W obronie krzyża
Muahahaha.
Pewnie że istnieje. Z punktu widzenia mojej wiary człowiek został stworzony na wzór Boga - aczasowego bytu, pełnym miłości i miłosierdzia. Zakładając że ten byt jest prawdziwy, w duchowej naturze człowieka istnieje prawdziwa, czysta forma miłości.
Wszystkie dziewczyny z Wrocławia zapraszam na testowanie tej teorii w praktyce.
egzamin teoretyczny jest mozliwy i nie nalezy sie z tego smiac.
oczywiscie najwazniejszy pozostaje egzamin "fizyczny". teoretyczny egzamin moze polegac np. na tym ze po egzaminie technicznym nauczyciel spyta sie ucznia:
"co rozumiesz przez to i to?"
nie chodzi tu o jakies teorie filozoficzno- religijne. poprostu krotkie pytanie o cos ogolnie znanego.
czyli egzamin teoretyczny bylby jakas forma sprawdzenia wiedzy o aikido. czysta formalnosc. bez jakis pompatycznych bzdur. mialby on byc uzupelnieniem egzaminu technicznego.
mnie też to ciężko przychodziło, jest przepaść pomiędzy dramatami a tym jednym, nawet przecież w dacie powstania, myślę, że to wielki pudło, że szewcy są lekturą, w szkole mówi się o witkacym jako autorze szewców właśnie i teorii czystej formy, a to kompletnie się nie sprawdza, czemu się nie kierowali wskazówkami autora tymi tam gwiazdkami sugerującymi realizację czystej formy, czemu nie czyta się kurki albo nadobniś, szewcy grzebią witkacego i odwracają uwagę od reszty twórczości, jak się przegląda czasem wypowiedzi na forum, to często przypadek, że ktoś się w nim zakochał, a coś tam na półce stało więc przeczytałem zanim na allegro by poszło, nikt chyba nie fascynuje się witkacem po lekturze szewców...a może się mylę?
Ja bym sobie obejrzał Mistyfikację (bodajże się tak nazywał film) o Witkacym, ale przeczytałem dość dużo krytycznych opinii. Hm.
Widziałam Mistyfikację i nie żałuję czasu spędzonego w kinie (pomimo że oczekiwałam czegoś innego oraz martwi mnie niewykorzystanie potencjału, jaki niósł ze sobą sam pomysł na scenariusz). Według mnie film warto zobaczyć chociażby dla kilku naprawdę rewelacyjnych scen i specyficznego klimatu, który wprowadza. Plusy należą się także za zdjęcia i dobrą grę aktorską. Ewa Błaszczyk w roli Oknińskiej sprawdziła się idealnie, w dodatku została wspaniale ucharakteryzowana (wyglądała zjawiskowo, zupełnie jakby zeszła z Witkacowskiego obrazu). Natomiast zdecydowanym minusem jest to, że Jerzy Stuhr nie przekonywał jako Witkacy (wyłączając niektóre sceny). Całość może się podobać, o ile nie oczekuje się ujrzenia na ekranie Wariata z Krupówek we własnej osobie, scenariusza przezeń napisanego oraz realizacji Teorii Czystej Formy w filmie, czyli jednym słowem - arcydzieła. Najlepiej nastawić się na baaardzo luźną wariację na temat tego, ,,co by było gdyby" i za radą aktorów - potraktować ten film jako żart :wink:.
