teoria strukturalno funkcjonalna


W obronie krzyża

Panie Kalinowski...

a gdzie edukacyjna rola misyjnej telewizji ( póki co
parapisowskiej ) w zakresie choćby konstytucji i kilku ważniejszych
ustaw ? ile to wspólnot na zebraniach ogółu właścicieli starannie i
cierpliwie omówiło ustawę owl ? ilu to pełnomocników gmin w latach
1995 - 2001 ( okres dojrzewania ustawy ) nalegało na edukowanie
właścicieli ( w tym i siebie samych ) ? a ile to bzdur różne
poradniki wypisywały na okoliczność konieczności licencji ? etc...

Aktor społeczny w socjologii i antropologii jest to jednostka, grupa
społeczna lub instytucja w rozumieniu podmiotu społecznego
odgrywająca w danej sytuacji społecznej określoną rolę społeczną i
oddziałująca przez swoje działanie na innych.
W podejściu interakcyjnym, a w szczególności w etnometodologii aktor
społeczny ujmowany jest jako jednostka manipulująca wrażeniami
innych uczestników interakcji, narzucając im własną definicję
sytuacji, przez co może kontrolować proces interakcji, przekonywać
innych do swoich racji i wymuszać odpowiednie dla siebie zachowania,
a wręcz konstruować wizje rzeczywistości.
W procesie interakcji, wszystkie strony wchodzące w jej skład są
ujmowane jako aktorzy społeczni, natomiast przestrzeń w jakiej
interakcja się odbywa, określana jest mianem sceny lub kulis.
Aktorzy społeczni, którzy odgrywają swoje role wspólnie w mniejszych
grupach, tworzą zespoły.
W teorii gier aktor to jednostka, która oddziałując na innych i
podejmując decyzje, zwiększa lub zmniejsza przewagę np. ekonomiczną
nad innymi aktorami, biorącymi udział w interakcjach.
W ujęciu strukturalno funkcjonalnym aktor społeczny to jednostka
posiadająca cztery istotne atrybuty:
- cel, do zrealizowania którego dąży
- środki, pozwalające osiągnąć cel
- system aksjonormatywny aktora, wpływający na jego zachowanie
- warunki sytuacyjne

W teorii wymiany aktor społeczny jest jednostką dążącą do maksyma-
lizowania korzyści, poprzez motywowanie się zdobywaniem nagród.



KOMISJA D/S DZIAŁALNOŚCI ANTYPOLSKIEJ
Tu by się przydał jakis analityk-systemowiec z duzą znajomoscią subtelności
własnościowych i władzy w spółkach. Zwłaszcza istotnym problemem jest
rozdzielanie się własnosci na rózne uprawnienia wynikające - z jednej strony -
z prawnego tytułu p o s i a d a n i a różnego typu udziałów, akcji, opcji itp,
a z drugiej strony - z prerogatyw r z e c z y w i s t e g o _ z a r z ą d z a n
i a spółką oraz - z trzeciej - z praktycznej możliwosci skutecznego wywierania
w p ł y w u na faktyczne funkcjonowanie spółki.
W efekcie tworzą się bardzo skomplikowane układy mogących kolidować interesów.
Interesy włascicieli (udziałowców, akcjonariuszy) wcale nie muszą być jednakowe
i nastawione jedynia na maksymalizację zysku. Mogą być zróznicowane i kolidować
wewnetrznie (w obrębie spółki) i zewnętrznie (przez powiazania z różnymi
podmiotami zewnetrznymi).
Interesy zarzadu wcale nie musza byc identyczne z interesami nominalnych
właścicieli.
Interesy zewnetrznych grup nacisku (uczestników rynku surowcowego, rynku zbytu,
konkurencji w branży, rynku kapitałowego, rynku pracy oraz krajowych i
zagranicznych struktur politycznych) - mogą być sprzeczne w sposób naturalny
lub intencjonalny.
Taką sytuację mielismy w odniesieniu do podmiotów gospodarczych uwikłanych w
aferę Rywina (własciciele, zarzady, formalne i nieformalne naciski polityczne,
mafijne układy GTW, presja opinii publicznej itp)
Podobną, ale bardziej skomplikowaną, sytuację mamy w aferze "Orlengate" - juz
choćby z tej przyczyny, że idzie o znacznie wieksze pieniądze, że zaangażowane
są interesy biznesowe i polityczne kilku państw (a w tych państwach
wewnętrznych i międzynarodowych grup nacisku oraz układów korupcyjnych), że
udział slużb specjalnych (i uwikłanie agenturalne poszczególnych osób) jest nie
tylko domyslne (i zakrzykiwane przez politycznie poprawnych "przeciwników
teorii spiskowych")- ale ewidentne i widoczne nawet dla obserwatorów
postronnych.
Jest wysoce prawdopodobne, że tak jak w "Rywingate" odsłoniła sie na moment gra
o przechwycenie i podporządkowanie sobie mediów (a przy okazji sporych zysków),
tak w "Orlengate" odsłania się brutalna walka o materialną egzystencję ludzi z
konkurencyjnych ośrodków władzy juz nie tylko w skali krajowej, ale wręcz -
kontynentalnej.
A wszystko to ma gdzieś w tle kolejne odkrycia marksistów, keynesistów,
faszystów i bolszewików (leninistów, stalinistów, maoistów, putinowców...): że
nominowani przez partie polityczne managerowie mogą dymać włascicieli; elity
polityczne - włascicieli i managerów; a układy mafijne(GTW) - łaczące w sobie
oligarchów pieniądza i władzy politycznej a także resorty siłowe, ogniwa
wymiaru sprawiedliwosci, i wpływowe media - mogą zawrzeć "sojusz ponad
podziałami" i zawładnąć strukturami państwowymi i ponadpaństwowymi.
To dla mnie ciut skomplikowane jako zwykła, statyczna, analiza strukturalno-
funkcjonalna. A co dopiero jako proces odbywajacy się w dynamicznnym układzie
sił.
Jedno nie ulega dla mnie wątpliwosci - wbrew krzykom zagrożonych "panów życia" -
komisja śledcza powołana dla zbadania nieprawidłowosci i nadużyć władzy w
sprawie Orlenu - musi się de facto przekształcić w KOMISJĘ DO BADANIA
DZIAŁALNOSCI ANTYPOLSKIEJ i trzeba ją w tym utwierdzać i wspierać.



