W obronie krzyża
Niestety, ale tak właśnie to wygląda, odwiedziłem Mazury w zeszłym roku po przerwie 12 letniej, zabrałem swoje dzieci nad jezioro, okolice Węgorzewa, jeziorko w lesie nie należące do szlaku WJM. Pamiętałem je z czasów PRL-u - były szczupaki 2 do 10 kg, były piękne okonie, liny. Dziś jedynie uklejki 10cm. Kiedyś woda kryształ, pomimo wypasu bydła nad brzegiem, dziś woda brunatna. Oczywiście gospodarzem jest PZW, które SPRZEDAJE !!! koncesję na połów sieciami na własnych wodach. Jak to w Polsce bywa, koleś stawia siatkę + pupy prawie co noc i to W IMIĘ PRAWA. Dno, dno i jeszcze raz dno. Kiedy opowiadałem moim dzieciom, które każde wakacje spędzały ze mną i żoną żeglując po Adriatyku, morzu egejskim czy śródziemnym o Mazurach, do których miałem niesamowity sentyment, brzmiało to jakby te Mazury były jakieś zaczarowane, piękne. Czar prysnął w ciągu 3 dni pobytu na nich. Niestety byłem w zeszłym roku na Mazurach po raz ostatni, mimo, że kiedyś przepływałem tam jakieś 15 sezonów.
Jak że się ma pogoda na Mazurach, czystość i temperatura wody, złodziejstwo np. do takiej Chorwacji?
Taka historia mi się przypomniała.
Wypadanie jest zabronione, a po trupy nie wracamy.
Kiedy parę lat temu spotkałem się z załogą w Austrii w drodze do Chorwacji trafił się ratownik górniczy, po raz pierwszy w drodze na morze. Pierwszy oficer po paru piwkach zaczął mu tłumaczyć, że wypadanie jest zabronione i po trupy nie wracamy. Tenże ratownik nie raz narażający życie nie mógł tego zrozumieć, był oburzony, strasznie zdegustowany. W górnictwie mówił, kończy się akcję gdy wydobędzie się wszystkich żywych i umarłych. Nie mieszałem się do tej dyskusji, bardzo ostrej. Rano powiedziałem, Czesiu, robi się wszystko, szuka się 24 h, natychmiast zawiadamia stację brzegową. Na Adriatyku masz szanse, bo woda ciepła, na zimnym morzu po ....zależy od temperatury, ale w majowym Bałtyku po 20/30 minutach umierasz z wyziębienia. Więc....wypadanie jest zabronione (wiąż się) i po trupy nie wracamy. Wydaje mi się, że bardzo ważne jest uświadomienie, choćby w takiej formie, jak niebezpieczne jest wypadnięcie. A wypadnięcie, gdy nikt nie zauważył, hmm. Kiepsko.
Mariusz Abako, My w zeszłym roku zwiedziliśmy Chorwację wyjazd zaczął sie 30.04
Powiem tak 4:00 rano autostrada A1 5 stopni 9:00 było już cieplutko.
Dalej do Czech było powyżej 18 kresek. Trasa z Czech do Chorwacji z dużymi powiewami wiatru, ale ciepło. W samej Chorwacji przez 8 dni tylko dwa razy lekko popadało po za tym temperatury sięgały nawet 35 kresek , woda w Adriatyku bardzo zimna.
Podstawa to zabrać ciuch z wypinaną membraną i przeciwdeszczówki dla świętego spokoju (na rękawice i buty także).
Jeżeli chodzi o noclegi to w pierwszych dniach Maja nie było, żadnych problemów tym bardziej, że jest to okres przed sezonowy i całe Bałkany są dla was otwarte
Temperatury nocne były spoko pod namiocik też.
