W obronie krzyża
" />Niedoczynność tarczycy
Niedoczynność tarczycy jest ogólnoustrojową chorobą wynikającą z niedostatecznego wydzielania hormonów przez tarczycę. Przyczyną jest przeważnie stan zapalny tarczycy oraz jej uszkodzenie przez leczenie radiojodem lub przez operację. Niedoczynność tarczycy spowodowaną uszkodzeniem tego gruczołu określamy jako niedoczynność pierwotną. Czasami przyczyną niedoboru wydzielania hormonów przez tarczycę jest choroba przysadki, która wydziela za mało TSH, tj. hormonu pobudzającego czynność tarczycy. W tych przypadkach schorzenie nazywamy niedoczynnością tarczycy wtórną.
Nasilenie objawów niedoczynności tarczycy określa się w zależności od stopnia niedoboru hormonów. Chorobę o ciężkim przebiegu nazywamy obrzękiem śluzowatym.
Szkodliwe skutki braku HT zależą również od okresu życia, w którym brak ten wystąpił. HT są bowiem niezbędne dla prawidłowego rozwoju organizmu. U płodu niedobór zdarza się na szczęście bardzo rzadko. Powoduje to ciężkie upośledzenie rozwoju dziecka, określane jako matołectwo. Niedoczynność tarczycy u dzieci starszych nie powoduje już tak poważnych następstw. Chorobę tę nazywamy niedoczynnością tarczycy młodzieńczą lub obrzękiem śluzowatym młodzieńczym. Objawy są wówczas podobne do objawów obserwowanych u osób dorosłych, ponadto występuje jednak opóźnienie wzrostu i rozwoju intelektualnego dziecka.
W przypadku obrzęku śluzowatego dochodzi do znacznego zwolnienia przemiany materii. Zmniejsza się zużycie tlenu i produkcja energii cieplnej w ustroju. Temperatura ciała ulega obniżeniu. Chorzy odczuwają stale chłód, osłabienie, bóle mięśni oraz spowolnienie fizyczne i psychiczne. Stają się senni i zwalnia się u nich czynność serca. Pojawiają się obrzęki, zwłaszcza na twarzy. Skóra staje się sucha i szorstka, przerzedza się owłosienie. Występują dokuczliwe zaparcia. Krwawienia miesięczne stają się zbyt obfite.
W umiarkowanie nasilonej niedoczynności tarczycy objawy choroby nie są tak typowe. Podstawą rozpoznania staje się wówczas oznaczenie stężenia hormonów w surowicy krwi.
Niedoczynność tarczycy leczy się przewlekłym podawaniem preparatu tyroksyny. Na początku stosuje się małe dawki leku. Następnie ustala się dawki w proporcji do ciężaru ciała, uwzględniając jednak indywidualną reakcję na preparat. Dzieci, młodzież i kobiety w ciąży z niedoczynnością tarczycy wymagają podawania stosunkowo większych dawek tyroksyny od pozostałych chorych. Wyniki leczenia są zwykle dobre. Jednak osoby w wieku podeszłym lub dotknięte chorobą serca mogą źle znosić leczenie. W tych przypadkach dawkę tyroksyny trzeba ograniczyć, co powoduje, że uzyskuje się tylko częściową poprawę stanu zdrowia
" />Kochane ,
Ja też byłam z moim synkiem na Działdowskiej, ale musze powiedzieć, że mój koszmar był o wiele mniejszy niz Wasz. Mój Filip (wtedy 10-miesięczny) stracił przytomność w czasie kapieli. Miał wtedy gorączkę i jak sie okazało były to drgawki gorączkowe (choć drgawki częśto wyglądają jak atak padaczki, mój syn po prostu "odpłynął", powiedziałabym, że raczej zesztywniał, stał sie bezwładny, sinożółty i miał półprzymknięte oczka skupione gdzies w jakims punkcie na suficie). Oczywiście najadłam sie strachu, spanikowałam bo po prostu sądziłam, że moje dziecko umiera... szok, ale atak minął po kilku minutach. W tym czasie próbowałam dodzwonic sie na pogotowie - BEZSKUTECZNIE! Krzyczałam do męża, żeby cos zrobił, potrząsał Filipem, a ja jeszcze próbowałam zmierzyć mu temperaturę. Ze strachu chyba mnie sparalizowało, miałam wrażenie, że nie panuje nad własnym ciałem, czułam jakby mnie mrówki oblazły a palce u rąk zesztywniały. Dopadły mnie jakies skurcze mięśni na twarzy.... Tak strasznie sie bałam. Ale jak już znaleźlismy się w szpitalu poczułam sie bezpieczniej, a przede wszystkim atak u Filipa minął, więc i ja odetchnęłam. W sumie spędziłam tam kilka dni, więc tym bardziej rozumiem Was, które spędziłyście po 2 tygodnie, na dodatek w połogu lub samę w chorobie. Rzeczywiście brak łazienki (bo piętro niżej jest tylko wc z umywalką) i spanie na podłodze lub krzesle na dłĂ˘ÂŹższa metę tez daje sie we znaki. Mnie nasuwa sie jeden wniosek: my Matki - Polki jestesmy niebywale silne. Wyobrazam sobie jak trudno było Marcie (przy okazji, ja miałam odwrotny problem z karmieniem piersią, tylko krucho było ze wsparciem), a Tobie Uleńko życzę duzo siły i mocno wierzę, że ten ciężki okres sie niedługo dla Was skończy. A propos odporności, podajesz dziecku Dicoflor? Chyba na Działdowskiej lekarze (choc nie tylko) często to zalecają. To jest zestaw pozytecznych bakterii. Mój Filip już kończy to brać.
Mocno ściskam na dobranoc:-)