W obronie krzyża
Alkoholik to czlowiek jak kazdy inny,nikt sie nie rodzi alkoholikiem,na to czy ktos sie uzalezni sklada sie wiele czynnikow.Alkoholik cierpi nie mniej niz jego rodzina.
ewa ciekawe gdzie ten Twoj wujek jest "szefem" AA.bo istanieje cos takiego jak "tajemnica pokoju" wiec jesli On opowiada coskolwiek z rozmow z tymi ludzmi to łamie zasady AA..
jak dla mnie to wiele ludzi nie wiedza co to tak naprawcde jest choroba alkoholowa,a to choroba jak kazda inna,trzeba ja w miare szybko rozpoznac i leczyc prawidlowo..czyli terapia,mitingi..
" />Wiem,że moje pytanie jest dość kontrowersyjne,ale proszę bardzo o odpowiedz.Czy w takim przypadku jak trzezwy alkoholik (nie pijący od 8lat po terapii,chodzi na mitingii AA i wogole jest wspaniałym toważyszem życia,jest kochającym mężem...)można starać się o adopcję.Ci ludzie probuja jeszcze walczyć o biologiczne dziecko,lecz lata lecą...
" />Jestem osobą współuzależnioną. Chodzę na terapie od 3 tygodni. Rozpadło się moje małżeństwo trwało 14 lat powód choroba alkoholowa mojego byłego już męża. Obecnie mam 2 partnera który niestety także jest chory na tę samą chorobę. Oboje próbujemy zatrzymać jej niszczące postępowanie. Jest nam bardzo ciężko psychicznie, uczuciowo. Bardzo się kochamy ale czy wytrwamy nie wiem . jesteśmy ze sobą od 2 lat, 2 lata walki-Andrychów, Bulowice wcześniej Rybnik.
Pozdrawiam J
P.S. Szukamy kontaktów z bielska z osobami które także walczą, z osobami chodzącymi na AA
Przeczytałem wszystkie 7 stron. Jestem alkoholikiem bez wątpienia (piję często, często sam, chowam sobie
alkohol w różne miejsca w domu itd). Dziwna ta "moja" choroba. Prawie nigdy nie mam kaca, kiedyś piłem dużo
więcej, potrafię się położyć w stanie "do pogadania" z rozsądku. Ale nie potrafię jak do tej pory odstawić picia na
więcej niż parę dni, jak mam brać jakieć leki przez tydzień to jest katastrofa. Wstąpiłem kiedyś do jakiegoś klubu
aa, porozmawiałem, stwierdziłem wtedy, że ci ludzie mi nie pomogą, bardzo nie lubię jak ktoś mówi do mnie jak
do dziecka i tłumaczy uparcie cioś, co zrozumiałem parę minut wcześniej. Bardzo często myślę sobie - przestanę,
od dziś przestanę. Potem wychodzi inaczej. Te grupy, mitingi, terapie o których piszecie - pomagają niektórym
skutecznie a niektórym nie skutecznie. Widziałem ludzi (co prawda niewielu) którzy przestali bez AA. Mam
straszną ochotę przestać ot tak. Ciągle wierzę, że mogę. Znacie kogoś, kto po prostu doszedł do wniosków i
przestał?
Witam serdecznie.
Dzięki za słowa otuchy. Niestety wszystko co piszecie to jest prawda - przerabiałem terapie kilka lat temu, ale widocznie nie dojrzałem i chciałem sprobowac choc wiadomo jaki bedzie skutek. Człowiek - alkocholik znaczy się, tak mąci w swoim toku myslenia że szkoda gadać - pewnie to znacie? :)Myślenie życzeniowe itd... Martwi mnie sprawa AA - jest to zamiana jednego nałogu na drugi i coś jeszcze się we mnie buntuje, nie wiem moze jeszcze trzeba mi czasu moze kolejnej wpadki. Mimo to mam nadzieje ze wszystko mi sie poukłada. A w lesie jest tak pieknie.... ))) i nie trzeba dopalacza ciesze sie ze tak moze być!!
Pozdrawiam Wszystkich - Krzysztof alkocholik
Na mitingu nikt nie będzie Cię na siłę zmuszał do mówienia o Sobie . Najważniejsze żeby tam trafić i zobaczyć samemu naczy to polega. Tam nik nie "gryzie" a akceptacji jeżeli jest to grupa AA z prawdziwego zdażenia niemartw się teraz poprostu ta idż. Terapię też przechodzę w niewielkim mieście i jak poszedłem pierwszy raz to nierzyłem że jest tam tylu moich znajomych .pozdrawiam
Witam...
