Terapia rodziny


W obronie krzyża

Moko, ten chłopiec może być chory i dlatego tak się zachowuje. Jest wiele schorzeń, które mogą powodować takie agresywne zachowanie dziecka. Moje dzieci są w szkole integracyjnej i niestety jest sporo dzieci, które są agresywne - nie jest to ich wina. Oczywiście dziecko powinno przejść odpowiednie badania i rodzina powinna stosować terapię (ewentualnie może mieć opiekuna przydzielonego non stop, w Julii klasie jest jeden chłopiec który ma opiekunkę "cień chłopca" która wszędzie z nim chodzi, właśnie dlatego, żeby nie zrobił nikomu krzywdy.
Rodzice z twojego opisu raczej interesują się dzieckiem dlatego może wcale nie wynosi zachowania z domu, tylko nie kontroluje tego co robi

Jeżeli w statucie szkoły nie ma "zabezpieczenia", że takie dziecko agresywne mogą przenieść to dyrekcja nic nie może zrobić.

Osobiście uważam, że rozmowa z kimś, kto bije moje dziecko nie jest przestępstwem - jest wręcz konieczna. Za moje dzieci ja odpowiadam i ja zawsze stanę w ich obronie. Jeśli ktoś by podał mnie do sądu za taką rozmowę to proszę bardzo. Nie popadajmy w jakieś skrajności, jest to wolny kraj i mogę się odezwać do innego człowieka.




No ale piszesz oczywistą oczywistość, po to wziąłem benzo by doraźnie sobie pomoc. Nigdzie nie napisałem że wezmę jedno benzo i od razu jak ręką odjął będę zdrowy. Wyraźnie napisalem w mojej ocenie tego leku że zadziałał od razu i odczułem poprawę. Sugerujesz mi że ten lek nie był mi potrzebny poneiważ pomaga tylko doraźnie. Nie zgodze się ja już dużo wcześniej przed wzięciem tego leku mialem swój własny ustalony plan działania, benzo mnie wspomogło ale nie zrobiło nic za mnie, nie zmusiło mnie do niczego, nie kazało rozmawiac. To była moja suwerenna decyzja że porozmawiam z rodziną, a że benzo mnie wspomogło to oczywiste. Wiem dokładnie jak działa ten lek i z cała odpowiedzialnością go wziałem...

Ale oprocz tego biorę inne leki, oraz ropocząłem terapię, spotykam sie z ludzmi, rozmawiam, robie rzeczy na które kiedys miałem ochotę, spotkam się 30 z fobikami. Według mnie to swietna terapia, a w moim przypadku nie odczuje odstawienia benzo, bo odstawie go stopniow tak jak radziła mi lekarka i tak jak pisze w ulotce. Poczekamy zobaczymy kto miał racje z mojej strony koniec tematu, chociaz pewnie zaraz coś napiszecie z czym sie pewnie nie będę mogł zgodzić, ale trudno, postaram się już więcej nic nie pisać, bo chyba na prawdę temat się wyczerpał i trzeba poczekać aż opisze Wam moje wrażenia po odstawieniu Cloranxenu

lochfyne dnia Śro 12:59, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz



Elwirko
Poznasz na terapii ludzi,którzy będą Cię wspierać.
Wiem,że jesteś w trudnej sytuacji bo jak najbliżsi wmawiają Ci ,że źle robisz to człowiek zaczyna wątpić w swoją słuszność.
Dlatego Ty rób swoje póki co.
Twoja rodzina pewnie reaguje w ten sposób bo nie ma pojęcia z jakim problemem musisz się zmagać.
Z drugiej strony dziwi mnie to,ze matka widząc swoją nieszczęśliwą córkę każe jej tkwić w toksycznym związku dla dobra dziecka.
Wpienia mnie taki ciemnogród!!!
Mnie jako matce pękło by serce i spać bym nie mogła gdybym wiedziała,że moje dziecko cierpi.
Może masz jakąś koleżankę,która będzie opiekowała się małą na czas Twoich zajęć a później Ty weźmiesz jej dziecko?
Idź na przód i nie zawracaj już z tej drogi ,którą obrałaś.Wszyscy będziemy Cię wspierać w słusznie podjętej decyzji.