http://i47.tinypic.com/2ah6r6s.jpg
http://hotfile.com/dl/20932599/b4ea6...Mas_3.rar.html
1.PDG (Gural, Rafi, RY23, Qlop, Matheo, Bubel, Shellerini, Koni) – PDG KOLĘDA
2.donGURALesko & Matheo – Wielkie pranie
3.Pezet/Małolat – Emo
4.Waldemar Kasta – Musisz
5.RY23 – Czekając na cud
6.WSRH ft. RR BRYGADA – Rock & Roll
7.AIFAM – Na oku
8.BeUBeel ft. RY23 – Gdybym mógł
9.Kobra/Oldas – Miałeś nadzieję
10.Małaz feat. Shorty – Myślisz że to łatwe
11.Enrikle – Dżoze Murinio
12.Beat Squad - Na plaży
13.Teoria Czystej Formy – To co widzę
14.Chińczyk & Ginger - Krzyk
Dot.: Witkacy
Cytat:
Napisane przez _Natalee_
(Wiadomość 12261024)
ja mam też prezentacje maturalna o nim:D
brzmi on: Teoria Czystej Formy St. I. Witkiewicza- na podstawie wybranego dramatu omów jej koncepcje i założenia:D czy jakoś tak:p:
i juz w srode beda mnie odpytywali:D strasznie się boję....:(
Natalee, jaki dramat Witkacego wybrałaś? Mój ulubiony to "Sonata Belzebuba". A teoria czystej formy, wbrew pozorom i trudnemu słownictwu nie jest wcale taka skomplikowana. I zgadzam się z nią całkowicie. "Religia skończyła się, filozofia wyżera sobie bebechy" - jak pisał Witkacy. Tylko w sztuce możliwe jest jeszcze przeżycie poczucia dziwności istnienia, o ile wszystkie jej elementy skomponowane są tak, że dają odczucie nowej jakości, tak jak składniki zupy pomidorowej (przepraszam za trywialność porównania) odpowiedno skomponowane dają nową jakość, nie będącą przecież tylko sumą składników...to jest właśnie jedność w wielości, o której pisał Witkacy. Moim zdaniem można ten postulat zrealizować najlepiej w Teatrze, bo przedstawienie jest przecież sztuką wielotworzywową. jeśli widz wychodzi z przedstawienia w poczuciu, że dotknął, jak pisał Autor,metafizycznego poczucia dziwności istnienia, to postulaty Witkacego są spełnione.
Sobór Watykański II byl najwiekszym ze współczesnych przeżyć religijnych. Był wielką odnowa życia religijnego. Był też forma odrzucenia narosłej tradycji, która oddzielać zaczęła od Boga.
Dlatego też wrócono w liturgii do sytuacji z początkow chrześcijaństwa, gdy kapłana zwrocono twarzą do wiernych, obracając ołtarze o 180 stopni.
To jest politycznie poprawna teoria , ale nikt, kto jest choć trochę uczciwy, nie zaprzeczy, że od Soboru zaczęła się masowa dechrystianizacja społeczeństw.
Tradycja nie tyle była narosła, co stawała się niespójna z życiem. Od sytuacji posoborowej różniła się tym, że dziś mamy niespójny z życiem brak tradycji...
To, o czym mówicie, to jest tylko forma. Forma nie zawiera sama w sobie treści. Zastanówmy się jednak, czemu w istocie służyły niektóre reformy soborowe? Mówiłem o tym, że msze w językach narodowych nie stoją w sprzeczności z tradycją. Ale powstaje pytanie - jaka myśl przyświecała ich przywróceniu? Czy aby nie był to po prostu jeden z przejawów naśladowania protestantyzmu (a więc utrata własnej tożsamości), a przy okazji gest wiernopoddańczości wobec państwa?
Jestem jednak pewien, że gdyby w posoborowym Kościele katolickim, zamiast samouwielbiać się: "Och, jacy my jesteśmy nowocześni! Jak zgadzamy się z najnowszymi trendami, proponowanymi przez libertynów!" zaczęto eliminować negatywne następstwa Soboru, zachowując pozytywne, i tym samym powstrzymywać rozkład Kościoła, lefebryści wróciliby do jedności z Kościołem.
Ci, którzy nie chcą być "trendy" przejdą do lefebrystów, ci co wrażliwsi przejdą na buddyzm, ci, którzy chcą przeżyć religijnych, a nie "czystej formy" oraz religii sprzyjającej męstwu, a nie tchórzliwej bezideowości, wspólnotowości, a nie atomizacji społeczeństwa, przejdą na pogaństwo. Kto zostanie przy katolicyzmie? Materialistyczni hedoniści, którzy jeszcze nie mają odwagi otwarcie zlekceważyć katolicyzmu
Podoba mi sie ten kacik.
Jak bym miala tu spisac moja filozofie zycia, to by sie serwer przeciazyl. Oszczedze wiec Wam tego, ale przedstawie to co mysle o sensie zycia w skrocie.