Zjeździłem Chorwację wzdłuż od Rijeki do Dubrownika i chyba najfajniej to jest od Makarskiej w dół a na pewno zdecydowanie taniej. Zjeździłem też w poprzek czyli pod górę zdobywając oczywiście jadąc samochodem najwyższy szczyt Chorwacji na, który jest droga o wysokości 1777 metrów. Widoki są z niego na Adriatyk jak z samolotu. Od kilku lat wydłużyłem nieco trasę i jako miejsce postoju wybrałem jedyną nad Adriatykiem naturalną piaszczystą plażę obok miejscowości Ulcin czy jakoś tak. Plaża ma trzynaście kilometrów długości. Nie jestem zwolennikiem plażowania ale w niewielkiej od niej odległości są wspaniałe góry, średniowieczne miasta i granica z Albanią, która ciągnie jak magnes. Tyle, że pogoda tam kiepska. Temperatura w dzień w górach dochodzi do 45 stopni nad morzem jest nieco chłodniej bo około 40. Rzeki wyschnięte, przerwy w dostawach prądu i wody. Ale drugi co do wielkości kanion na Świecie godny jest uwagi nawet przy tak niesprzyjających warunkach pogodowych. Kwaterę można znaleźć już za 6-7 Euro a jeśli ktoś jest bardziej wymagający to 12-13. Od Warszawy ( jak się nie zgubię w Wiedniu ) to wychodzi 1650 km.
Dot.: Wątek o kapeluszach, znikających królikach i puderkach Dimiti
Lilus, nie mam jeszcze zadnej fotki, wstyd mi robic :brzydal: I jeszcze to codzienne ukladanie rano... Ja mam strasznie rzadkie wlosy i bez objetosci, do tego przetluszczajace sie... do mycia codziennego sie przyzwyczailam, ale do polgodzinnego krecenia ich na lokowce nie :mur:
Desti - dla mnie najpiekniejsza i najbardziej urzekajaca jest Austria, nie ma u mnie konkurencji;) Choc kocham tez Chorwacje za cudowny Adriatyk z temperatura wody zblizona do goracego kisielu:)
Kiedy wody Bałtyku osiągają temperaturę, przy której tracimy ochotę na kąpiel, przychodzi pora, żeby odwiedzić wybrzeże Adriatyku. Wrzesień to najlepszy czas, by zobaczyć malowniczą Chorwację.
Wśród bywalców wybrzeża Chorwacji nie ma wątpliwości wczesną jesienią jest tu zdecydowanie najprzyjemniej. Jest kilka powodów, dla których właśnie wtedy warto wybrać się do jednego z najpiękniejszych zakątków w Europie.
Główny powód jest natury klimatycznej. We wrześniu nie doskwierają tak dotkliwie upały, które potrafią uprzykrzyć życie nawet najbardziej wytrwałych plażowiczów w lipcu i sierpniu. Ale wciąż jest na tyle ciepło, żeby można było zażywać kąpieli i opalać się w przyjemnym słońcu. Temperatury na wybrzeżu sięgają we wrześniu 23 stopni Celsjusza, a w Dubrovniku, położonym na południowym krańcu kraju przekraczają nawet 25 stopni Celsjusza. Na dodatek, właśnie wtedy, nagrzane letnimi upałami wody Adriatyku są najcieplejsze.
Drugi powód jest równie ważny we wrześniu jest zdecydowanie mniej tłoczno. Potrafi to docenić każdy, kto choć raz musiał na wąskiej plaży z trudem szukać miejsca do opalania. Mimo, że wybrzeże Chorwacji ma przeszło pięć tysięcy kilometrów długości, w lipcu i sierpniu ilość turystów w wielu miejscach przywodzi na myśl raczej gwarne ulice miast niż ustronne plaże z folderów turystycznych. Kraj ten odwiedza corocznie około 9-10 milionów turystów, z czego przytłaczająca większość jedzie na wybrzeże od czerwca do sierpnia (przeszło 70% całego ruchu turystycznego). We wrześniu problem zatłoczonych plaż nie istnieje.
