W obronie krzyża
Inaczej: orangutan i szympans należą do MAŁP, albo jeszcze lepiej: zarówno Murzyn, jak i Azjata są LUDŹMI. Żywe smoki i martwe smoki należą w ten sam sposób do SMOKÓW. Mam nadzieje, że wiadomo o co mi chodzi. Poza tym - KANON (vel podpisy pod portretami jednostek) jasno twierdzi, że Hordy mają SMOOOOOKIIIIIII, martwe smoki.
W takim razie dla ciebie orangutan to szympans? Azjata i murzyn to są rasy, nie gatunki. Opisy twierdzą, że wywerny powstają z martwych smoków, nie że są smokami. W warcrafcie miałeś abomination, istotę złożoną z poskładanych wielu ciał ludzi, ale nie jest to człowiek.
Legiony przejmując kontrolę nad lądem zamieniały go w spalony, wulkaniczny teren, chcąc zawładnąć nad światem przejmowały magiczne punkty chcąc aby ich magia się rozprzestrzeniła poprzez ten ich teren.
Powrót Galleana.
Nagash jest uprzedzony, cały czas powtarzasz te same argumenty, tylko szukając okazji do ponarzekania, nie twierdzę, że to fajnie, że nie ma multi, ale potrafię to zrozumieć i staram się mieć zaufanie do .dat, tak jak miałem do SFI kiedy robili Disciples 2.
W takim razie popracuj nad stylistyką, bo na salonach raczej tym nie zabłyśniesz.
No właśnie tomzoo. Już nie pamiętam, czy Cię odpytywałem, gdy kiedyś pokazywałeś mi swoje zdjęcia, ale Pireneje to też potencjalny obszar moich zainteresowań. Czy możesz potwierdzić, że jest tam dużo spokojniej niż w Alpach? A jak z drogami? Mam wrażenie, że więcej tam właśnie takich spokojnych, wąskich ścieżynek. No i pytanie za 100 pkt.: stromo?
Co do intensywności ruchu to nie mam porównania z Alpami - w Pirenejach byliśmy w sierpniu, kiedy w miasteczkach widać było dużo turystów.
W Dolomitach byliśmy pomiędzy sezonami, więc nikogo tam nie było. Często nawet obsługi na kempingach
Nasza trasa przebiegała w większości drogą N260 tutaj jest jej przebieg Ścieżynka to nie była bo to chyba przynajmniej droga regionalna o ile nie krajowa ale żadnych dziur, ruch mały lub śladowy - pomimo dużego sezonu (sierpień). Co do podjazdów było kilka większych przełęczy - głównym raczej problemem były upały - podjazdy były max 8-10% Na stronkach z profilami chyba większość była skatalogowana. Oprócz samych Pirenejów polecam region wulkaniczny la Garrotxa (garocza) bardzo ciekawe miejsca można tam pooglądać. Co do noclegów na dziko - w górach bardzo dobrze, w dolinach gorzej (dużo upraw albo zabudowy lub nieprzyjaznej roślinności). Tak jak z reguły bywa.
Ogólnie super tereny, bardzo zróżnicowane krajobrazowo i bogate kulturowo i historycznie.
Tak że do pofocenia zarówno krajobrazy, architektura jak i ludzie
Pozdrawiam
Ponieważ jako dzieciak mieszkałem na Ursynowie to mieliśmy fantastyczny dostęp do różnego rodzaju budów. Nowe bloki, nowe pawilony, studzienki kanalizacyjne, studzienki telekomunikacji no i metro
Łaziło się wszędzie i zbierało pręty, druty itp rzeczy
Chyba nigdy nie zapomnę jak łaziliśmy po budowie metra po jakiejś "szynie (teraz to strop sufitu metra) zawieszonej nad 10. metrowym dołem.
Kapiszony, spłonki (naboje do straszaków), korki, saletra z cukrem (bączki, wulkany) były na porządku dziennym.
Z Lasu kabackiego przynosiliśmy gałęzie Leszczyny, z których robiliśmy łuki
Proce, haclówki (to takie proce tylko zrobione ze sztywnego drutu. Strzelałe się z nich drucikami wygiętymi w literkę U), spluwy z długopisów, ołówków, szkła... za naboje służył wymemłany w buzi papier lub ... czarny bez, który cholernie brudził
Budowanie szałasów, baz, zdobywanie lochów (piwnic lub budowanych pawilonów), zjeżdżanie po linie z drzew ( to już czasy Rambo i żółwi Ninja) również były codziennymi zabawami.
A pamiętacie grę w pikuty czy państwa ?
Rysowało się na ziemi okrąg i dzieliło na równe części (w zależności od liczby graczy). Stojąc na swojej części rzucało się nożem w czyjeś państwo. Odkrajało się kawałek w takiej linii jak wbił się nóż powiększając swoje imperium.
W zimę rzucaliśmy śnieżkami w okna domów lub przejeżdżających autobusów.
Standardem też było wkładanie zapałki w domofon lub dzwonek do drzwi:)
Ganianie się z dozorcą np. terenu przedszkolnego tez umilało nam tamte beztroskie lata.
Nie wiem czy mi się zdaję, ale każda kasta trafiała w miejsca gdzie wcześniej zamieszkiwała inna grupa. Ceneath żyli w dolinie, lecz ich świat miał zapaść się pod ziemię, myślę, że miał sie zanurzuć w lawie ?
Następnie kolejna kasta mieszkała w wulkanicznym terenie, inna w jaskiniach, 2 kasty przewędrowały "Głęboki Las". Co lepsze jest napisane, że próbowali nauczyć ludzi swojej magii, czyli jakaś osoba musi coś na ten temat wiedzieć.