Do 18 roku życia byłam szczupłą dziewczyną.
Waga i sprawy żywieniowe nie stanowiły problemu.
Jadłam ile chciałam i co chciałam.
Pod koniec liceum zaczęło się moje zajadanie kłopotów i stresów.
Poszerzyłam się ale moja rodzina to bagatelizowała.
Zaczęłam zauważać coraz więcej fałd.
Nadmiar tłuszczu inaczej wygląda jeśli dziewczyna jest wysoka a inaczej gdy jest niska jak ja.
Gdy mama zachorowała na przemian rzucałam się na jedzenie i nie jadłam nic.
Częściej jednak objadałam się czego skutkiem było parę kilo więcej.
Gdy mama umarła poszłam na terapię grupową bo obwiniałam się o jej śmierć.
Poza tym nie mogłam wychodzić nigdzie bez osoby towarzyszącej a chciałam się tego pozbyć.
Spróbować kolejny raz
Udało mi się mogę zajść na razie w najbliższe miejsca.
Nie udało mi się jednak pozbyć kompulsywnego objadania się.
Najgorsze że przestałam się cieszyć tą częścią wolności którą uzyskałam.
Nie chce mi się samej wychodzić.
Niedawno zaczęłam ograniczać jedzenie.
Schudłam 3 kilogramy.
Mam jednak częste napady żarłoczności i boję się że szybko wrócę do mojej najwyższej w życiu wagi.
I codziennie sobie powtarzam że kiedyś to chociaż byłam szczupła a teraz nawet tej zalety nie mam.
Nie mogę na siebie patrzeć choć z medycznego punktu widzenia nie mam nadwagi to jednak uważam że jestem jedną wielką fałdą.



Witam!
Odniosłem wrażenie,że Ty moja droga bardziej potrzebujesz w tej chwili adwokata.Mieszasz totalnie pojęcia co nawet w Twojej sytuacji jest zrozumiałe.Moim zdaniem musiałabyś się najpierw zapytać samej siebie jaki był cel zalożenia przez Ciebie rodziny.Jeżeli jeszcze Cię stać na to,to wniknij w swoje sumienie i oceń.Wiem,że są to trudne sprawy ale odpowiedz sobie proszę czy tylko wstręt do alkoholu sprawia,że Wam się nie układa?Może najzwyczajniej w świecie nie dotarliście się, bo na to nie było czasu?Wasze rozmowy w tej chwili są nieszczere i jest na pewno w nich wiele asekuranctwa z powodu lęku o dalszą egzystencję.Namawiam usilnie do założenia aby działać w kierunku terapii aby przyszłe decyzje były bardziej spójne.A co zrobisz kochana jak się okaże,że odkryjecie później wzajemną miłość?Już działasz i to jest zmiana na lepsze,nie sięgaj proszę myślami zbyt daleko.Zapowiedzi Twego męża są warte funta kłaków i nie maja nic wspólnego z tym co chce robić ,bo on tego po prostu nie wie.Tak jak każdy alkoholik zmierza do swojego dna.Dlatego nie kombinuj i idź drogą ,którą już zaczęłaś a że warto,to słuchaj jak do Ciebie to mówią trzeźwiejący alkoholicy.Życzę wytrwałości!
Krzysztof alkoholik.



Witam wszystkich kolejny dzień bez alkoholu spędzony w spokoju i bez większych uniesień spokojnie spędzona terapia koniec dnia zakończony dobrze dostałem wolne na jutro i pojutrze czas zarezerwowany dla rodziny i dla siebie ,w piątek finał sprawy w sądzie na pewno znajdzie się też czas na miting w piątek .Zaczyna coraz bardziej brakować mi mitingów mino że wróciłem na nie całkiem niedawno,jestem przekonany że tylko tam naładuje na tyle akumulatory ,aby wytrwać w trzeźwości


Pozdrawiam Marek