W obronie krzyża
in article 1066.000026f8.3cc5b@newsgate.onet.pl, mkulin@hotmail.com at
mkulin@hotmail.com wrote on 4/23/02 19:59:
Jak zwykle fajna relacja, ktora przeczytalem jednym tchem.
W pociagu probowalem zglebiac teorie piramidy potrzeb Maslowa, ktora dostalem
od przyjaciela. Przez chwile zastanwialem sie, ktora z klas potrzeb
(fizjologiczne, bezpieczenstwa, przynaleznosci, szacunku i samorealizacji)
jest jezdzenie pociagiem bez bezposredniej potrzeby i sensu. I czy nie przeczy
to teorii Maslowa, ze wyzsze potrzeby sie zaspokaja po zadoscuczynieniu
nizszym?
Moim zdaniem podrozowanie pociagiem dla samej frajdy z tego jest
zaspokajaniem potrzeby samorealizacji. Co wiecej, uwazam, że nie przeczy to
stwierdzeniu Maslowa, ze najwyzsza potrzebe czlowiek zaspokaja niejako na
koncu. Caly dowcip polega na tym, ze Maslow powiedzial, ze zaspokojenie
potrzeb wyzszego rzedu nastepuje niekoniecznie po calkowitym zaspokojeniu
potrzeb nizszego rzedu. Wystarczy, ze czlowiek CZESCIOWO zaspokoi potrzeby
nizszego rzedu i gdy bedzie sie czul usatysfakcjonowany tym faktem, wowczas
zacznie realizowac potrzeby wyzsze. Sen, o ktorym wspomniales jest jak
najbardziej potrzeba fizjologiczna. Ale domyslam sie, ze zaspokoiles juz w
przeszlosci rowniez inne potrzeby fizjologiczne, takie jak: dach nad glowa,
zarobki na wlasne utrzymanie itd. Tak wiec zaledwie brak snu nie jest
przeszkoda dla zrealizowania potrzeby samorealizacji, czego widomym dowodem
bylo odbycie wycieczki na Mazury i zdanie nam z niej relacji. :-)))
Pozdro,
Artur <UOPSzymański
Powitanko,
i czym wy sie pasjonujecie?
To chyba jasno bylo wyrazone.
szpitalke nie maja kasy,
Ja tez;-)
dzieci w etiopi
gloduja.
Przykro mi.
chyba za bardzo zajechales w teorii potrzeb maslowa i ci sie
nudzi.
Zgodnie z teoria nazarlem sie i pojawily sie potrzeby wyzszego rzedu.
Oba shifty nie dzialaja?
Pozdroofka,
Pawel Chorzempa
Tak, tak, dorabiaj sobie teorie. Wolontariusze walą dzwiami i oknami,
nawet jak połowa z nich robi to dla Woodstock i Owsiaka, to
_bezinteresownej_ reszty wystarczyłoby do obstawienia dwóch imprez z
nawiązką. Nie istnieje logiczne uzasadnienie Przystanku Woodstock jako
elementu polepszającego wyniki finansowe Orkiestry. Wręcz przeciwnie, poza
bezczelnym nabijaniem darczyńców (przekonanych że maksymalną ilość ich
pieniędzy przeznacza się na sprzęt medyczny) w butelkę, Owsiak Żarami
doprowadza do konfliktu z mediami, które w odróżnieniu od "utaplanej w
brudnej rozpuście" ubogiej młodzieży, mogą decydować o sukcesie lub klęsce
Orkiestry.
Z artykułu we Wprost wynika, że dając właśnie na WOŚP największa część
naszej darowizny zostanie wydana na cele dobroczynne, co wynika z bardzo
niewielkiego procentu, jaki Orkiestra przeznacza na koszty prowadzenia
działalności - jakoś nie widzę tej bezczelności. Zresztą dlaczego
traktujesz darczyńców jak idiotów i sądzisz, że nie wiedzą o tym jak jest
finansowany PW?
| Hare-Kriszna przynajmniej zarcie dawala za darmo, a PJ co ? dobre slowo?
Cóż, Masłow się kłania. Jedni martwią się tylko o żarcie, inni mają
jeszcze potrzeby wyższego rzędu.
Wyjątkowo nietrafiony argument, bo - upraszczając - u Maslova chodzi
właśnie o to, że głodny nie ma potrzeb wyższego rzędu.
