. z drugiej plyty da sie posluchac tylko 5-6 kawalkow, ale pierwsza to chyba najlepszy krazek wydany w ostatniej dekadzie.
Akurat - bo sa ciekawi, roznorodni, troszke inni. Wydaja na wlasna reke, wiec moga wydac wszystko. Teksty od wyraznie politycznych po opowiesci o rozwaleniu piekarnika
A teraz mieskzam w akadeiku nad jakims sklepem ktory ma glosniki na zewnatrz wystaiwone i caly czas leci rap i hiphop...ugh...somebody save me!