Bardzo zależy mi na Waszej opinii... Poradzie... Bo ja sama jestem w wielkiej KROPCE... Jestem a w zasadzie od miesiąca już nie jestem w związku który trwał blisko 6 lat. Ponad 4 lata mój partner dość mocno nadużywał alkoholu. W tym czasie był na jednej terapii, wytrzymał kilka miesięcy i znowu pił. Druga terapia miała miejsce 1,5 roku temu i do dziś nie pije. Okazało się jednak, że kiedy On zaczął trzeźwieć to ja wszczynałam awantury, zaczęłam go prowokować, a nawet posunęłam się do tego, że robiłam wszystko by myślał, że go zdradziłam bo wtedy zachowywał się tak jak pił. No i poszedł sobie... Oczywiście dla mnie dopiero w tym momencie przyszło "otrzeźwienie". Uczęszczam teraz na intensywną terapię dla współuzależnionych, chodzę na spotkania Al-Anon, walczę z depresją... No i są pytania na które wciąż nie mogę znaleźć odpowiedzi. Ja byłam z nim tak długo w jego chorobie, dlaczego jego nie ma ze mną w mojej?
Jaki stosunek do rodziny ma AA?
Mamy 4,5 letnią córeczkę i skoro obydwoje przyznaliśmy się do choroby to nie powinniśmy ratować rodziny? Nie rozumiem tego... Ja wiem, że go bardzo raniłam... Wiem... ale ja też jestem chora. Proszę napiszcie co o tym myślicie.
Wolisz, zeby cie pociagnal za soba na dno? Bo on idzie na dno, a ty kurczowo sie go trzymasz i glaszczesz po glowie.
Zabranie komfortu picia to jedyna forma SKUTECZNEJ pomocy. Cala reszta to pomoc pozorna - w rzeczywistosci wpychanie w coraz glebszy alkoholizm. Bo skoro on nie ponosi skutkow swojego picia to hulaj dusza piekla nie ma.
Nie chodzi o to, zebys przestala go kochac. Chodzi tylko o to, zebys robila WLASCIWE rzeczy, chocby serce nie wiem jak bolalo, bo to jest jedyna droga jakichkolwiek zmian. Czy twoje dotychczasowe dzialania przyniosly jakis skutek? Chyba nie, skoro szukasz pomocy.
Co do "bo ona jest zla" to kazdy powod picia jest dobry. Albo ona jest zla, albo jest za dobra, albo swiat jest zly, albo ludzie paskudni, albo sasiad wbija kolki w sciane i nie mozna tego wytrzymac, albo pies szczeka, albo dzieci nieudane bo sie zle ucza, albo praca stresujaca itp. itd. bez konca.
Terapia dla wspoluzaleznionych, grupa Al-anon. Czytaj, informuj sie, dowiaduj jak najwiecej. Moze pojdz na jakis otwarty miting AA?
Zatem odpowiadam. O BEN-ie slyszalem juz wcześniej, że jest jako jedna z form nazwijmy to przeciwstawiania się nałogowi (celowo nie uzywam słowa terapia). Terapeutka, nie powiem , zna się na rzeczy, tyle, że jej zadaniem było zdjagnozoeać moje uzależnienie, czemu się nie sprzeciwiałem, bo o tym wiem od lat. Dalej wizyta-seans u dr.Połykowskiego. Gość ma wiedzę i pomysły. To co proponuje to w zasadzie trening autosugestii w radzeniu sobie z emocjami, głodem itp. Nie jest to złe, na pewno nie zaszkodzi, ale jest kosmicznie drogie, biorąc pod uwagę czas trwania owych seansów. Gdyby za kilkaset zł odbył się powiedzmy 2x45min trening radzenia sobie z nawrotami, stresem, głodem itp, to miałoby to ręce i nogi. Obecnie oceniam to, jak wyrywanie kasy od zdesperowanych ludzi, co moralne nie jest. Zawsze patrze na auta pod miejscem dokąd jadę: na Balonowej w pt stał Jeep, Merc i tego typu. Podsumowując. Masz za dużo kasy - idź spróbuj, krzywda cię tam nie spotka (twój portfel tak).Nie masz kasy: idź na mityng AA, wypatrz kogoś, kto długo nie pije i niegłupio gada, poproś go nawet nie o sponsorowanie, ale o pół godziny rozmowy, zapytaj o konkretne rzeczy, z którymi sobie nie radzisz, a dostaniesz kilka dobrych rad, dużo wsparcia,a przy odrobinie szczęścia - nr tel. ważniejszy czasem niż 997,998 i 999 razem wzięte. PS.Byłem wczoraj na mit.spikerskim i juz wiem, że nie zapomnę go do kiońca życia.Koszt: 2zł do kapelusza :) Pozdrawiam.J