Abraham Maslow stworzyl kiedys teorie piramidy potrzeb. Teoria moze byc nie do
konca kompletna, ale potrzeb ludzkich jest wiele (czasami bardzo zlozone) i
kazdy darzy do ich realizacji- zrealizuje jedna to prezjdzie do innej. I tak dalej.
A wiec imho samo realizowanie potrzeb (a szczegolnie podstawowych, ktore powinna
zapewnic godna pensja) tylko po czesci moze pomoc i zminimalizowc wyscig
szczurow. Zyjemy w systemie kapitalistycznym. W Polsce ma on forme reliktu-
wersji surowej bez dojrzalych systemow lagodzenia jego brutalnosci. Premiuje on
konkurowanie i czyni z konkurencji swietosc w imie ktorej mozna dopuszczac sie w
graniach prawa (a czasami poza nim) najwieksyzch swinstw. I tu jest wlasnie pies
pogrzebany- akceptacja takich zachowan i niechec do walczenia o swoje. Najgorsze
jest premiowanie takich zachowan przez szefostwo i akceptacja przez pracownikow.
Tutaj moze pomoc tylko drakonskie prawo i skuteczne instytucje tepiace skrajne
zachowania i lamanie prawa. Tak skuteczne, aby naduzycia przestaly byc oplacalne
i powodowaly wiecej strat niz korzysci. Bez tego poczucia bezpieczenstwa nie
bedzie- bo zawsze znajda sie inne niz podstawowe potrzeby, ktore mozna
realizowac lamiac prawa innych.
Piramida Masłowa???
>Podobnie jak w piramidzie potrzeb Masłowa „pierwotny” (ang. reptilian) poziom
> podświadomości rządzi potrzebami decydującymi o przetrwaniu gatunku.
Mam pytanie nie dotyczące całości artykułu, a jedynie pewnej nurtującej mnie
kwestii. Powołuje się pani na piramidę potrzeb Masłowa. Tymczasem ja żyję do
dziś w przekonaniu, że autorem teorii potrzeb jest Abraham Maslow (czyt.
Masloł). Potraktowałabym to jako zwykłą "literówkę", gdyby nie fakt, że na
"teorię Masłowa" powołuje się wielu internuatów, również na forum GW. Czyżby
jakiś człowiek o niemal identycznym nazwisku, stworzył podobną teorię???
Proszę o wyjasnienia i pozdrawiam
W zasadzie to by się to zgadzało z teorią Maslowa. Dawniej ludzie byli
zorientowani na zaspokajanie potrzeb fizjologicznych i mało kto miał szansę
wyjść poza to. Teraz wszyscy startują od wyższych poziomów. To i mają nieco inne
problemy. I związane jest to z innym rodzajem stresu.
Widać, że nie specjalnie orientujesz się w psychologii, skoro wrzucasz do jednego worka psychologów empirycznych (Zimbardo) i psychologów-filozofów (Piaget, Maslow, Jung). To, co na przykład powymyślał Jung, to bardziej nadaje się do beletrystyki niż jako teoria naukowa. Maslow jest choćby autorem nieśmiertelnej "piramidy potrzeb", która, nie dość, że jest sprzeczna z prawami biologii (np. słynna potrzeba samorealizacji), to jeszcze nie została potwierdzona empirycznie (czemu w świetle wcześniejszego trudno się dziwić). O Piagecie możesz sobie poczytać np. tu (może mało naukowe, ale inspirujące, jak za mało, zachęcam do wnikliwszego poszukania w internecie):
www.swps.fora.pl/pytania-i-odpowiedzi,1/49-znaczenie-koncepcji-rozwoju-jeana-piageta,54.html
Chyba nie myślisz, że wymyślanie teorii naukowej wyłącznie na podstawie obserwacji własnych dzieci może doprowadzić do jakichś obiektywnej koncepcji? A to, że te koncepcje utrzymują się w psychologii bez ich weryfikacji (a często nawet pomimo dowiedzenia ich fałszywości), to jest właśnie ból psychologii, która w przeważającej większości jest tworzona przez głupiutkie paniusie (epigoni, czy może bardziej epigonki, to właściwe słowo), które nie wiedzą, na czym polega nauka i nie są w stanie zrozumieć kryteriów metodologicznych odróżniających naukę od zwyczajnej szarlatanerii.