W końcu ostatni powód jest nie mniej ważny od pozostałych we wrześniu jest taniej! Co prawda wiele cen zmienia się dopiero w połowie września, ale zmniejszenie wydatków w porównaniu z okresem wakacyjnym jest zauważalne.
Tak więc jeśli jesienna pogoda nas nie zachwyca ( a ostatnio tak jest) wybierzmy się na Chorwacje.
Spędziłem w Orebicu na półwyspie Peljesac dwa tygodnie urlopu na przełomie czerwca i lipca, razem z zoną i dzieckiem. Półwysep Peljesac (to słowo oznacza po chorwacku 'palec'), a także znajdująca się na jego końcu miejscowość Orebic należą do najpiękniejszych miejsc w Chrwacji. Przy wschodniej stronie miasteczka znajduje się duża, przepiękna, naturalna, piaszczysta (!) plaża otoczona piniami. Plaża łagodnie schodzi do morza - jest zatem odpowienia dla rodzin z małymi dziećmi. Woda ciepła (mimo, iż był to dopiero czerwiec), czysta, wspaniała do kapieli. Ze względu na osłoniecie przez pobliska wyspe Korcula brak wysokich fal. Temperatura wody jest tu o kilka stopni wyższa niż na pówyspie Istria czy w Zatoce Kvanerskiej. Pogoda była bardzo stabilna - samo słońce, tylko jeden dzień z lekko zachmurzonym niebem. Na plaży konieczny krem UV i prasol od słońca. Temperatura powietrza w godz. 11 - 16 - ponad 30 stopni. Miasteczko Orebic posiada historyczną zabudowę, spotyka się liczne zabytkowe domy. W przeszłości Orebic, związany z Dubrovnikiem był jednym z głównych konkurentów Wenecji na wschodnim wybrzeżu Adriatyku. W Orebicu liczne knajpki i tawerny oferują m.in. rozmaite gatunki ryb oraz świetna pizzę. Nad miastem góruje potężny masyw górski Sv. Jure o wysokości dochodzącej do 1000 m. Góry opadające do morza tworzą wspaniała scenerię. Z Orebica co ok. 2 godziny odjeża prom na pobliską wyspę Korcula. Warto na nia pojechać, zwłaszcza w niedzielę, gdy w starej katedrze na Korculi odbywa się msza święta (msza godz. 9); mozna też zwiedzić ciekawe muzeum. Ponadto w jeden dzień (gdy nie jest zbyt gorąco !) trzeba koniecznie wybrać się do pobliskiego Dubrivnika (ok. 3 godz. jazdy samochodem) i zwiedzić wspaniałe stare miasto z jego olbrzymimi murami obronnymi z XV wieku (można po nich przejść - ok. 40 min.). Dojadz na Peljesac jest niezbyt dogodny (2 dni). Najlepiej jechać własnym samochodem. Nejdogodniejsza droga z Krakowa prowadzi przez Chyżne (PL/SK), Rużomberk, Bańską Bystrzycę, Komarom (SK/H), Gyor, Redics (H/SLO), Lendawę (SLO/HR), Warażdyń, Tusilovic, Knin. Po drodze niedrogie noclegi w rejonie Tusilovic oraz jezior Plitwickich. Drugiego dnia przejazdu należy koniecznie zwiedzić Split z olbrzymim Pałacem Dioklecjana i wspaniała Katedrą Św. Dujmy (dawne muzoleum Dioklecjana). Drogi na Wegrzech b. dobre,niezatłoczone, omijają często wsie i miasteczka. W Chorwacji wiele dróg wąskich i krętych. W chorwackim interiorze, jałowym i półpustynnym sporo charwackich policjantów - nie zatrzymują jednak turystów, lecz dają poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza w miejscach uprzednio zamieszkałych przez Serbów, a obecnie opuszczonych. Rekapitulacja: Wspaniałe, cudowne miejsce, wate polecenia, a przy tym ceny umiarkowane, dość daleki dojazd (z Krakowa 1300 km).