Elementy takie,których dobór nie mógł widzieć.
europitek napisał:

> W przypadku genów to nie ma się o co spierać dopóki ktoś nie
wykaże, że istniej
> ą jakieś niskopoziomowe uwikłania strukturalne ograniczające
możliwość występow
> ania określonych kombinacji nukleotydów. I uwikłania te będą na
tyle istotne, ż
> e w zauważalny sposób będą wpływać na szansę pojawienia się
określonych ich kom
> binacji. Czyli trzeba by wskazać jakieś filtry eliminujące "na
wejściu" całe kl
> asy ewentualnych kombinacji jako niemożliwe z jakichś
fundamentalnych powodów (
> np. niemożność sąsiadowania ze sobą określonych nukleotydów).

Można wskazać wiele przyczyn przez które powstają podobne, lub
identyczne sekwencje w genomach niespokrewnionych organizmów:
-Podobnie umieszczone sekwencje docelowe dla ingerencji transpozonów
(przy -po większej cześci-założeniach,że transpozony pełnią inne niż
wykryto role w organizmach). Jak wiemy genomy różnych organizmów
niespokrewnionych są do siebie podobne,lub identyczne i nic dziwnego-
a przynajmniej bardzo dziwnego-,że w sekwencjach homologicznych
znajdujemy podobne sekwencje.
-Dla tzw. "pseudogenów" można sobie wyobrazić różne zastosowania-nie
mówie,że wszystkie udowodnione,ale przynajmniej teoretycznie
prawdopodobne. Np. mogą one pełnić rolę "magazynów" sekwencji
wymiennych dla funkcjonalnych genów i taki proces może się odbywać
podczas koniugacji.
Mogą stanowić rzeczywiście. Jeśli w takim "pseudogenie" u dwóch
niespokrewnionych organizmów występują identyczne ubytki w
nukleotydach, to nie musi to być od razu przypadek delecji, która
zaszła u ich wspólnego przodka. Może taki "pseudogen" "magazyn" musi
akurat tak wyglądać i tyle.
-Nasz kolega genetyk z lubością odwołuje się do probabilistyki żeby
udowadniać nieprawdopodobieństwo powstania takich identycznych
sekwencji,a przy tym pokazywać dowody na ewolucje, nie przeszkadza
to jednak jemu i jemu podobnym IGNOROWAĆ takie wyjaśnienia odnośnie
matematycznego,biochemicznego nieprawdopodobieństwa powstania
życia,czy np. sekwencji tandemowych, które z matematyczna
prawidłowością powtarzają sie w genomach i to przez tysiące
powtórzeń,czy sekwencji mikro/satelitarnych , czy ingerencji
transpozonów,a przecież skoro nie mają praktycznego zastosowania, to
przecież przy ich powstawaniu dobór naturalny nie mógł ich widzieć!
Cóż za hipokryzja!
(czy tych wszelkich, które umożliwiają splicing/alternatywny
splicing,różne PRECYZYJNE cięcia DNA przez enzymy restrykcyjne)

To wszystko to jawne przykłady,iż ewolucjoniści selektywnie traktują
dostępną nam wiedzę przyrodniczą i naginają ową wiedzę do teorii
ewolucji!

pozdrawiam.