A wiec mysle, ze czlowiek, jak i cale zycie we wszechswiecie - wszystkie swiadomosci i mikroswiadomosci, powstaly w wyniku Inteligentnego Planu (jakas forma Swiadomosci istniala juz wczesniej - zbudowana z czystej energii Istota Duchowa (inaczej Żrodlo), ktorej czastke kazdy z nas ma w sobie (nie jest to jeszcze udowodnione, ale sa naukowcy ktorzy uwazaja, ze materia zbudowana jest z wlasnie z wirow energii - to by sie zgadzalo. ogolny zarys tej teorii, ktora wydaje mi sie wielce prawdopodobna --> http://bogowie.org.pl/baz...do=16&poz=2 Predkosc wirowania decydowalaby o tzw. wibracjach kazdej istoty - ma to zwiazek z aura, ktora posiadaja nawet przedmioty - to akurat jest potwierdzone naukowo, w niektorych krajach istnieja nawet scpecjalne aparaty do fotografowania aur: im jasniejsze i czystsze kolory, tym wyzsze wibracje, a im wyzsze wibracje tym wyzszy poziom rozwoju duchowego i co za tym idzie - wyzszy poziom radosci wynikajacej z coraz wiekszej wolnosci od zakodowanych w podswiadomosci zachowan i uwarunkowan Umyslu, ktorego moc jest ogromna, ale ja nie sie o tym;P Bo cialo fizyczne to oczywysicie tylko jedno z wielu, jakie posiadamy, wedlug skali Bovisa o najnizszej energii, najgestsze.) Wielowymiarowe zycie zostalo stworzone w wielu przenikajacych sie swiatach (byc moze w roznych swiatach rozne predkosci wirowania energii ) i wciaz sie rozprzestrzenia, a to wszystko by poczuc Radosc Istnienia i poprzez stale zbieranie dowsiadczen (w roznych wcieleniach) ciagle podwyzszac swa swiadomosc i tworzyc nowe swiaty, a to wszystko w milosci i poszanowaniu wolnosci oraz indywidualnosci kazdej istotki. Czyli ogolnie zyjemy po to, zeby bylo fajnie. Pieknie, no nie?
Polecam portal www.merhlin.com --> duzo ciekawych nietypowych artykulow, dajacych do myslenia
Mnie też już właściwie paplanina o energiach śmieszy. Ale mam co innego do powiedzenia. W każdym z nas jest taki mały bóg, taka moc sprawcza, niewytłumaczalna z pozoru, która może wpływać na rzeczywistość - czy to przez nieświadome zmienianie ciągu przyczyn-skutków, czy przez świadomą ingerencję w materię. Bogiem chyba nazwać można czystą moc, nieskażoną naleciałościami wad i ułomności ludzkich. W końcu ma to być czysta doskonałość. I jeśli Jezus posiadł ową moc w większej ilości i jeśli się w nim przebudziła usilniej, to i możliwe, że 'synem bożym' był (małe litery nie z braku szacunku, co z punktu widzenia persony nie oddanej religii, używającej słów owych jak słów pospolitych, również jeśli chodzi o kontekst).
Ale ten temat miał, w moim założeniu przynajmniej, traktować Chrystusa i chrześcijaństwa z punktu widzenia historii, faktów, realiów; odłączając się od wiary i spekulacji o czymś, co jest niepotwierdzone naukowo.
Tedy skąd mamy mieć pewność, że obecna wersja Biblii jest wersją pierwszą ? Wiernie kopiowaną ? Przecie weźmy średniowiecze. Kościół chciał umocnić swoją pozycję, świadomie. Dokonywano naprawdę przeróżnych ingerencji w religijność ludzi, samą religię, jej doktryny, założenia. Popełniano wiele zbrodni w imię religii chrześcijańskiej (pojmowanej subiektywnie, dodałbym). Skąd więc mamy mieć pewność, że celowo nie przeinaczono niektórych wersów Biblii ? O tajnych soborach i zgromadzeniach Watykan przecież milczy i milczeć będzie. Takoż o decyzjach, jakie tam zapadły. Istnieje możliwość celowego spreparowania Biblii, coby łatwiej trafiała do ludzi. Co za tym idzie, chrześcijaństwo zdobywało wyznawców... a Kościół - wiernych, na których mu zależało z pobudek zarówno duchowych jak i materialistycznych. Tymbardziej, że nie wiemy co kryje się w podziemiach pod katedrą św. Piotra - podziemiach ponoć dość obszernych, a pilnie strzeżonych.
Poparciem dla tej teorii jest wiele zmian między wczesnym i późniejszym (nie mówiąc o obecnym) chrześcijaństwie. Kościół zmienił świadomie ubóstwo w przepych, czy później - w dość zbalansowane wartości. Zmieniły się nawet wizerunki aniołów - cherubiny to przecież straszliwe bestie o siedmiu rękach z siedmioma mieczami i o siedmiu twarzach, które broniły bram Raju... a dziś ? - pulchniutkie, słodziutkie aniołki. Czemu więc nie dopuścić możliwości świadomych zmian w Biblii ?
I jeszcze jedno: skoro ludzie kształtują religię i jej formy, to jak wierzą, czemu i po co, to czemu i nie mieliby kształtować bezpośrednio tego, w co wierzą ?