Terapia sztuką


W obronie krzyża

Na wydziale Nauk społecznych i zdrowia Wałbrzyskiej Szkoły Zarządzania i Przedsiębiorczości oferowane są studia podyplomowe dla nauczycieli, dyrektorów szkół, absolwentów wyższych uczelni, również z przygotowaniem pedagogicznym.

Studia pomagają zdobyć dodatkowe kwalifikacje, niezbędne do nauczania różnych przedmiotów w szkole podstawowej, gimnazjum, czy szkole ponadgimnazjalnej. Są kierowane do wszystkich pracowników placówek oświatowych zamierzających doskonalić swój warsztat pracy, pracowników administracji państwowej, samorządowej i innych.

Arteterapia
Studia przeznaczone są dla nauczycieli pragnącym prowadzić zajęcia z dziećmi i młodzieżą, a także osobami dorosłymi poprzez wykorzystanie w terapii różnych dziedzin sztuki (plastyka, muzyka, ruch, taniec, drama, fotografia, techniki informatyczne). W ramach zajęć prowadzone są warsztaty pozwalające zrozumieć terapeutyczne oddziaływanie różnych form ekspresji. Uczestnik poznaje zagadnienia związane z rodzajami zaburzeń emocjonalnych i zachowania oraz możliwości oddziaływań i pomocy, której po ukończeniu studiów, będzie mógł udzielić.
Czas trwania: 3 semestry.

Więcej informacji można uzyskać pod adresem:

WAŁBRZYSKA SZKOŁA ZARZĄDZANIA I PRZEDSIĘBIORCZOŚCI
ul. 1-go Maja 131
58-305 Wałbrzych
Telefon: (0-74) 848-56-00 , 842-66-88
Faks: (0-74) 848-56-45
e-mail: arnica@kki.net.pl



Ja jestem aktorką ze spalonego teatru...Puki sie kontroluje i nawrót choroby nie bierze nade mna góry to biore leki,niektórych nadużywam a potem nikt juz nie jest w stanie mnie zrozumieć, pojąc przyczyny dla której rozpaczam, przezywam lęki,zrozumieć urojeń i irracjonalnych przekonań.Niema wtedy odwrotu,odrzucam terapie i wszystko niszcze.Robienie dobrej miny do złej gry i sztuka okłamywania lekarzy to moja specjalnosc,kiedy nadchodzi moment nawrotu zwykle są juz w kropce.Myśli samobojcze ukrywam nawet sama przed sobą a argumenty na nie to zwykle powodzenie rodziny ich szczescie bo własne życie w pewnym momencie nie przedstawia wartosci.Dzisiaj zaczełam rozmawiać o chorobie z rodzina-brat wyszedł a mama zaczeła krzyczeć i wyzywać od idiotek...nie winie jej.Staje na uszach zebym sie doobrze czuła.Ja uczestnicze czały czas w jakimś show ktorego zadaniem jest pokazanie jak mozna zwyciezyc chorobe podczas gdy w rzeczywistości jestem podswiadomie przekonana o swojej niskiej wartosci i sytuacja bez wyjscia jestem w kropce.



staram się nie fantazjować bo czasem jeszcze ma ochotę...
oj niby fajny kierunek ale nic po nim przyzwoitego nie ma. ani historyk ani sztuka
na terapię namówiła mnie znajoma. Poszłam na nią po kilku miesiącach niepicia.
Ze znajomymi... różnie. Zmiennie. Wciąż mam tych samych bliskich ale moje myśli dotyczące nich się zmieniają. Czasem się do nich zbliżam a jak coś zrobią po nie mojej myśli to albo udaję że jest ok albo się odsuwam.
Nie spotykam się z tymi z którymi piłam.
To się zmieniło. Zresztą nie wyobrażam sobie by przebywać z pijącymi. Teraz mam o tyle problem, że przeprowadziłam sie do kolesia który pije. Nie czuć ale myśl... dźwięk... to w głowie zostaje. Może dlatego tak źle śpię ostatnio



Pierwsza sprawa to tytuł. Nie może jasno wskazywać na rodzaj literatury. Ja sobie wymyśliłem taki roboczy "Stygmaty"
Myślę podobnie jak Ty. Autor może byc pokazany pod jakimś nikiem i po sprawie. Nie bójmy się tej zgody, bo to nie jest problem. Wydaje mi się, że to żaden problem. Zacznijmy od rzeczy łatwych. Ja w tym tygodniu skontaktuję się z tym wychowawcą KO w kiciu i pogadam o konkursie. Wiem, że w Krakowie w psychiatryku jest oddział gdzie jest terapia przez sztukę. Można się tym potem zainteresować. Jest też wielu takich co żyją normalnie i piszą do szuflady. Spokojnie, nie staraj sie ogarniać tego całościowo. Powoli dojdziemy.



Sharn ma rację. Trzeba wyluzować. Dla mnie debilem jest nie ten, który jedzie ostrożnie w mieście (bo np. nie ma doświadczenia i realnie ocenia swoje umiejętności, nie zna drogi, ma mniej dynamiczny samochód itp.), ale ten co "skacze" po pasach, musi za wszelką cenę wyprzedzić, a do tego ma tendencje do pouczania - światła, klakson, złośliwe zajeżdżanie drogi [rower] . Nie ma sensu rozważanie, czy celowe jest ograniczenie do 70/godz., bo to zależy tylko i wyłącznie od natężenia ruchu. Można jechać np. 150/godz., albo podjeżdżać na I biegu bo jest korek. Moim zdaniem zagrożeniem dla płynności ruchu jest w równym stopniu ten kto jedzie znacząco wolniej, jak i znacząco szybciej od innych użytkowników drogi. A że czasem trzeba myśleć za innych i przewidywać - to jest zasada ograniczonego zaufania, której przestrzeganie jest obowiązkiem kierowcy. Jazda po zatłoczonym mieście jest sztuką, to fakt. Ale czy wszyscy zawsze tak kozaczyli? Nikt z Was nigdy nie przykwasił na środku skrzyżowania? Wyjeżdża się na ulice po to żeby sprawnie i bezpiecznie dojechać z pkt. A do pkt. B i tyle. Jeśli ktoś przy tym kipi agresją i wszystko wokół wyprowadza go z równowagi to powinien iść na terapię, bo dostanie zawału przed 30-tką. Nie upokarza mnie, ani nie przynosi ujmy, jeżeli ustąpie komuś na drodze albo wyprzedzi mnie auto (większe, mniejsze, z obcą rejestracją, czy prowadzone przez kobietę). :rider: To leczenie kompleksów za kierownicą jest chore.