Pragnę podzielić się swymi wspomnieniami z okresu tuż po zaprzestaniu picia.Moja terapia odwykowa trwała 6 tygodni. Po opuszczeniu szpitala rozpocząłem życie na trzeźwo.Jakież było moje zdziwienie,gdy poszedłem na zakupy.Wszystko takie drogie ,nowe ,nieznane.Wydawało mi się ,że wróciłem gdzieś z daleka po bardzo długiej nieobecności.Mięso tak podrożało ,warzywa,nabiał.Czy tych ludzi p......,tak wtedy myślałem.Nie szczędziłem im epitetów i to ostrych.Uważałem ich za debili ,ćwierćinteligentów itp.Moja wizja świata wtedy różniła się od przeciętnej krajowej.Kto myślał lub robił inaczej był głupi.W jakiś cudowny sposób posiadłem monopol na wszystko,wiedzę doświadczenie ,umiejętności.Brakowało wtedy chyba tylko nagrody Nobla w dziedzinie pychy i głupoty.Umysł czasem płata figle.Przekonałem się o tym na własnej skórze.Teraz reaguję całkiem inaczej.Wiem ,że moje emocje często prowadzą mnie do błędnych wniosków,niewłaściwych reakcji i zachowań.Staram się ważne decyzje podejmować spokojnie z rozwagą.Udowodniłem sobie wiele razy,że dzisiejszy problem lub sprawa , jutro ,a nawet za dni kilka wyłania się w innym świetle.Jest jak by łatwiejsza,prostsza.Zawsze mam przed oczyma jedną z mądrości AA "Daj czas czasowi"Dla mnie to bardzo ważne i potrzebne. Pogody ducha Szekla!!!!!
Czy trudno mi uznać fakt, że w istotny sposób różnię się od normalnie pijących ludzi ?
Kiedy trafilem na Terapie a potem do AA trudno mi bylo uznac fakt ze to koniec picia ,jakis czas szukalem jeszcze kontrolowanego picia ,ale nie ma takiej mozliwosci.Pamietam swoj zal innych ludzi ,ze oni moga a ja nie,wydawalo mi sie wtedy ze caly swiat pije a tylko ja niemoge,pamietam swoj krzyk do Boga gdzie ty jestes kiedy ja tak cierpie.Dzisiaj wiem ze alkohol jest dla ludzi ktorzy potrafia go sporzywac "ja nie umiem"i nie chce go pic .Dlatego kiedy pogodzilem sie z moja choroba i minela obsesja picia jestem innym czlowiekiem zyjacym wsrod ludzi ktorzy wcale nie pija alkoholu lub pija okazjonalnie.Dzisiaj ten swiat jest piekny mimo zaklamania.Wlasnie dzisiaj wiem ze "moja trzezwosc" i "moja innosc"tak naprawde w niczym mi nie przeszkadza.
Z P D Radek
wiem, wiem macie racje, tylko do dzis nie moge rozgrysc tej kwestii czemu koles mnie tak namawial i byl taki namolny, do dzis pamietam adres ul balonowa 8 warszawa, tak wogóle pszesyłam wam całego linka
http://www.zumi.pl/1488970,BEN_-_Centru ... firma.html
obejrzyjcie sobie (te dwa filmy) ktore sie tam znajduja ja ''wklepałam'' ten adres w google i troche mni to rozbawiło szczerze mówiąc i za szczególnie to do mnie nie trafia, macie racje najlepsza jest chęć zaprzestania picia, silna wola i leczenie się u specjalistów (psychiatrzy, terapeuci, mityngi, terapie grupowe i wspólnota AA) do czego ciągle namawiam brata (przynajmniej tyle narazie robie)...
Właśnie tak,wszyscy mamy swoje myśli,swoje odczucia i mamy prawo je zachować,lub dzielić się tym,wiadome,że psycholodzy,psychiatrzy mają opracowane sposoby pomocy,ale ja,czy Ty,my mamy za sobą jakiś tam kawałek niepicia i przede wszystkim nasze wypowiedzi mają jeden cel -pomagać i tak się dzieje,bo czy Wisienka,czy ja ,czy Jansen mówimy o tym jak my to widzimy i czujemy,a pisząc o tym tutaj możemy tylko pomóc.Ja przestałem walczyć o to kto ma rację,a kto wie najlepiej,ja wiem najlepiej,co mi pomogło,a co pomoże komuś tego nie wiem,ale właśnie po to są takie fora,gdzie możemy podzielić się swym doświadczeniem i mądrością,która pozwoliła mi wejść na drogę trzeżwości.
Jak napisała Barbara jej mąż nie pije 20 lat bez AA,bez terapii,bez nas alkoholików.czyli Każda droga jest dobra,która pozwala trzeżwość osiągnąć.czy on jest gorszym alkoholikiem,albo lepszym niż ja,nie,ja dzisiaj jestem trzeżwy,on też i to najważniejsze,mamy wspólny cel-zyć na trzeżwo