W obronie krzyża
mylisz się, to oznacza, że oni WIERZYLI w swoje "naukowe" teorie i była to wiara źle ulokowana
poza tym, aktualnie też nie ma wiarygodnych danych naukowych pozwalających na obalenie teorii istnienia Boga, tak więc zgodnie ze swoją logiką możesz śmiało uznać istnienie Boga za hipotezę naukową :)
Nie ma również żadnych danych pozwalających na obalenie teorii, że świat stworzył Latający Potwór Spaghetti - rozumiem, że z tego powodu jesteś zobowiązany, by uwierzyć w jego istnienie?
daj mi świętą księgę tej religii do poczytania to ci odpowiem i odpowiedz mi czy wiara w Boga jest bardziej absurdalna od wiary w istnienie „flogistonu"? jakie to "solidne podstawy" doprowadziły "naukowców" do wymyślenia tej substancji? jazda po muchomorach?
• Gdy w XVIII wieku Antoine-Laurem de Lavoisier zaprzeczył istnieniu „flogistonu" – nieważkiej substancji, która wydziela się w trakcie procesu spalania i w którą wierzyli wszyscy ówcześni chemicy – i po raz pierwszy sformułował teorię utleniania, świat nauki zatrząsł się z oburzenia. „Observations sur la Physique", czołowy francuski magazyn naukowy, wytoczył przeciwko Lavoisierowi najcięższe działa, a poglądy uczonego upowszechniły się dopiero po zażartych walkach.
" />Teoria o flogistonie miała dość dowodów naukowych, dopóki Lavoisier nie udowodnił że podczas spalania ciał wzrasta ich ciężar. Zaś teoria o prędkość ponad świetlnej, wehikułach czasu, takiego potwierdzenia nie ma. Raczej zaprzeczenie(Teorie Einsteina).
">Tak samo jak w czasach przed Rewolucją Francuską istniał FLOGISTON
Flogiston wtedy nie istniał. Ludzie tak myśleli, a to co innego.
" />@Scobin: O skuteczności metod np. Eriksona powiem tyle, że mogą dawać efekty w określonym kontekście zastosowań (np. do pomocy w "dylematach egzystancjalnych", tam przecież głupotą jest wkraczanie z farmakoterpią [o ile oczywiście nie są to objawy związane z innymi zaburzeniami, np. depresją]). Tymczasem, są psychologowie, którzy "miękkie metody" chętnie zastosowaliby również do leczenia schizofrenii czy autyzmu (bo kiedy podczas studiów naczytają się o teoriach Batesona czy Mednicka, to aż ich później korci żeby sprawdzić w praktyce).
Aha: Costa, czy Cattell to akurat złe przykłady "unaukowionych" teorii (bo "unaukowianie" czegoś równie mglistego jak osobowość, przypomina mi tworzenia matematycznego modelu dla teorii flogistonu ).
PS: Samo zainstalowanie skanera MR, może nie wystarczyć. Bardziej niż high-techowa aparatura badawcza liczy się podejście - sposób formułowania problemów. W ośrodkach które dysponują taką aparaturą, również zdarza się tworzenie kiepskich badań, bo szczególnie w przypadku rezonansu czynnościowego, bardziej niż radość z uzyskania "kolorowych plamek na mózgu" liczy się refleksja nad tym, skąd uzyskane wyniki właściwie pochodzą.
W starożytnej Grecji wiedzieli, że świat kończy się za horyzontem oceanu - nikt nie wrócił stamtąd, a żagle nagle znikały - wiadomo że jak coś w taki sposób znika, to spada.
Wiesz co, to już są kompletne bzdury. Jeśli cokolwiek wiedzieli, to to, że znany im świat kończy się gdzieś na oceanie. W co wierzyli i co przypuszczali, to jest zupełnie inna sprawa. Naprawdę czym innym jest nauka, czym innym filozofowanie. Nie mąć w głowach innym ludziom takimi teoriami, co jest wiedzą, a co nią nie jest. Każdy może rzucić sobie teorie, jaką chce i nie pozostanie ona niczym innym poza teorią czy hipotezą, dopóki ktoś jej nie udowodni albo nie udowodni (i nie mam tu na myśli filozoficznych wywodów, ale materialnego dowodu), że jest inaczej. Teoria flogistonu była teorią. Wyizolowanie i zbadanie tlenu ją ostatecznie obaliło. Flogiston nie był wiedzą, był hipotezą. Tlen istnieje i to wiemy (może ty nie, ale mnóstwo ludzi o tym wie. Otrzymało, zbadało, niektórzy z niego korzystają).
Jak dla mnie tu urywa się możliwość dalszej dyskusji. Przykro mi, że 12 lat nauki w szkole okazały się dla ciebie straconym czasem na naukę jakichś wierzeń i nie dowiedziałeś się tam tak naprawdę niczego.
" />Postanowiłem założyć temat w którym można by prezentować teorie naukowe (albo "naukowe") z poza głównego nurtu. Zapewne nikt się do nich nie przekona ale warto wiedzieć że ciekawe pomysły na budowę naszego wszechświata wcale nie skończyły się wraz z obaleniem teorii flogistonu.
Na początek przedstawiam wam film Thunderbolts of the Gods poświęcony elektrycznej teorii wszechświata (a także konspiracji mającej ukryć ją przed zwykłymi ludźmi).
tylko trzeba wierzyć!
No właśnie..."Wszystkie teorie to jedynie fantazje. Ale i te ulegają zmianą. W czasach podboju Ameryki ludzie większość ludzi wierzyła w cztery podstawowe humory, mające sterować wszelkimi uczynkami, flogistony i byli przekonani, że Ziemia liczy sobie kilka tysięcy lat. Teraz głosi się, że nasza planeta powstała przed czterema miliardami lat, nie ma żadnego flogistonu, lecz istnieją fotony i elektrony, natomiast ludzkie uczynki zależą od takich rzeczy jak nasze ego czy poczucie własnej wartości. I każdy jest głęboko przekonany, że owe fantazje są o wiele bardziej naukowe niż tamte poprzednie... Czy widziałeś kiedykolwiek coś takiego, jak poczucie własnej wartości? Możesz mi je podać na talerzu? A foton? Zdołałeś kiedyś złapać jakiś foton?"
Długi cytat, ale doskonale ukazuje to co chciałbym przekazać... sami nadajemy rzeczom znaczenie, decydujemy w co chcemy wierzyć....czyniąc pewne możliwymi, inne zaś niewykonalnymi... To spojrzenie na świat, rzeczywistość odróżnia nas... ezoteryka nie istnieje? masz całkowitą rację...dla ciebie jest ona czystą fantazją...Jednak czy to oznacza, że osoba o całkowicie odmiennym zdaniu myli się, kłamie? Nie sądzę...